24 wrz 2013

co trzy (licząc swoją) głowy to nie jedna.

Jak rozpoczął się Wasz tydzień? U nas wczoraj padało, dziś słońce przedziera się zza chmur. Chciałabym już skończyć te remontowe przeboje. Za dwa tygodnie powinniśmy mieć już płytki w kuchni. Najpiękniejsze (wg. mnie oczywiście) jakie mogłabym wybrać - Vives Blanco Mugat - błyszczące, białe, fazowane cegiełki. Jeszcze tylko moment i będzie po wszystkim.

 Tymczasem...

 



I marzy mi się pasiasty dywan. Duży, czarno biały.


  


 via Pinterest.

Jest tylko jeden problem. J. go nie chce. I tym razem chyba nie zadziałają żadne argumenty. A szkoda, bo jest duży, graficzny i pięknie współgrałby z tym, co sobie wyobrażam.
A może po prostu wyobrażam sobie zbyt wiele...?

 Zapomniałabym! O NAJWAŻNIEJSZYM! Czytam Wasze komentarze tutaj na blogu i na Facebook'u - dajcie mi jeszcze chwilę do namysłu. Chcę być pewna swoich wyborów. 

 Pozdrawiam,
Agnieszka.

15 wrz 2013

Od rana dyskutujemy z J. o rzeczach, które dla jednych są nic nie znaczącymi gratami, a dla innych mają duszę. Ktoś się czegoś pozbywa, a ktoś inny przynosi to do domu i nadaje temu nowe znaczenie. Tak było z moim, chyba najdziwniejszym do tej pory, znaleziskiem - białą głową. Ktoś, zapominajac o zasadach sortowania śmieci, wrzucił ją i jeszcze jedną do wielkiego kubła. W pierwszym momencie pomyślałam: dziwna żarówka, ale w drugim... GŁOWA! Przecież od dawna marzę o głowie. Co prawda drewnianej, ale ta byłaby idealnym uzupełnieniem mojego pomysłu na nietuzinkowe dodatki. Niewiele myśląc, zabrałam ze sobą to dziwne znalezisko, umyłam i przywiozłąm do domu. Mina J. w pierwszym momencie byłą bezcenna, ale kiedy usłyszał całą historię akcji ratunkowej i zrozumiał, jak silne było moje pragnienie posiadania głowy (wiem, dziwnie się to czyta) ucieszył się razem ze mną. Od wtorku głowa wędruje po całym naszym domu. Wszędzie pasuje idealnie, bo wpisała się w moją ulubioną kolorystykę.



Ten tydzień w ogóle obfituje w cudne znaleziska. Wszystko w "moich" kolorach - czarne, białe, przydymione. Lubię tak! I dodatkowo na całość wydałam 10zł. Czy może być lepiej?





Życzę Wam miłej niedzieli.
Agnieszka

8 wrz 2013

day off.

Lubię niespieszne niedziele i gotowanie z miłości. Miliony ujęć pomarańczowego brzuszka przyniesionej do domu dyni. Mieszanie w garnku z bulgoczącą wesoło zupą. I ten dreszczyk emocji kiedy On unosi do ust pierwszą łyżkę parującego kremu. A potem mówi "pyszne!".

 

 Przepis na krem z dyni znalazłam na blogu Ani. Bardzo mi się spodobał, gdyż nie był szczególnie czasochłonny. No i nie zawiera mleczka kokosowego, którego chyba nie lubię.

Sprawa jest prosta. Poniżej lista zakupów, jeśli macie ochotę wypróbować tę pyszną, rozgrzewającą i baaardzo aromatyczną zupę.

