6 cze 2016

matka synów.

W drugiej ciąży, kiedy brzuszek zaczął wyraźnie rysować się pod ubraniami, oprócz gratulacji słyszę wciąż: "Ojej! Szkoda, że nie Dziewczynka... Byłaby parka..." A wcale, że nie szkoda! Nie tęsknię do sukieneczek, kokardek i brokatu. Nie brakuje mi lal i przytulanek - zresztą te drugie w coraz większej ilości goszczą w pokoju T. Ładne ubranka bez trudu można znaleźć także dla Chłopców - nie trzeba mieć Córki, żeby poszaleć! Wkurzają mnie już teksty "może trzecie będzie Dziewczynką, przecież każda mama chce mieć Córkę!". Po pierwsze: jeszcze nie urodziłam drugiego, a już wkłada mi się w brzuch trzecie - no dajcie spokój! Po drugie: nie, nie każda mama marzy o Córce. Ja spełniam się jako mama Syna. Uwielbiam ten chłopięcy świat. Wcale nie nudny i jednobarwny. Ostatnio królują u nas kolory - jak zauważyło już kilka osób dużo ich w świecie, którym chcę otaczać Chłopca. Uwierzcie mi - będąc matką Syna naprawdę można się twórczo wyżyć i nacieszyć oczy kolorami i wzorami. To nie tak, że Córki to kolor, wzór, dekoracje i artystyczna wizja świata, a Syn - auta, ograniczona "chłopięca" kolorystyka i... generalnie wielka nuda.
























Kiedy okazało się, że będziemy mieli drugie Dziecko, przez chwilę zaczęłam zastanawiać się, jakby to było gdybym mogła kupować urocze sukienki, wprowadzić trochę pudrowego różu do naszych miodowych żółci, mięty, szarości i... nawet spodobała mi się ta wizja. Muszę przyznać, że trochę pomyślałam też o potraktowaniu możliwość bycia mamą Córki w kwestii wnętrzarskiego wyzwania. Bo to, co znajduje się w pokoju Chłopca mogłoby zostać przełamane dziewczęcą delikatnością. Kiedy jednak okazało się, że będziemy rodzicami Małego J. niesamowicie się ucieszyłam. Ten bliski i znany mi świat mogę z radością odkrywać dalej i tworzyć Chłopcom miejsce, w którym otaczać ich będę pięknymi, wyszukanymi z dbałością przedmiotami.











Bycie mamą jednego Chłopca to momentami wielkie wyzwanie. T. wszedł w etap, kiedy okazywanie emocji stało się dużą i często trudną częścią naszej codzienności. Potrafi siadać na podłodze i krzyczeć ze złości. Płacze i tupie nóżkami kiedy coś mu się nie podoba. Muszę przyznać, że czasami wobec tych wybuchów jestem bezsilna. Czasami jest mi trudno i też się złoszczę. Szybko jednak w mojej głowie pojawia się myśl, że trudno to dopiero musi być temu Malcowi przede mną. Że żal mi mojego Chłopca, któremu po policzkach płyną wielkie jak grochy łzy. Że to On ma naprawdę ciężko, bo opanowanie emocji, to sztuka której dopiero się nauczy. I ja muszę mu w tym pomóc. Siadam więc wtedy obok niego na podłodze i staram się zrobić wszystko, żeby rozchmurzyć tę śliczną, nadąsaną buzię.W końcu jestem Matką Syna - wspaniałego Chłopca, który jest całym moim Światem. A za chwilę takich Światów będę miała dwa. I choć momentami coraz bardziej się boję, to wiem że to będzie piękny czas. Damy sobie radę. Jestem tego pewna.




















Głupie komentarze o "parce" puszczam już mimo uszu. I nie, nie zdecydujemy się na trzecie dziecko bo "może tym razem uda się z dziewczynką". Jeśli podejmiemy taką decyzję, to dlatego że będziemy GOTOWI na bycie rodzicami trójki szkrabów, a nie dlatego, że potraktujemy to jako "wyścigi" do małych słodkich sukieneczek i pudrowego różu (który notabene bardzo lubię).


Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
Agnieszka.

2 cze 2016

najprościej = najsmaczniej!

Dawno, oj daaaaawno nie było tu nic o kulinariach (no może było, ale w wersji "Bobas Lubi Wybór" w kwestii świadomych wyborów), a gotowanie w naszym domu zaprząta mi trochę głowę. Staram się przyrządzać potrawy smaczne i przede wszystkim zdrowe. Zrezygnowaliśmy w większości z wysokoprzetworzonych artykułów na rzecz kuchni prostej, często sezonowej. Gotujemy na parze, owoce jemy kilogramami, a słodkości staram się robić sama. Szczególnie te, które podaję Chłopcu.


Odkąd nadeszło lato, w zawrotnym tempie przetwarzam pęczki rabarbaru i kobiałki truskawek. Próbowałam kilku przepisów na ucierane ciasta z owocami, na drożdżowe z kruszonką i maślane ciasteczka. Ostatnio jednak hitem jest u nas niesamowicie proste ciacho z sezonowymi owocami. Robi się je bardzo szybko i wychodzi za każdym razem (nie można tylko przesadzić z ilością owoców - jeśli użyjemy ich za dużo, ciasto pod ich ciężarem nie urośnie i zrobi się zakalec).



Tym razem przygotowałam ciasto z rabarbarem (w opcji z innym owocem wystarczy zastąpić rabarbar tym, z czym chcemy je upiec)

Do jego wykonania potrzebujemy:
  • 5 jajek
  • szklankę cukru + 3łyżki cukru
  • 2 szklanki mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia 
  • 125g masła
  • 0,5kg rabarbaru
  • cukier puder
Przygotowanie jest proste i naprawdę szybkie. Warto przygotować sobie wszystkie składniki w szklankach, aby po kolei wsypywać/wlewać je do misy miksera.

Rabarbar obieramy i kroimy w drobną, ok 0,5cm kosteczkę. Mieszamy z 3 łyżkami cukru i odstawiamy na ok 15min, aby puścił sok. Masło rozpuszczamy i odstawiamy do ostudzenia. Jajka ucieramy ze szklanką cukru. Dodajemy przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia (przesianie jest ważne o tyle, że dzięki napowietrzonej mące ciasto jest potem baaaardzo puszyste) i dokładnie mieszamy. Dodajemy rozpuszczone masło i ponownie mieszamy. Na okrągłą blaszkę o średnicy 24-26cm, wyłożoną papierem, wylewamy ciasto, a wierzch posypujemy odsączonym z soku rabarbarem. Delikatnie dociskamy rabarbar, tak aby lekko zanurzył się w cieście. Pieczemy 45-50min w 180*C w termoobiegu. Ostudzone ciasto podajemy posypane cukrem pudrem.



Niech najlepszą jego rekomendacją będzie fakt, że wczorajsza blacha była SZÓSTĄ w ciągu dwóch tygodni, a dziś zostały już tylko dwa kawałki. Wczoraj okazją do świętowania był Dzień Dziecka. Postarałam się więc o kolorową, dziecięcą dekorację. Wystarczyły patyczki (użyłam wielorazowych do sushi, ale idealne będą także takie do szaszłyków), kilka kolorowych tasiemek i melaminowe naczynia w kolorach tęczy. Jak Wam się podoba takie proste rozwiązanie? Chłopcu zaświeciły się oczka, kiedy zobaczył ten kolorowy wystrój, a słój z lemoniadą był w wielkim niebezpieczeństwie gdyż koniecznie chciał nalewać sobie picie samodzielnie.
Wypróbujcie koniecznie ten przepis i dajcie znać, jak Wam smakuje!

Pozdrawiam Was baaaardzo serdecznie,
Agnieszka.