9 paź 2012

konkurs 10-24.10 / CBL by pretty pleasure.

Nastała chwila długo oczekiwana. Nie wiem jak z Wy, ale ja już nie mogłam się doczekać kiedy w końcu uda mi się usiąść nad konkursem dla Was. Zastanawiałam się, co takiego chciałabym się o Was dowiedzieć. Aranżacje? To typowe. Ulubiona książka? Nie pasuje. Wymyśliłam więc, że połączę moje dwie pasje - gotowanie i design - i zaproponuję Wam coś nietypowego.

Chciałabym żebyście zaaranżowali kolację. Z daniem pasującym do jednego z sześciu łańcuchów kolekcji CBL by pretty pleasure. Wasze zadanie polegać będzie na doborze dania, dodatków ( opis porcelany/ szkła/ tekstyliów itp. ) i łańcucha. A następnie opisanie tego w najbardziej plastyczny sposób i przekonanie mnie, że zestaw jest Wam niezbędny do stworzenia idealnego klimatu. Do wygrania są 3 dowolne zestawy z kolekcji CBL by pretty pleasure, składające się z 20kul. Czas trwania konkursu: 10-24.10.2012 godzina 24:00. Blogerów proszę o umieszczenie loga konkursu na swoich blogach.





Postarajcie się, bo mylę, że warto. Ja nie potrafiłabym już obejść się bez moich Cotton Ball Lights - są niesamowite, efekt jest nie do podrobienia.

Ja aktualnie urzęduję w Warszawie. Udało mi się wygrać Mistrzostwa Barista of the Year 2012 i 22 października lecę do Londynu na Mistrzostwa Świata. 3majcie za mnie kciuki!




Zapraszam do zgłaszania się do konkursu, 3 najciekawsze propozycje nagrodzę autorskimi zestawami.
Agnieszka

42 komentarze:

  1. Aga przede wszystkim wielkie gratulacje i trzymam kciuki za Londyn:)
    A konkurs kuszący..
    pozdrawiam ciepło Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny konkurs i gratuluję! jestem pod wielkim rażeniem, nie wiedziałam, że masz takie doświadczenie i umiejętności:) potrafisz zaskakiwać:)
    powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Konkurs fantastyczny, bo kulinarny, a ja uwielbiam gotować :) Chętnie się zgłaszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wow, gratuluję i trzymam kciuki za Londyn!!!! Pokaż im!!!:)
    też zakochałam się w CBL-ove:) Jeden zestaw już jest może zaryzykuję? choc pewnie znając dziewczyny to konkurencja mnie zje na deser:P do kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyny, wpisujcie swoje pomysły! :) Zapraszam :) I dzięki za gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję i trzymam kciuki. Oczywiście czekam na relację:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aga najserdeczniejsze gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratulacje! Powodzenia w Londynie! Co do konkursu to może się skusze, ale nie czuję się zbyt pewnie w gotowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  9. To przesyłam swoją propozycję na kolację inspirowaną cudnym łańcuchem "Autumn leaves". POLĘDWICZKA WIEPRZOWA NA RUKOLI Z AROMATYCZNYM CHUTNEY Z DYNI, JABŁEK I ŻURAWINY Z FRYTKAMI ZE SŁODKICH ZIEMNIAKÓW W PAPRYCE. Moja propozycja to danie w przepięknej kolorystyce jesiennych liści o aromatycznym smaku.
    Dzięki zastosowaniu zdrowych i rozgrzewających ziół - takich jak imbir czy cynamon, moja potrawa nie tylko świetnie smakuje, ale i sprawia że krew w żyłach płynie szybciej. Jest idealna na jesienno - zimowe wieczory. Podawana na śnieżnobiałej porcelanie w towarzystwie lampki czerwonego wina, przy dyskretnym świetle łańcucha "Autumn leaves". Foto mojego dania w specjalnie dedykowanym poście na moim blogu ;) http://bit.ly/SP4lPi

    OdpowiedzUsuń
  10. Na pomysłem wykorystania kul pomyślę na pewno, a tymczasem zapytam gdzie można wypić kawę przygotowaną przez mistrzynię :) Pozdrawiam, ach!

    OdpowiedzUsuń
  11. A co powiesz na kolację pt.Night Sky pod gołym niebem ? Wiosną - świetnie. Latem - idelanie. Jesienią - nostalgicznie. Zimą - zaprzyjaźnieni z pledem, czemu nie ??? Stół udekoruję granatowym obrusem, który będzie świetnym tłem do mojej białej zastawy z kolekcji Rococo, marki Ćmielów. Do tej zastawy idealnie pasują ikeowskie świeczniki FÖRTJUST oraz piękne kieliszki NÄRHET do czerwonego wina, również z Ikei. Serwetki będą żółte. Pyszne czerwone wino, lekka kolacja we włoskim stylu ( np. zupa z cukini i gorgonzolą oraz polędwica przekładana grilowanym bakłażanem i papryką ) a na koniec pyszny deser: Pavlova, sprawią że kolacja będzie niezapomniana.
    Obawiam się jedynie, że może być troszeczkę za ciemno, brakuje tylko źródła romantycznego światła ... Idealny byłby łańcuch Night Sky by pretty pleasure którym udekorowałabym dodatkowo stół. Agutku pomożesz ??

    OdpowiedzUsuń
  12. ogromne gratulacje, daj czadu na mistrzostwach świata!

    OdpowiedzUsuń
  13. Gratuluję! Fajnie zdobywać sukcesy w tym co się lubi :)

    Ale wyzwanie nam przygotowałaś! pomyślimy, zobaczymy... no ślinię się do tych kulek! :D pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratuluję wygranej i życzę kolejnych sukcesów:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Na co dzień trzymam nożyczki w rękach ale Mistrzostwa Świata!!!!!!!!!Trzymam kciuki i nie puszczam,powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  16. O ja cie! Agnieszko! Mistrzostwo Świata!! Gratulacje przeogromne i trzymam kciuki za Londyn :)
    a świecące kule świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Trzymam kciuki i baaardzo gorąco gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  18. Wizualizacja zdjęciowa poleciała na meila :)

    Moja idealna kolacja miała miejsce nie tak dawno - z okazji moich 30stych urodzin...jak tylko zobaczyłam Twój projekt Dala's Dream, od razu pomyślałam o tej kolorystyce! Jest dokładnie taka jak ja - funky! Sama nie mogłam uwierzyć, że kolory naszej kolacji są wręcz idealnie dobrane do Twojego działa. Począwszy od brązowego stolika z Ikei, czerwonych papierowych serwetek, talerzyków również z Ikei, czy ślubnych, delikatnych kieliszków, a skończywszy na mojej sukience w żółto-niebieskie pasy...

    Teraz wiem, że w tamtej chwili brakowało tylko Twoich magicznych kul, które dopełniły by nam nasze wspólne chwile na małym ale własnym "tarasie"...Kolorowe światełka byłyby idealne do cichych, szczerych rozmów, podczas których migocze w oddali cały, usypiany do snu Kraków...a my rozkoszując się na zmianę ostrzejszym smakiem sushi, czy łagodnym łososiem lub serem pleśniowym, czy puszystym ptysiem - patrzylibyśmy sobie głęboko w oczy, by na zawsze zapamiętać ten moment...i przy naszych własnych świetlikach zatrzymywać na chwilę czas w tym pędzącym życiu...

    OdpowiedzUsuń
  19. A taka gapa ze mnie i teraz doczytałam! Gratuluję sukcesu i kciuki trzymam mocno za Londyn!

    OdpowiedzUsuń
  20. Po całym dniu spędzonym poza mieszkaniem, bardzo lubię kiedy do niego wracam i mogę przygotować kolację. Staram się by składała się z ciepłych i smacznych posiłków. Moja propozycja jest łatwa w przygotowaniu i wbrew pozorom może zadziwić nie jedno podniebienie ;) A mianowicie kakaowe bliny z kawałkami czekolady, podane z moim ulubionym dżemem z czarnej porzeczki lub gałką lodów śmietankowych oraz udekorowane listkiem bazylii. Ciemnobrązowy kolor mojego dania zainspirował mnie do przygotowania kolacji w kolorach "dala's dream". A jak wiadomo w studenckim mieszkaniu zazwyczaj wszystkiego brakuje i panuje minimalizm, użyłam do aranżacji prostych środków. W wazonie znalazły się własnoręcznie zrobione okrągłe "kwiatki" zwijane w harmonijkę w kolorach żółtym i niebieskim. Obrus - to kawałek czerwonego materiału przykryty bieżnikiem z brązowego papieru. Nie mogło zabraknąć białych akcentów. To wazon oraz sam bohater kolekcji konik - dalka by czary z drewna. Talerz oraz kubek to najtańsza zastawa stołowa z ikea, która już dawno temu urzekła mnie swoją prostotą i funkcjonalnością.

    Całość wygląda tak: https://picasaweb.google.com/112150412069208249187/DalaSDream#5799253414941169970

    Jednak czegoś brakuje... Przydałyby się kule "dala's dream", by oświetlić moją kolację i dodać ciepła aranżacji :)

    PS.: Gratuluję z całego serca! I coraz mocniej zaciskam kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. A dla ciekawych moja wizualizacja :)

    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/b5ffcd7b8fcd7efd.html

    OdpowiedzUsuń
  22. Wow, gratuluję :)

    Ogromnie cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga - bardzo tu u Ciebie przyjemnie, z pewnością zostanę na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  23. Olbrzymie gratulacje z powodu wygranej! To coś naprawdę wielkiego. Jesteś nietuzinkową Osobą. Z serca gratuluję i życzę dalszych sukcesów. I z kawą i z designem.

    OdpowiedzUsuń
  24. Witam:)
    Niestety sama nie prowadzę bloga, ale Pani bloga śledzę już od długiego czasu:) I jak tylko spojrzałam na łańcuch "by pretty pleasure" pomyślałam o przepysznych złotych kurkach w sosie musztardowo-miodowym wraz z razowym makaronem farfalle. Podanych na białej zastawie z wypolerowanymi sztućcami na pięknym drewnianym stole z bielonego drewna, któremu nie potrzeba wiele do ozdoby, jedynie może mały lniany bieżnik oraz świece iskrzące się w szklanych pojemniczkach oraz rozsypane gdzienie gdzie własnoręcznie uzbierane szyszki i żołędzie. Pojawiający się rankiem i wieczorami szron, bielący gałązki, osłodzić może również ciepła szarlotka podana z gałką lodów waniliowych oraz małe latte z czapą bitej śmietany.
    Pozdrawiam Marta.
    Martusiaa.90@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak było dziś - by pretty pleasure - idealna inspiracja do prostej kolacji w delikatnym wydaniu!

    http://andrzej.chrystyniak.pl/Ewelina/1.jpg
    http://andrzej.chrystyniak.pl/Ewelina/2.jpg

    Mam wrażenie, że jutro to powtórzę tyle tylko, że dla dwóch osób :) Mój chłopak mi pozazdrościł!
    Powtórzę po raz kolejny, gdy mój pokój wzbogaci się o kule by pretty pleasure - to taka wisienka na torcie do romantycznych wieczorów we dwoje :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jesień. Złociste liście lecą jak oszalałe, ptaki powoli wybierają się za morze, a ja dostaję zastrzyk nowej energii. Dobrej, budującej, nie tak szalonej jak ta wiosenna - energii, która każe mi podejmować nowe decyzje, głębiej oddychać, lepiej rozumieć przyrodę. I jem inaczej niż latem, bardziej świadomie. Wymyśliłam więc sałatkę, która z powodzeniem zastąpi kolację - lekka, jesienna, kolorowa i pachnąca. Sałatka Emocjonalna - tak ją nazwałam. Nie tylko dlatego, że poprawia nastrój - również ze względu na sposób przygotowania. Składników bowiem nie kroimy, tylko rwiemy palcami na kawałki - ach, ile przy tym czystej przyjemności!

