

Co do samej tarty - mi bardzo smakuje. Budyniowa masa jest mocno cytrynowa i kwaskowata. Beza jest chrupiąca z zewnątrz i mięciutka, puszysta w środku. Kruche niezbyt słodkie. Bardzo ciekawy pomysł, warto wypróbować taką tartę, bo jest trochę inna niż wszystkie, które miałam okazję do tej pory robić. Ale zasmakuje tylko tym, którzy lubią połączenie smaków słodkiego i kwaśnego w jednym cieście - jest specyficzna.

Ostatnio na moim blogu niewiele się dzieje. Bardziej kulinarnie się tu zrobiło niż wnętrzarsko. Nie mam możliwości działania wnętrzarskiego póki co, bo nie można w nieskończoność przestawiać tych samych mebli w tym samym pokoju. Zmęczona już tym jestem. Teraz działam bardziej kawowo, Mistrzostwa zbliżają się wielkimi krokami. Zima działa na mnie atwórczo i akreatywnie. Potrzebuję mocnego, wiosennego kopa i jakiegoś bodźca, który sprawi, że znowu w mojej głowie będzie masa pomysłów na codzienne życie. Bo póki co mam pomysły, ale na coś zupełnie innego, co jak na razie jest zupełnie niewykonalne i totalnie w fazie rozmyślań o. Zobaczymy. Trzeba brnąć do przodu i działać z tym, z czym mogę na chwilę obecną.
Potrzebny mi chyba zimny prysznic i zapach wiosennego wiaterku, ale to mam nadzieję już niedługo. W końcu za 22 dni wiosna!
Pozdrawiam Was serdecznie, chociaż dość chaotycznie.
Agnieszka
EDIT: Właśnie wcinam kolejny kawałek. I naszło mnie, że przy ścieraniu skórki z cytryny trzeba uważać, żeby nie ścierać białego spod żółtej skórki, bo wtedy krem zrobi się niedobry - będzie miał posmak goryczki.