Pomyślałam sobie, że -5 stopni za oknem do czegoś może się przydać. Moja obsesja na punkcie przeglądania skandynawskich blogów zaowocowała w... lodowy lampion. Prosto, zerowym kosztem, a efekt, uważam, uroczy.
Już u kogoś widziałam taki lampion zrobiony z formy na babkę. jakoś mi wtedy wyszedł z głowy, a szkoda, bo mroziska były w sam raz do takiej "produkcji". Dziś jednak spróbuję, przecież w nocy termometr wciąż jest na minusie.
o matko, chciałam kiedyś taki zrobić... ale zupełnie mi z głowy wyleciało... dzięki za przypomnienie - lodowy lampion jest cudowny - łód i ogień... ahhhh
Rzeczywiście. Intrygujące :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
U mnie już odwilż...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Kochana!
Efekt super!Szczególnie w nocy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ciekawe zestawienie. Chłód lodu i ciepło świeczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Efekt rewelacja, szkoda ze lampiony lodowe takie nietrwałe hehe
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowe, ale jak folkmyself mówi, szkoda że nie są trwałe :)
OdpowiedzUsuńJuż u kogoś widziałam taki lampion zrobiony z formy na babkę. jakoś mi wtedy wyszedł z głowy, a szkoda, bo mroziska były w sam raz do takiej "produkcji". Dziś jednak spróbuję, przecież w nocy termometr wciąż jest na minusie.
OdpowiedzUsuńPiękne - po prostu.
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje fotki!
OdpowiedzUsuńDawno mnie nie było, mam co ogladać :)
Pozdrawiam!
Piękne są to prawda, może za rok też spróbuję, bo w tym roku nie mogę już patrzeć na zimę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
o matko, chciałam kiedyś taki zrobić... ale zupełnie mi z głowy wyleciało... dzięki za przypomnienie - lodowy lampion jest cudowny - łód i ogień... ahhhh
OdpowiedzUsuńCudny efekt!
OdpowiedzUsuńfajny pomysł :)))
OdpowiedzUsuń