Wspominałam kiedyś na blogu, że moja skóra lubi być traktowana w delikatny sposób. Mam też delikatnego fioła na punkcie naturalnej pielęgnacji. Staram się stosować produkty o prostych, roślinnych składach. Dlatego też kiedy znalazłam kosmetyki polskiej marki Make Me Bio nie potrafiłam sobie odmówić wypróbowania tych cudeniek. Kosmetyki do pielęgnacji twarzy zapakowane są w apteczne, szklane słoiczki z pięknie wykonanymi etykietami. Dla mnie, uzależnionej od ładnych przedmiotów i lubiącej naturalną pielęgnację, takie połączenie wydawało się idealne. Dodatkowo firma wytwarza swoje produkty w Polsce, używajac półproduktów z certyfikowanych upraw. No i aspekt, taki maleńki, ale ważny - zawsze lubiłam zajęcia laboratoryjne na studiach, a te kosmetyki przywodzą mi na myśl mieszanie, ważenie, zakraplanie...
Zapytacie: jak Make Me Bio sprawdziło się w akcji?
Używam kremu różanego GARDEN ROSES. Pierwsze wrażenie po otwarciu słoiczka: cudowny zapach! Pachnie różą! Najprawdziwszą, słodką różą! Coś pięknego. Drugie wrażenie? Fajna konsystencja. Trochę bałam się, że krem będzie bardzo lekki, za lekki jak dla mojej skóry. Nic takiego jednak nie miało miejsca, bo GARDEN ROSES ma konsystencję trochę podobną do musu. Nie jest tłusty, ale też nie zupełnie lekki. Na twarzy natomiast zostawia piękny zapach i delikatnie matowe wykończenie. Nie jest jednak bardzo matujący - cieszy mnie to, bo nie lubię takiego "kredowego" uczucia na buzi.
Zacytuję skład:
"Składniki/Ingredients (INCI): Rosa Damascena (Rose) Flower Water, Pelargonium Asperum (Geranium) Flower Water, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Macadamia Ternifolia (Macadamia Nut) Seed Oil, Cetearyl Glucoside, Glyceryl Monostearate, Glycerin, Cetyl Alcohol,Tocopherol (Vitamin E), Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Rosa Damascena (Rose) Flower Oil"
Dziewięć (!) pierwszych miejsc w składzie zajmują roślinne składniki. Chyba nie widziałam jeszcze kremu o składnie lepszym, niż powyższy. I to naprawdę czuć! Moja skóra po wieczornej aplikacji kremu jest zrelaksowana, ładnie napięta i nawilżona. I znów: pachnie nieziemsko.
Drugi produkt, które testuję to CLEAN POWDER zrobiony na bazie białej glinki. Może być stosowany jako puder myjący, lub jako maseczka. Osobiście najpierw deliaktnie rozmasowuję go na całej twarzy, a następnie zostawiam do wyschnięcia. Na twarzy tworzy białą, lekko ściągającą warstwę, którą bez problemu zmywam letnią wodą. Wskazówka: małą ilość pudru, potrzebną do umycia twarzy, warto wymieszać z wodą w osobnym, niewielkim pojemniczku. Mieszanie pudru w zagłębieniu dłoni jest średnio wygodne. I tutaj mamy skład bardzo naturalny. Glinka, owies i oleje roślinne.
Razem z Make Me Bio przygotowaliśmy dla Was mały konkurs. Do wygrania słoiczek kremu do skóry normalnej i wrażliwej z wodą z kwiatu pomarańczy! Bardzo mnie kusi, żeby do niego zajrzeć, ale (z trudem) się powstrzymuję.
Zasady są proste:
Wystarczy w komentarzu do tej notki napisać, jakie są Wasze ulubione, naturalne sposoby pielęgnacji, Co lubicie, jak stosujecie? Podpowiedzcie mi jakiś nowy "patent", uwielbiam wypróbowywać takie pomysły!
Dodatkowo, jeśli macie Facebook'a, polubcie fanpage Pretty Pleasure.
A jeśli macie bloga, umieśćcie dowolne zdjecie z tego wpisu u siebie z dopiskiem "KONKURS!"
Konkurs trwa od 20.05 - 30.05
Zapraszam do wspólnej zabawy i serdecznie pozdrawiam,
Agnieszka.
Ostatnio szukam naturalnych kosmetyków aby jak najmniej chemii przenikało do mojego organizmu i tak jest jej zbyt wiele. Od kilku miesięcy używam olejku arganowego do twarzy oraz do włosów i jestem bardzo zadowolona, a ostatnio kupiłam olejek ze słodkich migdałow do ciała i póki co testuję ;) Mam chrapkę na ten kremik więc zapisuję się :)
OdpowiedzUsuńOoo! Trafiła kosa na kamień ;)
OdpowiedzUsuńJa też preferuję skład "im krótszy tym lepszy". Kolorówka to ledwie podkład i róż, ale ilość olejków, masełek, glinek, wcierek, odżywek zaczyna przekraczać kubaturę wszystkich dostępnych szafek. Przy projektowaniu mieszkania będę musiała uwzględnić jakiś "kącik kosmetyczny".
Często kupuję półprodukty, z których próbuję ukręcić własne kosmetyki. Ale lubię też zupełnie proste wynalazki, które robi się w 3 minuty. Moim ostatnim odkryciem są ziołowe wywary i napary. Napar z żywokostu bardzo polecam jako tonik, który świetnie radzi sobie z opuchniętymi oczami, a także niweluje cienie pod oczami (ratuje każdy poranek). Natomiast do oczyszczania twarzy polecam fantastyczną pastę migdałową, do której potrzebujemy jedynie migdałów, oleju ze słodkich migdałów i ulubionego olejku eterycznego. Wszystko trzeba zmielić na zwartą i lepką masę, a potem nic tylko lekko rozcieńczyć wodą i maziać twarz.
Gdybym się zapędziła, mogłabym pisać do rana. Wspomnę jedynie, że już pojawiają się świeże ogórki, z których można zrobić fantastyczny tonik do twarzy ;)
To wszystko nie zmienia faktu, że chętnie przytuliłabym taką gotową, zachwalaną recepturę.
Zaciekawilas mnie tymi kosmetykami :))) Ja uzywam niezastapionego oleju kokosowego, ale to dla Ciebie zadna nowosc, poniewaz kiedys czytalam, ze tez go lubisz ;))) Ustawiam sie w kolejce po kremik ;)))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie kultowy peeling z kawy i oliwy, rumianek na powieki - ostatnio moja rewelacja, olej kokosowy na paznokcie i moje odkrycie - kąpiel stóp w Nawarze z mięty - relaksuje i oburza zmęczone, podpuchnięte stopy :)
OdpowiedzUsuńA te kosmetyki chętnie bym wypróbowali, więc się zgłaszam :) pozdrawiam ciepło
Ja też mam lekkiego bzika na punkcie naturalnych kosmetyków :) uwielbiam wodę różaną, którą stosuję jako mgiełkę w celu odświeżenia... olej kokosowy to mój balsam a jak go nie mam to dobra oliwa z oliwek też dobra...wit. e w kroplach zwykła apteczna pod oczy...czarna rzepa choć nie zbyt przyjemnie pachnie poprawia stan włosów i skóry głowy...peeling z cukru zmieszanego z oliwą i olejkiem eterycznym...maseczka drożdżowa , z avocado, miodowa poprawiają kondycję twarzy...parafina na dłonie. To moje hity i najbardziej trafione wybory
OdpowiedzUsuńTez uwielbiam naturalne produkty ostatnio próbuje rożnych peelingow do ciała. Jedne z lepszym skutkiem inne z gorszym ale jak odkryje ten naj dam znać:))
OdpowiedzUsuńIza
Hydrolaty i olejki z BU, a kremy zza wschodniej granicy ;) A do mycia woda i Clarisonic :D Koniecznie muszę się przyjrzeć tej marce, bo faktycznie skład zacny (i naturalny!), a jeśli jeszcze działa i pachnie, to już w ogóle cudo :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z nadzieją na cenny łup!
Lubię pardzo peelingi: kawowy do ciała ,cukrowy z oliwą z oliwek na twarz i dłonie.
OdpowiedzUsuńStopy relaksuję w wodzie z naparem lawendowym.
Pięknie wyglądają te kosmetyki!
Krem z wodą z pomarańczy musi cudownie pachnieć,bo zakochana jestem w zapachu kwiatów cytrusowych.
Nie powiem nic nowego, ale po prostu uwielbiam olej kokosowy stosuję na ciało, twarz, włosy, nawet na rzęsy :)
OdpowiedzUsuńja z całego serca polecam peeling żurawinowo-cytrynowy na który przepis znalazłam kiedyś w internecie :)
OdpowiedzUsuńnie pamiętam z jakiej to strony ale kopiuję z notatnika:
"Pół szklanki płatków owsianych
Pół szklanki żurawiny
Starta skórka z jednej cytryny (wyparzonej)
Łyżka miodu
2-3 łyżki oliwy z oliwek
Otręby i żurawinę zmiksować. Do powstałego proszku dodać startą skórkę z cytryny, miód i oliwę i wszystko dokładnie połączyć.
Żurawina stanowi naturalne bogactwo polifenoli i tanin. Dzięki swoim właściwościom wzmacnia naskórek i hydrolipidowy płaszcz skóry. Żurawina i cytryna są pełne witaminy C, która ma działanie odmładzające. Skórka z cytryny rozjaśni wszelkie przebarwienia, a miód i oliwa z oliwek złagodzą podrażnienia, odżywią i delikatnie natłuszczą ciało. "
gorąco polecam, to najlepszy peeling jaki kiedykolwiek miałam :)
Uwielbiam peeling kawowy : kawa i sól w proporcji jeden do jednego, kilka kropel olejku migdałowego, i cynamon (oczywiscie wymieszne z woda)- pachnie obłędnie, a skóra po takim peelingu jest gładka i mega nawilżona dzięki dodaniu olejku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kasia
Jak dla mnie rewelacyjnym odkryciem jest maseczka z drożdży - pół kostki rozrabiam z 2 łyżeczkami mocnej herbaty, nakładam na twarz i czekam ok 20 min. Zmywam letnią wodą, a skóra jest bosko miękka :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa używam i szczerze polecam każdemu o wrażliwej skórze szare mydło do mycia. Dwa lata temu miałam operację i po niej panie pielęgniarki zabroniły mi używać czegokolwiek innego. Mimo początkowego oporu zastosowałam się do zaleceń (wpisanych nawet w wypis ze szpitala) i nie żałuję. Stosuję szare mydło do dziś, bo nie uczula, ma prosty skład i nie zawiera żadnych sztucznych barwników ani substancji zapachowych. Osobiście polecam markę Biały Jeleń, która w swojej ofercie ma szeroką gamę mydeł z różnymi naturalnymi dodatkami.
OdpowiedzUsuńOd pół roku, kiedy to moja skóra totalnie zbuntowała się przeciw drogeryjnym kosmetykom i ogłosiła strajk, wracam do korzeni. Stosuję tylko kosmetyki pochodzenia naturalnego (bardzo bardzo zaintrygował mnie ten krem!). Przed porannym prysznicem robię szczotkowanie na sucho całego ciała i wcieram w skórę głowy olejek łopianowy jeśli będę myć głowę - to lepsze niż peeling! Potem prysznic, po prysznicu w wilgotne ciało wmasowuję olej kokosowy. Na twarz nakładam żel hialuronowy wymieszany z kroplą bio-oleju macadamia. Wieczorem zmywam makijaż metodą OCM - bomba!!! Moja atopowa, mocno przesuszona i zaczerwieniona skóra wraca powolutku do normalności. Oko też najpierw zmywam odrobiną oleju :) W tej chwili w OCM nie stosuję oleju rycynowego, bo zbyt wysusza moją skórę. Najlepsza mieszanka dla mnie to olej macadamia lub z orzechów włoskich + kilka kropel olejku tamanu. Raz, dwa razy w tygodniu stosuję maseczkę z naturalnej glinki. Po demakijażu i myciu olejami przemywam twarz hydrolatem z oczaru i nakładam - tak jak rano - kroplę oleju z żelem hialuronowym. Od czasu do czasu zamiast zmywania oleju gorącą wodą i ściereczką przemywam twarz mydłem Alep. W końcówki włosów wcieram olejek arganowy lub kokosowy. I to tyle :) Nie ma już u mnie masy słoiczków z kremami, maseczkami...a buteleczki z olejami :) to podstawa pielęgnacji. POLECAM!
OdpowiedzUsuńPS. Szczotkowanie ciała jest lepsze niż peeling, a nie wcieranie olejku :P
OdpowiedzUsuńTemat bardzo kobiecy, ale pozwolę sobie dodać swoje parę groszy. Z racji tego, że mam bardzo suchą skórę zdarza mi się testować czasem różne cuda (zazwyczaj odkrywam je na blogach). Jeżeli piszesz, że lubisz testować to polecam spirulinę, moje ostatnie odkrycie. Można robić z niej maskę, dodawać do kąpieli, a jeśli nie podejdzie skórze to można ją... zjeść! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, bardzo zaciekawiłaś mnie tymi kosmetykami, bo i ja jestem zwolenniczką kosmetyków naturalnych. Używam przede wszystkim olejów: arganowy, kokosowy, makadamia. Poza tym naturalne mydła - np. oliwkowe. Woda różana do tonizacji. Sól morska zmieszana z miodem do idealny i pięknie pachnący peeling. Zdarza mi się kupować kremy i szampony z naturalnymi składnikami. Głównie są to rosyjskie produkty, które można kupić w sklepach internet. za fajną cenę.
OdpowiedzUsuńJednak, by nasza skóra była w lepszej kondycji ważne jest mądre odżywianie. Zwracam uwagę na produkty sezonowe, na czczo woda z cytryną i miodem, a na śniadanie kasza jaglana, która doskonale oczyszcza organizm i sprzyja trawieniu. :)
Oj, mogłabym pisać i pisać... ;)
Powiem szczerze,że rzadko stosuję domowe, naturalne kosmetyki, ale jak już coś to mieszanka na włosy: jajko, olejek rycynowy i nafta kosmetyczna. Naprawdę działa :) Przynajmniej na mnie ;) Włosy są mocniejsze. Jestem zwolennikiem kosmetyków firmy Body Shop :) Bez parabenów i innych "chemikaliów" :) Dlatego chętnie się skuszę na ten krem :) Banerek na blogu :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię! :)
OdpowiedzUsuńMaseczka z płatków owsianych z mlekiem lub jogurtem naturalnym i miodem - przeczytam o niej kiedyś w Filipince, ech... kiedy to było! Pamiętam, że gdy zrobiłam ją pierwszy raz poczułam się taka cudownie piękna, swieża i olśniewająca, że natychmiast wyszłam z domu aby pokazać się światu. Nie zapomnę zaciekawionych spojrzeń ludzi w sklepie- to mnie utwierdziło, że ta maseczka jest cudna. Hmm... skóra była mięka i ja czułam się rzeczywiście świetnie, ale jak wróciłam do domu i lepiej się przyjrzałam w lustrze to odkryłam prawdziwą przyczynę zainteresowania i spojrzeń ludzi ... Ku mojemu przerażeniu zobaczyłam resztki maseczki, wielkie białe grudy poprzyklejane do moich ciemnych włosów nad czołem, koło ucha, kilka na szyi. Ja wiedziałam, że to płatki owsiane - ciekawe tylko co myśleli inni... ;-)
OdpowiedzUsuńKusisz :)
OdpowiedzUsuńPolecam skuteczny sposób na suchą, łuszcząca i ściągniętą skórę – również tą z podrażnieniami. Tą pielęgnację zaleciła mi moja ukochana Pani Doktor Dermatolog Maria – która przez wiele lat ratowała moją atopową i alergiczną skórę, a ja jeździłam do niej przez pół Polski również po wsparcie na duchu.
OdpowiedzUsuńPrzez siedem kolejnych dni zaleciła mi kąpiel nie dłuższą niż 20 min. Do wanny ciepłej wody trzeba wlać się 2 litry pełnotłustego mleka i dużą łyżkę miodu, dobrze wymieszać. Zanurzyć się w kąpieli aż po szyję. Po kąpieli należy ciało spłukać. Nie stosować kosmetyków. Kurację powtórzyć w razie potrzeby lub stosować taką pielęgnację jednorazowo. Dzięki kąpieli skóra staje się gładka i elastyczna. Byłam zaskoczona efektem, kąpiel złagodziła podrażnienia. Mleko zawiera enzymy, sole mineralne, witaminy A, D, B5 i B12, a także białka i delikatne tłuszcze, które mają zbawienny wpływ na skórę.
Z problemami skórnymi poradziłam sobie również w inny sposób, ja i moja córeczka mamy alergię i atopowe zapalenie skóry – obecnie prawie bez objawów, ponieważ bardzo dbam o naturalne, bez konserwantów jedzenie. Zdrowe odżywianie to podstawa. Pozdrawiam serdecznie.
Agnieszka
moim ulubionym naturalnym sposobem pielęgnacji twarzy jest... joga. ale nie taka zwykła, dla 'ciała', tylko specjalnie zaprojektowana dla twarzy, która ma pomagać w pozbyciu się popularnych problemów – zmarszczek, bruzd nad ustami, opuchlizny oczu. ćwiczę z Fumiko Takatsu z kanału YT faceyogamethod. powiem szczerze, na początku dziwnie wykonywało mi się te wszystkie miny i grymasy i z pewnością nie chciałam żeby ktoś mnie wtedy oglądał : D – ale po jakimś czasie zauważyłam, że skóra faktycznie jest inna. przede wszystkim – zrelaksowana. jako nerwowa osoba często łapię się na napinaniu i zaciskaniu czoła, warg, zębów i po sesji twarzowej jogi czuję ogromną ulgę i odprężenie. myślę, że to samo w sobie pomaga chłonąć cerze wszystko to, co w nią potem wklepuję. kolejnym plusem jest dotlenienie tkanek (tak jak to robi normalna aktywność fizyczna dla ciała) i tonowanie mięśni – w końcu twarz to też mięśnie. wszystko to daje w efekcie promienną cerę, której efekt uwielbiam. :) i mam nadzieję, że efekt przeciwstarzeniowy zaprocentuje w przyszłości!
OdpowiedzUsuńola
Na skórki wokół paznokci - apteczna witamina A+E w kapsułkach. Kapsułkę przedziurawiam i zawartością pokrywam skórki i paznokcie. Rewelka, a koszt 20 kapsułek to ok.3,50zł:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Magdalena
Uwielbiam naturalne kosmetyki i domowe mikstury. Kiedyś używałam na włosy miksturę z jajka, oleju rycynowego i cytryny. Ale miałam problemy ze zmyciem olejku z włosów. Teraz przerzuciłam się na olej kokosowy, z nim nie ma najmniejszego problemu.
OdpowiedzUsuńOstatnio używam tonik do twarzy z 3 składników w proporcji odpowiednio 1:2:3 z octem jabłkowym, naparem z zielonej herbaty i wodą. Świetnie oczyszcza, delikatnie złuszcza martwy naskórek, odświeża.
I na koniec przepis na błyszczyk do ust:
2 łyżeczki oleju kokosowego
3 łyżeczki zmielonych liofilizowanych owoców - ją kupuję płatki śniadaniowe i wybieram z nich truskawki ;-)
3 łyżeczki lanoliny (do kupienia w aptece)
W małym rondelku grzeję wodę, nakładam miseczkę, tak, żeby ogrzewała ją para wodna. W tak przygotowanej kąpieli wodnej topię olej i lanolinę. Gdy podłoże połączy się dodaję na koniec zmielone w młynku na proszek liofilizowane owoce. Przelew miksturę przez sitko do małego pojemniczka, tak aby odcedzić np. drobne pestki z owoców. Można pokusić się o przelanie mikstury do sztyftu. Lanolina jest twarda po zastygnięciu, więc można używać jak zwykłą pomadkę. Naturalny kolor, naturalny smak - pycha ;-)
Moja koncepcja naturalnej pielęgnacji wyszła niejako z przymusu-AZS, egzemy to nie jest fajna sprawa na dłoniach. Nie chciałam jednak ciągle być "na sterydach". Poszperałam, posłuchałam, zasięgnęłam opinii i zaczęłam stosować olej kokosowy, który wygląda jak smalec, a twardy (z lodówki) jak świeca. I pomaga!!!O dziwo!!Stosuję go jako krem do wielokrotnego użytku w ciągu dnia i pod bawełniane rękawiczki na noc.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o pielęgnację wnętrza, to stosuję balsam kapucyński (specyfik "Od siedmiu boleści") i vernikabon (na pasożyty jelitowe). Zdecydowanie pomogło mi to ograniczyć słodycze, pozbyć się robali i alergicznych dolegliwości.
Pozdrawiam i naprawdę zachęcam do poszukania opinii i wypróbowania w razie potrzeby.
Pozdrawiam,
Magda
(super_magdalena@gazeta.pl)