Wróciłam z Półwyspu! Było cudownie! Mieszkanie w namiocie już mnie nie przeraża - można mieć z tego masę radości - kwestia podejścia. Przed wyjazdem trochę się obawiałam, że może to być uciążliwe, niewygodne i generalnie niezbyt fajne. Ale pogoda dopisywała tak bardzo, że w namiocie właściwie tylko spaliśmy. W ciągu dnia ciągle coś się działo - uczyłam się pływać na windsurfingu ( mój prywatny Pan Instruktor miał do mnie masę cierpliwości ), kąpaliśmy się w morzu, leżeliśmy na plaży, jeździliśmy zwiedzać do pobliskich miast... Zwiedziliśmy też Trójmiasto - bardzo podoba mi się Gdańsk - mam nadzieję spędzić tam kiedyś więcej czasu. Nauczyłam się tez wiązać węzeł - kulkę bosmańską - co było dla mnie nie lada wyzwaniem. Bardzo mi się ten węzeł podobał, ale nie miałam się od kogo nauczyć. Mój Kompan ma wiele umiejętności, a jedną z nich ( oprócz bycia cudownym instruktorem ) jest wiązanie węzłów - pokazał mi parę razy i w końcu umiem. Ciągle coś! Brakowało mi bardzo takich wakacji. Miałam pod koniec sierpnia jechać do Hiszpanii, ale wolę jechać drugi raz na Hel - podszkolić się w pływaniu i po prostu spędzić czas tak, jak mam na to ochotę - niekoniecznie leżąc przy basenie i popijając drinki.
Po powrocie do domu rzuciłam się w wir kawowego świata i pieczenie. W niedzielę upiekłam dwie blachy marchewkowego ciasta ( zdjęć nie ma, bo nie zdążyłam zrobić ), a wczoraj upiekłam tartę waniliową z borówkami. Po niej też pozostało już tylko wspomnienie. Na szczęście po wyjęciu z pieca musiała trochę ostygnąć i w tym czasie zdążyłam ją uwiecznić.
Wakacje płyną spokojnie, trochę kawowo, trochę leniwie... Na pewno dają mi szczęście. A tego było mi trzeba.
Całuję serdecznie i obiecuję w końcu przysiąść i poodwiedzać Was na Waszych blogach.
Buziaki!
Piękne wakacyjne zdjęcia:) A tarta wygląda tak smakowicie, że ślinka od razu cieknie, mniam...
OdpowiedzUsuńFotki przepiekne, mieszkalam kiedys w Gdansku, dla mnie to magczne miejsce, jest i bedzie :D Poprosze o przepis na tarte? wyglada smakowicie, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAgutuku :) cieszę się że wróciłaś, ale jeszcze bardziej cieszę się, że taka wypoczęta, zadowolona i szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, miłe wspomnienia, pyszna tarta.. No właśnie - poprosimy o przepis!
Pozdrawiam serdecznie :)
Dobre zdjęcia! Jak widać, Hel może być lepszy niż wszystkie Costy Bravy razem wzięte ;)
OdpowiedzUsuńMam pytanie jeszcze... jakiś czas temu zrobiłaś piękne etykietki do prezentów dla rodziców pewnego Mężczyzny (przynajmniej tak pamiętam). Czy byłabyś tak dobra, aby podzielić się sposobem ich wykonania?
Tilo, etykietki zrobiłam z szarych kopert, napisy drukowałam na normalnej drukarce. Czcionkę ściągnęłam ze strony dafont.com . Niestety ten ktoś okazał się kimś innym niż myślałam i wolałabym już nie wracać do niczego związanego z tamtym czasem.
OdpowiedzUsuńElle, miło Cię tu u mnie gościć. Przepis mam z bloga Liski - whiteplate.blogspot.com - ona tę tartę robiła z truskawkami. Ja kombinuję z różnymi owocami - były już maliny, teraz próbowałam z borówkami. Pozdrawiam Cię!
Bree, do przepisu kieruję Cię powyżej :)
Cieszę się, że podobają się Wam moje zdjecia. :)
Bardzo dziękuję za "przepis" na etykietki. Planuję kogoś obdarować własnoręcznie nastawioną nalewką i do tego idealnie pasowałoby właśnie coś takiego.
OdpowiedzUsuńHarmonii i spokoju życzę!
Agutku! Poprosze o przepis na tarte! Wyglada przepysznie:-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Basia
:)))
OdpowiedzUsuńwidzisz to odwrotnie jak ja - kiedys z namiotem i plecakiem pół europy potrafiłam przejechać, a teraz mam fazę na hotelowe wakacje :) ale też przeważnie co noc to inny hotel i inne miasto - nie lubię leżeć nad basenem i nic nie robić :)
Fajnie że już wróciłaś z udanych wakacji z Osobistym Instruktorem I Nie Tylko :)
OdpowiedzUsuńTarta smakowicie wygląda, a fotki urlopowe piękne.
W tym roku nie opłaca się wyjeżdżać do ciepłych krajów, bo nasz kraj się sam taki zrobił :)
Buziaki na powitanie :)
ale widoczki,aż oczy się śmieją...ja w niedzielę wyruszam do Władysławowa - daleka podróż i do tego pociągiem, ale dla mnie to - przygoda, przygoda każdej chwili szkoda...pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCudowny post! Taki wypoczęty i radosny! Ja dopiero w sobotę wyjeżdżam na upragnione rowerowe wakacje, a za oknem deszcz, co mnie trochę martwi nie ukrywam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)
Milo poczytać,że wakacje się udały,że jesteś szczęśliwa i zadowolona!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
Pozdrawiam
jak się cieszę, że wakacje się udały :) ja w tym roku jeszcze na Helu nie byłam (zwykle bywaliśmy z moim M z 10 razy w roku) i raczej nie pojadę :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Na początek, po się pośliniłam, tarta! Wygląda apetycznie, cudne zdjęcie, a skład spowodował wzrost ślinotoku :)
OdpowiedzUsuńA co do wakacji - prawdziwie polskie, piękne, takie do wspominania po latach :) I śliczne zdjęcie z zachodem słońca nad morzem.
Witaj z powrotem!
O Rajuśku jakie piękne foty.
OdpowiedzUsuńCieszę sie, ze wróciłaś , ja tez wybueram sie nad polskie morze w drugiej połowie sierpnia.
Nie mogę sie już doczekać pozdrawiam
Świetnie, że spędziłaś czas tak by móc powiedzieć... było cudownie, z przyjemnością tam wrócę ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ciesze sie bardzo że spodobał sie tobie Gdańsk;)Jednak turyści zawsze potrafia bardziej docenic miasto niz Jego mieszkańcy.Pozdrawiam serdecznie!!!!
OdpowiedzUsuńNa Twoim blogu widzę przede wszystkim wspaniałe zdjęcia, takie wręcz profesjonalne, bardzo estetyczne, przykuwające uwagę na dłuższą chwilę. Powracam tu każdego dnia, by móc znów je obejrzeć i zawsze znajduję na nich coś nowego. Poza tym ładnie piszesz, fajnie, ciekawie, mądrze :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń