... i z braku zdrowego rozsądku, bo przecież niedługo chciałabym gdzieś wyjechać, kupiłam marzenie. Dokładnie - marzenie. Bo o takim cudzie marzyłam dłuuugo. Szukałam w internecie, w różnych sklepikach ze starociami. Trafiłam na nią w dużym centrum ogrodniczym niedaleko Poznania. Kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy od razu przykuła mój wzrok. Podeszłam do niej, wzięłam w ramiona ( dosłownie, bo jest duża i ciężka ). W momencie kiedy jej dotknęłam poczułam dziwny spokój a także dreszczyk emocji. Od razu wiedziałam, że będzie moja. Zakochałam się w niej. Bo jest cudowna. Zardzewiała, zaśniedziała, wygląda jakby dużo przeszła. Mój Tato powiedział: złom. Zgadzam się z nim - jest to najpiękniejszy kawał złomu, jaki kiedykolwiek w życiu widziałam. I wpadłam po uszy - już jej z ramion nie wypuściłam. Od wczoraj jest moja - klatka w 100% vintage. Cudowna, prawda?