    Sałatka Emocjonalna składa się ze świeżych liści szpinaku, pysznej mozarelli, pieczonej dyni, garści orzechów włoskich i czerwonych porzeczek, kilku śliwek węgierek i parmeńskiej szynki. Wszystko to rzucam w nieładzie na dwa duże, chropowate, rude talerze i polewam pachnącym dressingiem z miodu, francuskiej musztardy i oliwy. Stół w mojej kuchni jest duży, ciężki, stary i dębowy, wystarczą więc dwie lniane serwetki i biały emaliowany dzbanek z kilkoma gałązkami miechunki, a nad głowami zawiśnie zaplątany łańcuch Autumn Leaves.

    Cudowna, lekka, niemalże uśmiechnięta kolacja dla dwojga. A potem można zagrzebać się pod kocem i wspólnie snuć marzenia - takie, które marzy się tylko jesienią...

    OdpowiedzUsuń
  28. Po całym tygodniu w pracy nadszedł czas na piątkowy wieczór z ukochanym :)Wczoraj w mojej kuchni panował iście włoski styl... delikatny makaron tagliatelle owinięty w puszysty sos z suszonych pomidorów, kurczaka, pięknych, zielonych i aromatycznych liści bazylii podane na beżowych talerzach z ikei,udekorowane antracytowymi serwetkami, do tego nie mogło oczywiście zabraknąć również dużych kieliszków ( z kolekcji ikea) z czerwonym , włoskim winem, a na stole w wazonie BLADET klimatu dodawały słoneczniki, które dostałam od narzeczonego :) wszystko wydawało się tworzyć jedną całość, ale tylko pozornie, nagle spojrzałam na oświetlenie i coś mi nie pasowało , po czym przypomniałam sobie o Twoim konkursie i spostrzegłam, że brakowało nam jeszcze jednego elementu... kul Autumn leaves, które podkreśliły by całą kompozycję i nadały jej odpowiedniego charakteru i oczywiście romantycznego, jesiennego nastroju!!
    Dzięki Tobie i Twojej kolekcji wiele z nas odkryło magiczne działanie CBL!!! Dzięki za to :*
    Trzymam kciuki za Londyn i Jabłkowo - karmelowe love <3!

    OdpowiedzUsuń
  29. Jeśli kolacja to coś pożywnego, ale lekkostrawnego. A jesienią kolacja koniecznie przy kominku. Stół nakryty obrusem z szarego lnu. Na środku stołu świeci się szklany lampion w drucianej siateczce. Na dużych gładkich porcelanowych talerzach w kolorze kości słoniowej podaję sałatkę z rukoli z kozim serem, orzechami włoskimi, awokado i grejfrutem. Wszystko połączone dressingiem z miodu, octu balsamicznego i posypane startym parmezanem. W dużych kieliszkach z czystego szkła czeka różowe wino. Na talerzach przenikają się barwy lata i jesieni. Cierpkie owoce, świeżość zielonej rukoli miesza się z ciepłem miodu oraz orzechów podprażonych na przed podaniem. Różowy miąższ grejfruta i limonkowy kolor miąższu awocado kuszą oczy, a jak oczy to i podniebienie. Zółto-pomarańczowe języki ognia strzelają w kominku. Kremowa ściana nad kamiennym kominkiem w odcieniach szarości prosi się o dekorację. Brakuje tylko dodatkowego, ale nastrojowego oświetlenia, „kropki na i” czyli łańcucha CBL „Lime&grapefruit”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamknij oczy. Podobno ciemność wyostrza zmysły, a będą one tutaj niezwykle potrzebne. Nie będziemy oczywiście ucztować dziś po ciemku (chociaż przyznam, że zawsze chciałam iść do jednej z tych restauracji, gdzie je się w sali całkowicie pogrążonej w mroku.) Chciałabym tylko, abyś sobie jak najlepiej wyobraziła wszystko to, co Ci za chwilkę opowiem.

      Zapraszam na kolację przy blasku kul Cotton Ball Lights z Twojej kolekcji, w najbardziej chyba subtelnej i ujmującej wersji "by pretty pleasure". Na pierwszy rzut oka całość prezentuje się dość monochromatycznie, z delikatnymi, nieco ożywiającymi spokojne beże i szarości akcentami kolorystycznymi. Niewielki kwadratowy stół przykryty jest prostym, ale eleganckim obrusem, w odcieniu bieli prawie niezauważalnie złamanej szarością. Po przeciwległych stronach stolika ustawione są dwa komplety zastawy - śnieżnobiałej, lekko rustykalnej, a jednocześnie niepozbawionej nutki nowoczesności. Sztućce wyjęłam z babcinej szuflady - jej najcenniejszy komplet, skrzętnie chowany "na specjalne okazje" - co prawda zdążyły już pokryć się delikatnie czarną patyną, ale to tylko dodaje im charakteru. Na środku stołu ustawiłam wazon pełen moich ulubionych kwiatów - peonii, w niespotykanym koralowym kolorze. Lniane, beżowe serwetki zwinięte z pozorną niedbałością w rulony i owinięte koralowym sznurkiem jutowym leżą na każdym z talerzy i tylko czekają, aby pociągnąć za koniuszek kokardki, rozwiązać i ułożyć je na kolanach - w końcu to wyjątkowa kolacja, więc jesteśmy ślicznie ubrane.

      No a teraz przejdźmy do kwintesencji naszej kolacji, czyli części kulinarnej.

      Na początku poczujesz jesienne, lekko słodkie aromaty wymieszane z apetycznym zapachem pieczonego mięsa. To udziec z indyka zapiekany z jabłkami, suszoną żurawiną, rodzynkami i cynamonem, podany z puszystym puree z ziemniaków i korzenia pietruszki oraz ożywiającą całe danie (zarówno kolorystycznie, jak i smakowo) sałatką z drobno poszatkowanego fenkułu włoskiego i czerwonej cebuli, z cytrusową nutką. Pyszne, prawda? Ach, zapomniałabym o czymś bardzo ważnym! W drodze do domu wstąpiłam do lokalnego sklepiku z winami, gdzie miły i przystojny pan polecił mi białe wino idealnie pasujące do planowanego przeze mnie menu. Jakie to wino - niestety nie potrafię Ci powiedzieć, gdyż marny ze mnie sommelier. Ale zapewniam, że wprawi nas w doskonałe humory nie przyprawiając jednocześnie o ból głowy ;)

      No to teraz pora na deser - dla mnie, miłośniczki słodkości a jednocześnie totalnej estetki, można by go wręcz uznać za punkt kulminacyjny wieczoru. Uważam, że desery dają największe pole do popisu na płaszyźnie wizualnej, a gdy zgramy ten aspekt z doskonałym smakiem - wtedy mamy raj... ale wróćmy do rzeczy. Wyobraź sobie mus lżejszy niż chmurka, w którym w zaskakujący sposób przeplatają się z pozoru niepasujące do siebie smaki - biała czekolada, sezam i rozmaryn. Gdybym sama kiedyś nie spróbowała takiego połączenia smaków to pewnie obawiałabym się zaserwować dania tego typu - ale obiecuję, że Twoje kubki smakowe oszaleją. Mus ten wyłożyłam na delikatny biszkoptowy spód i udekorowałam nougatine (to takie mądre słowo, którego nauczyłam się oglądając nieskończnie wiele odcinków Masterchefa), którego bursztynowy kolor skrywa ziarenka sezamu - sprawiając, że ten delikatny płatek karmelu staje się jeszcze bardziej chrupki. Całość przyozdobiłam gałązką świeżego rozmarynu i voila! Deser gotowy.

      Zaspokoiwszy nasze podniebienia będziemy jeszcze długo siedzieć przy stole prześlicznie ozdobionym kolorowymi kulami Cotton Ball Lights, dookoła będzie roznosić się delikatna woń peonii, a my będziemy powoli kończyć nasze wino, rozmawiając i śmiejąc się do późnej nocy :)

      Usuń
  30. Gratulujemy wygranej i trzymamy kciuki za kolejne wróżenia! :-)
    Za oknami 10*C, deszcz tłucze o parapety. Nudno, ponuro... Na białej ścianie widać cień płonącej świeczki w szklanym lampionie. Jest miło, ale czas przerwać nostalgię. Przygotujmy kolację! Taką niezwykłą z tematem przewodnim! Którym będzie... morze! Słońce, woda, plaża ahhh- rozmarzyliśmy się... Czas wrócić na ziemię w stylu Felixa Baugartnera i opracować menu. Skoro morze to ryba, będzie wiec łosoś! (Należy pamiętać, że na większości wód od 1 października zaczął się okres ochronny tej ryby :-).
    Przygotujemy grillowanego łososia w sosie koperkowym z pieczonymi ziemniaczkami.
    Najpierw przygotujemy ziemniaki. Obieramy je, kroimy w kostkę, zalewamy zimną wodą i gotujemy z dodatkiem soli przez 15 minut. Następnie odcedzamy, wsypujemy na blachę do pieczenia, skrapiamy oliwą i pieczemy. Gdy ziemniaki się pieką my robimy sos. W garnuszku roztapiamy masło, dodajemy odrobinę mąki, bulion i mieszamy do wrzenia. Następnie dodajemy śmietanę 36%, posiekany koperek i doprawiamy. Agnieszko czujesz jak pachnie? A nawet nie zaczęliśmy grillować naszej bohaterki -ryby. Ale już się za nią zabieramy...
    Łososia należy dokładnie umyć, wysuszyć doprawić i polać oliwą. Następnie rozgrzać patelnię do grillowania i smażyć przez około 3 minuty z obu stron.
    Już jesteśmy prawie na finiszu!
    Stół przykrywamy białym obrusem. Na niego kładziemy mysio-szare podkładki materiałowe, proste, srebrne sztućce. Zapalamy białe świece w szklanych lampionach, które stawiamy z boku. W centralnej części stołu, postawilibyśmy piękne kule. Zdecydowanie "CBL by pretty pleasure". Te fantastyczne kolory odpowiednio wpisują się w klimat naszej kolacji. Pasują również do wystroju naszego domu. Są rewelacyjne a ich ciepłe kolory sprawiłby, że zapomniało by się o tych 10*C za oknami. Pozytywnie nastroiły i przeniosły nas i naszą kolację aż do Szwecji...
    Ale zaraz, zaraz... pora podawać jedzenie – dzięki Agnieszko, że nam przypomniałaś :-).
    Upieczone ziemniaki wyciągamy z piekarnika, kładziemy je na śnieżno białych, okrągłych talerzach. Następnie z boku kładziemy grillowanego łososia, polewając sosem koperkowym tak żeby nie zakrył całej ryby dodajemy ćwiartkę cytryny.
    Zwieńczeniem kolacji będzie białe wino, podane w bezbarwnych kieliszkach. Do tego w tle słychać szum fal, tym razem dochodzące niestety z wieży, ale i tak jest bardzo miło. Tak wygląda nasz kolacja. Idealnie by było, gdyby rzeczywiście odbyła się prze blasku kul "CBL by pretty pleasur".
    Pozdrawiamy
    Ewa i Dawid.