 0,7kg pieczonego miąższu dyni
puszka krojonych pomidorów
średnia cebulka
2 ząbki czosnku
2 łyżki masła
0,5l wody
kostka bulionowa warzywna
sól
pieprz
gałka muszkatołowa
15 listków świeżej bazylii
150ml śmietany 12%
oliwa z oliwek extra virgin

Drobno pokrojoną cebulkę i wyciśnięty czosnek podsmażamy na dwóch łyżkach masła. Kiedy się zeszklą wrzucamy pomidory wraz z całą zawartością puszki do garnka, dodajemy upieczoną* dynię, kostkę bulionową rozpuszczoną w 0,5l wody oraz bazylię i podgotowujemy całość ok 10min. Doprawiamy solą, pieprzem i gałką. Wrzucamy wszystko do dzbanka blendera i miksujemy ok 1min.** Zmiksowaną zupę przelewamy z powrotem do garnka i ewentualnie jeszcze doprawiamy. Dodajemy śmietanę, podgotowujemy (nie może wrzeć!) i gotowe. Podajemy z ziołową bagietką lub grzankami. Z kleksem kwaśnej smietany i podprażonymi na suchej patelni pestkami dyni (J. podpowiada, że idealnie pasują podprażone platki migdałów!)

 

 * Dynię piekę ok 40min w 180st w termoobiegu, pokrojoną w nieduże kawałki. Skórkę łatwo obiera się po upieczeniu.
** Nie posiadam niestety blendera ręcznego - jeśli ktoś ma, to odpada mu przelewanie zupy.

Mieszkanie posprzątane, pranie się suszy, w kuchni porządek. Czego chcieć więcej? Chyba tylko kubka gorącego earl grey'a.

 Przed nami nowy tydzień - niech będzie dobry.
Agnieszka

5 wrz 2013

Cotton Ball Lights by pretty pleasure jesiennie!

Każda nadchodząca pora roku wiąże się dla mnie z myślą - Asia poprosi o kolejne łańcuchy, czy nie? I tym razem miałam przyjemność pracować z  Cotton Ball Lights Polska .

Zestawy miały być późnoletnie, jesienne. Długo zastanawiałam się jakie kolory tym razem ze sobą połączyć. Mam to szczęście, że dzięki długotrwałej współpracy z CBL w moim domu kolorych kul jest bardzo dużo. W wielu kolorach. Miałam czas i możliwości dowolnego miksowania kolorów, szukania połączeń któych dotąd nie było. Postanowiłam stworzyć kolejną odsłonę znanego i lubianego łancucha.

Tak oto powstał... Foggy Day.



Jesienna wariacja na temat łańcucha "by pretty pleasure". Delikatne szarości zastąpiłam mglistym odcieniem szarego i piękną nowością - popielatymi kulkami CBL ze srebrną nicią. Przywodzą mi na myśl babie lato - zwiewne, połyskujące niteczki unoszące się na wietrze. Ten łańcuch idealnie będzie pasował do każdego wnętrza - ma uniwersalny charakter i skandynawskiego ducha.



Drugim łańcuchem chciałam przywołać jesień w ogrodzie. Znacie te kolory? Zwiewne pióropusze traw, zasuszone kwiaty hortensji... 

Zielenie, róże i beże, czyli... Autumn feelings.



Dodatkowym atutem tego łańcucha są kule w kolorze melanżowego beżu - nitka z której są zrobione ma różne odcienie - od bardzo jasnych, po dość ciemne. Dzięki temu zgaszony łańcuch także tworzy ciekawy efekt.



Jak zwykle w związku z premierą nowych CBL by pretty pleasure mam dla Was niespodziankę, czyli... CANDY!

Do wygrania jest jeden łańcuch Foggy day i jeden łańcuch Autumn feelings - obydwa składające się aż z 35kul! A także 3 kupony rabatowe po 50PLN na zakupy w sklepie Cottonballlights.pl.

Co trzeba zrobić?

Wystarczy napisać z czym Wam kojarzą się CottonBalls'y - niekoniecznie z tej kolekcji. Bądźcie moją inspiracją i przekonajcie mnie, że to do Was CBL pasują najlepiej.

Konkurs trwa od 5.09 - 19.09 czyli dwa tygodnie. Czekam na zgłoszenia w komentarzach i na 
fanpage'u Pretty Pleasure na Facebook'u
- byłoby mi miło gdybyście go polubili.

Powodzenia i zapraszam do zabawy!


Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka.