26 lip 2011

smacznie i zdrowo.

Zakochałam się w nich! Przepis wrzucę wieczorem, żeby można było dorzucić je do śniadania do pracy Ukochanej osobie.
Kupcie tylko 200g słonecznika, kostkę masła (250g), brązowy cukier, cukier waniliowy, proszek do pieczenia, płatki owsiane, mąkę pszenną i... czekajcie na przepis.
Dla mnie mistrzostwo świata!



Do wieczora!
Agnieszka

Wieczór nadszedł, czas więc na pieczenie ciasteczek.

Potrzebujemy:

1 i 1/3 szklanki mąki pszennej
1 szklankę płatków owsianych
1 szklankę nasion słonecznika (łuskanych, niesolonych!)
3/4 szklanki cukru trzcinowego
1 kostkę masła - 250g (wyciągamy wcześniej z lodówki, żeby było miękkie)
16g cukru waniliowego
1 łyżeczkę proszku do pieczenia
szczyptę soli

Na suchej patelni zezłacamy nasiona słonecznika i pozwalamy im ostygnąć.
W tym czasie masło, cukier, cukier waniliowy, proszek do pieczenia i sól ucieramy mikserem.
Do masy dorzucamy płatki owsiane, słonecznik i mąkę. Ciasto zagniatamy tak długo, aż będzie błyszczące i tłuste. Wkładamy na 30 minut do lodówki. Po tym czasie nagrzewamy piekarnik do 175*. Kiedy będzie się nagrzewał, formujemy w dłoniach kulki wielkości orzechów włoskich, spłaszczamy i układamy w dość dużych odstępach od siebie na blaszkach. Pieczemy 13min (do zazłocenia), studzimy na kratce. Zajadamy z herbatką, z mlekiem, z czym tylko lubimy.
No i dorzucamy do drugiego śniadania do pracy!

Miłego wieczoru Wam życzę!

23 lip 2011

przed & po.

Za wiele się nie dzieje ostatnio, trochę działam w ogrodzie, więcej pracuję (chcemy wyjechać w jakieś fajne miejsce, więc wiecej godzin za barem wskazane). Pytałam w ostatnim poście czym najlepiej usunąć olejną farbę. Zaczęłam odnawiać pewną uroczą komódkę, która należała kiedyś do Dziadka mojego J. Na komódce w kolejności znajdowały się farby olejne: błękitna, miętowa, pomarańczowa i ciemnobrązowa. Postanowiłam zedrzeć je do "żywego" drewna. Po części już mi się udało, na dopracowanie czekają jeszcze detale (brzegi, szuflady itd).
Tak komódka wyglądała przed:



A tak po moich zabiegach:



Docelowo chciałabym chyba doczyścić ją do końca i pomalować na biało. Ale jak tak patrzę na te "niedoskonałości" i pozostałości starej farby, to chyba mi się podoba tak jak jest w tej chwili.
Dodałam też różane gałki, które kupiłam kiedyś w Zarze Home. Podoba mi się w takim wydaniu.

A na balkonie zawitały niebalkonowe (teoretycznie) rośliny - różne gatunki rozchodników w donicy:



Pozdrawiam Was serdecznie,
Agnieszka.

3 lip 2011

chcę działać!

Wróciliśmy znad morza pełni energii i dobrych myśli. Naładowaliśmy baterie, a tym komórkowym daliśmy odpocząć. Kilka dni, a jaki efekt! Dziękuję bardzo za wszelkie słoneczne życzenia - pogoda była bardzo zmienna, ale pozwalała mi spędzać czas na plaży na przytulnej pufie, a J. pływał na desce. Warto zaliczyć choć kilkudniowy wyjazd, bo człowiek od razu patrzy na świat przychylniejszym okiem.
Dziś upiekłam przepyszne ciasteczka z orkiszowej mąki razowej z czekoladowymi kuleczkami. Ciastka są bardzo fajne, mają trochę ekologiczny charakter (mąka eko), są trochę wykwintne (smak niesamowity), ale też takie dość... proste (przygotowanie). Dla mnie to połączenie smakuje idealnie i nie mogę oderwać się od sięgania po kolejne i kolejne ciasteczko...



Przepis znalazłam na blogu 'Moje Wypieki' i zmodyfikowałam w taki sposób, aby było mi wygodnie je robić.

Do przygotowania ok 40szt potrzebne będą:
3 szklanki mąki orkiszowej razowej (kupić można w sklepie Organic)
1 szklanka ciemnego brązowego cukru muscovado
1 łyżeczka sody
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
2 jajka
225g miękkiego masła
200g chocolate chips (kupić można w sklepie Kuchnie Świata)

W misce wymieszać należy wszystkie składniki oprócz czekoladowych kuleczek. Ciasto zagniatamy tak długo, aż powstanie jednolita kolorystycznie masa. Wgniatamy w nie czekoladę i odstawiamy do lodówki na przynajmniej godzinę. Po schłodzeniu formujemy w dłoniach kulki wielkości włoskiego orzecha, spłaszczamy i układamy niezbyt blisko siebie na blaszce. Pieczemy 15min w 175*C, pozostawiamy do zupełnego ostygnięcia.



Stwierdzam ostatnio, że ciasteczka to moja ulubiona forma kuchennego działania. Są smaczne, wygodne do przygotowania i jedzenia, a do tego urocze i przyjemnie jest nimi kogoś obdarować. Dlatego na pewno wkrótce wypróbuję kolejny przepis.



A co do działania - robimy porządek w Tajemniczym. Najchętniej zrobiłabym już wszystko, od razu, na raz. Jestem z tym trochę w gorącej wodzie kąpana, ale chciałabym już żeby było tam tak idealnie, sielankowo, po naszemu... A brak widocznych efektów "na już" strasznie mnie demotywuje i smuci - jestem trochę zmęczona i zrezygnowana. A bardzo tego u siebie nie lubię... Wiem, że nie można mieć wszystkiego od razu, ale jak tu nie chcieć, kiedy to coś, do czego się dąży jest ważne? Jeśli nie najważniejsze?

Pozdrawiam Was serdecznie,
Agnieszka.

EDIT: POMOCY! Czym najłatwiej usunąć 2 warstwy prawdopodobnie olejnej farby z drewna? Chcę spróbować coś odnowić, ale najpierw muszę to oczyścić. I jaką farbę do późniejszego malowania polecacie?