    OdpowiedzUsuń
  31. Uwielbiam planowanie i urządzanie wszelkiego rodzaju spotkań z przyjaciółmi oraz dzielenie się z nimi przygotowanymi przeze mnie pysznościami :) Teraz, gdy jesienne słońce nas rozpieszcza, a pogoda dopisuje, urządziłabym kolację na zewnątrz, pod rozłożystym drzewem. Byłoby to spotkanie utrzymane w sielskim klimacie z jesiennym dekoracjami DIY. Na zwykłym drewnianym stole znalazłyby się małe dynie i świeczki w słoikach różnej wielkości, każdy owinięty kolorowym liściem i przewiązany sznureczkiem. Na zastawę najchętniej wybrałabym stare talerze i kubki o różnym kształcie, kolorystyce i charakterze, tak, by było barwnie i by każdy gość poczuł się wyjątkowo ;) Na talerzach postawiłabym wizytówki DIY - szyszki z imionami gości. Sztućce, najlepiej takie z duszą, stałyby w aluminiowych puszkach pomalowanych sprayem na różne kolory, aby każdy z gości sam wybrał dla siebie zestaw. Na jesienną kolację z przyjaciółmi przygotowałabym proste i pyszne sezonowe dania – krem z dyni, tartę z kurkami i kozim serem oraz pyszną szarlotkę pachnącą cynamonem na razowym spodzie posypaną kruszonką. Popijalibyśmy to gorącą herbatą z goździkami i pomarańczą ustawioną na stole w termosach. Dla każdego z przyjaciół przygotowałabym na krześle ciepły koc, by móc się ogrzać po zachodzie słońca. Z gramofonu (mam taki po dziadkach!) słychać byłoby stare jazzowe nagrania, a jako uzupełnienie jesiennego klimatu na gałęziach drzew nie zabrakłoby łańcucha cotton ball „Autumn leaves” :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Aura za oknem po pięknym weekendzie szara i smutna ale u mnie w domu w dalszym ciągu świeci słońce.
    Wyciągnełam starą maszynę do szycia i z pięknych ostatnio zakupionych materiałów uszyłam zasłony oraz poszewki na poduchy i teraz mam w pokoju swoje własne Indie :) Z tej radości zaprosiłam wczoraj do siebie mojego chłopaka na kolacje aby przy okazji móc pochwalić się moim dziełem. Naszym marzeniem jest wspólna podróż do Indi więc jaką niespodzianką był dla niego wystrój oraz sama kolacja jaką przygotowałam dla nas.
    Na samym początku podałam w wysokiej szklance do wypicia lassi z mango, jest to przepyszny napój na bazie jogurtu oraz mrożonego mango, jego konsystencja jest dosyć gęsta ale smak jest nie do opisania :) Po pysznym początku przyszła kolej na danie główne a mianowicie na kurczaka Tandoori, (którego podałam na pięknej tacy w stylu indyjskim) imbir i słodka papryka oraz kurkuma dały niesamowitą wyrazistość smaku tej potrawie. Nie muszę chyba dodawać, że mój chłopak nie mógł się doczekać deseru mimo że był najedzony :) Wiedziałam, żeby nie robić za bardzo słodkiego deseru więc mój wybór padł na ananasa w miętowym cukrze, najprostsza rzecz do wykonania a najlepsze pomysły to oczywiście te najprostsze :).
    Przy całej kolacji nie towarzyszył nam blask świec, wiedziałam że będzie to na tyle intymna chwila dla nas więc chciałam aby było to coś wyjątkowego, cotton ball lights z serii Rustical sprawdziły się na medal :)

    P.S. żałuje że nie zrobiłam zdjęć o konkursie dowiedziałam się dzisiaj :( ale mam nadzieje że opis idealnie odwzorował wczorajszy nastrój.

