7 lis 2016

przeganianie potwora.

Kiedy dostałam maila z pytaniem o napisanie posta o aspiratorze Katarek, w pierwszym odruchu pomyślałam sobie, że to kiepski pomysł. Jednak już chwilę później dotarło do mnie, że to jedna z tych rzeczy, które poniekąd "ratują nam skórę" odkąd jesteśmy Rodzicami. I gdybym miała taką moc sprawczą, darowałabym go każdej Mamie przy wypisie ze szpitala po urodzeniu Dziecka.


Jak pewnie część z Was pamięta, Starszak urodził się za szybko. Jest tzw. późnym wcześniakiem - urodzonym na przełomie 34/35tc. Szczęśliwie na tę chwilę nie mamy większych problemów. Udało nam się wyjść z wcześniactwa całkiem obronną ręką. Jest jednak jedna rzecz, która - szczególnie w okresie jesienno-zimowym - spędza nam sen z powiek. Zapalenia krtani. Nawracają często i są mocno uciążliwe. To niestety pamiątka po okołoporodowym Zespole Zaburzeń Oddychania (ZZO). A zaczynają się od... kataru.



Kiedy pierwszy raz T. miał katar, wyciągnęłam z wyprawki przygotowaną jeszcze w ciąży Fridę - aspirator, którego używa się poprzez wciąganie powietrza przez rurkę... własnymi ustami. Po pierwsze już sam opis brzmi źle, a po drugie... ten sposób jest po prostu nieskuteczny. Zanim uda nam się wyciągnąć katar z noska rozzłoszczonego niemowlęcia, Frida rozpada się na części pierwsze. Fatalnie! Dodatkowo gąbkowy filtr, w który jest wyposażona, kompletnie nie powstrzymuje przenikania bakterii i wirusów do układu oddechowego rodzica. W efekcie... i my się rozchorujemy. 


Muszę się Wam do czegoś przyznać. Bałam się Katarka. Kiedy pierwszy raz przeczytałam o nim te kilkanaście miesięcy temu, pomyślałam sobie: "Szaleństwo! Podłączać dziecko do odkurzacza?!" A potem infekcja mojego Synka zaczęła przybierać na sile i... zdesperowana pobiegłam do osiedlowej apteki.
Po powrocie do domu podłączyłam Katarek do odkurzacza i... przyłożyłam do własnego nosa, żeby sprawdzić co będzie czuło moje Dziecko. Otóż odczucie było zdecydowanie inne od spodziewanego - miałam wrażenie jakby ktoś dmuchał mi w nos, a nie coś z niego wyciągał. To takie uczucie, jakby zawiał nam w nos wiatr. Nic strasznego! Przyłożyłam aspirator do małego noska i... byłam w szoku. 

Nie będę Wam o tym opowiadać. Jedno jest pewne - oczyszczony został nie tylko nos, ale także zatoki. Od tej pory, jak tylko zauważę, że noski zaczynają się zapychać - sięgam po aspirator. Idealnie, jeśli przed czyszczeniem zakropimy nos kilkoma kroplami soli fizjologicznej. Rozrzedzi wydzielinę i zdecydowanie ułatwi jej usuwanie. 

Często osoby, które po raz pierwszy widzą, jak przygotowuję "stanowisko" do czyszczenia noska, są w szoku: "Podłączasz go do ODKURZACZA?!" A ja tylko się uśmiecham i robię swoje. 
Po powrocie ze szpitala z Młodszym Bratem, miałam wrażenie, że źle mu się oddycha - Maluszek sporo ulewał, przez co mleko momentami znajdowało się także w nosku. Kilka kropelek soli fizjologicznej, Katarek i po sprawie.




Dziewczyny, nie zdecydowałabym się na napisanie tego posta, gdyby nie fakt, że używam aspiratora Katarek już dobrze ponad półtora roku. Przy jakiejkolwiek infekcji dróg oddechowych odkurzacz zawsze stoi u nas na posterunku. To najszybsza, najskuteczniejsza i zupełnie bezpieczna droga do czystego noska Maluchów. Pamiętam swój strach przed nim. Naprawdę nie ma czego się bać, a taki sposób czyszczenia nosa zasługuje na Nobla - choroby zwalcza się zdecydowanie szybciej, kiedy noski są czyste, a wydzielina nie spływa po gardle. Sądzę, że gdyby nie Katarek, nasze chorowanie kończyłoby się nie na krtani, a na oskrzelach lub - co gorsza! - na płucach.

Pozdrawiam Was serdecznie,
Agnieszka.

Wpis powstał we współpracy z marką Katarek.

3 komentarze:

  1. Agnieszko, różnie podchodzę do sponsorowanych postów, ale tym postem tak mnie nakręciłaś, że będę ten sprzęt polecać wszystkim moim znajomym z małymi dziećmi. ja sama takich maluchów nie mam. Dzięki za opinię, jest bardzo przydatna.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Katarek ma tylko jedną wadę, potem dziecko się boi odkurzacza. :P No i jak podrośnie i zwiewa to już kończy się jego kariera, ale nie ma tego złego, bo dzięki temu moja córka bardzo szybko nauczyła się skutecznie wydmuchiwać nos.
    Śmiechy-chichy ale polecam z całego serca i uważam, ze to jeden z fajniejszych gadżetów dzieciowych.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się pytam, jak to Pani robi, że wygląda, jak nowy? Mój (w sumie po kilku latach użytkowania) po wyparzaniu jest... "nie atrakcyjny" :P

    OdpowiedzUsuń