    Pozdrawiam,
    Urszula Błażewicz

    OdpowiedzUsuń
  33. Witaj Agnieszko! Moja dzisiejsza kolacja była w kolorach CBL by pretty pleasure. Odcienie tego łańcucha podobają mi się najbardziej i to właśnie on ozdobiłby nasz salon :)
    Skoro wybór padł na szarości, biele, beże i brąz to wybór dania był prawie oczywisty... Padło na roladki z piersi kurczaka zapiekane z pieczarkami. Do tego gotowany ryż - ja uwielbiam brązowy, ale mój P. woli biały, więc po prostu zmieszałam te dwa rodzaje :) Na sałatkę wybrałam kukurydzę. Oboje z P. uwielbiamy ją jako dodatek do obiadu - zmieszana z majonezem i doprawiona ziołami prowansalskimi jest pyszna! :) Kolacja nie mogła oczywiście odbyć się bez toastu, wzniesionego lampką białego wina :)
    A na deser... tylko szarlotka z lodami! Uwielbiam!!! Szarlotka najbardziej smakuje nam na ciepło z lodami czekoladowymi lub bakaliowymi i takie właśnie były też dzisiaj :)
    Dekoracje były minimalistyczne, żeby nie powiedzieć skromne, ale właśnie tak lubimy :) Kremowe podkładki leżały na brązowym stole. Świece w odcieniach beżu i brązu, delikatnym blaskiem oświetlały nasze twarze i były tylko substytutem CGL :) Do dekoracji użyłam też orzechów włoskich, zebranych ostatnio na działce. Gdybym mogła to wino podałabym w karafce w stylu vintage (niestety jesteśmy parą na dorobku, więc brakuje nam jeszcze kilku elementów podstawowego wyposażenia kuchennego). Kieliszki również byłyby stylowe ze zdobieniami. Gdybym mogła to sztućce zmieniłabym na takie z kremowymi rączkami...

    Wizualizację dzisiejszej kolacji możesz znaleźć u mnie na blogu:
    http://podniebemalaski.blogspot.com/2012/10/kulinarnie.html

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Na prostokątnym stole prosty, trochę surowy obrus z beżowego, grubo tkanego lnu. Na nim serweta z szydełkowej, kremowej koronki. Wyraźnie wyczuwam dłonią jej bogaty, ciężki splot.

    Smukłe świece osadzone w szklanych tubach, wypełnionych kamyczkami, muszlami, patyczkami i piaskiem. Płomyki siejące dokoła delikatne, ciepłe refleksy.

    W innej tubie kompozycja ułożona z powykręcanej wiatrem, odartej z kory gałęzi, mewich piór, kilku długich źdźbeł trawy wydmowej i delikatnego, różowego wrzosu.

    Kremowe, lniane serwetki przewiązane jutowym, szorstkim sznurkiem, na który nanizano po kilka bladoróżowych muszelek.

    Na kremowych talerzach, z brzegami tylko leciutko przetartymi złotem, pojawiają się kolejne dania.
    Lekki bulion z leśnymi grzybami, przełamany świeżym imbirem. Do tego razowy, żytni chleb, który upiekłam sama i którego niebiański zapach czuć w całym domu.
    Udko gęsie w aksamitnym, kawowym sosie, z kluseczkami orzechowymi (z orzechów laskowych)i cierpkim, żurawinowym musem.
    W prostych, szklanych kieliszkach wino z czerwonej porzeczki, które mój Mąż sam zrobił.
    A na deser odrobina dekadencji. Czekolada (dla Męża mleczna, a dla mnie gorzka) z prażonymi migdałami i cynamonem i tylko odrobiną mielonego karmelu na wierzchu. Taką piliśmy na naszej pierwszej randce.
    A żeby nie było za słodko, to jeszcze po gałce domowych lodów malinowych (z owoców zebranych, kiedy jeszcze było ciepło).

    Widzisz to? Widzisz blask na naszych twarzach?
    On wydobywa się z wnętrza.
    A resztę można tylko do niego dostrajać, żeby przestrzeń wewnętrzna i zewnętrza współbrzmiały w idealnej harmonii.
    I do tego właśnie potrzeba mi koniecznie światełek "by pretty pleasure" :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Udało mi się wyrobić, co prawda w ostatni dzień ale zdążyłam :)

    zapraszam na bloga:
    http://podnorweskimniebem.blogspot.no/2012/10/brakuje-tylko-baweanianych-swietlistych.html

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  36. A ja już wiem wiem! Aguś gratuluję zwycięstwa w kategorii najlepszy drink!!!

    OdpowiedzUsuń
  37. Aga, nie potrafię pięknie pisać, wolę "mówić" obrazami. Moje propozycje tutaj:

    http://natalia-w-bruklinie.blogspot.com/2012/10/konkurs-cotton-ball-lights-by-pretty.html

    ... a brakuje tylko CBL by pretty pleasure!
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń