Wczoraj wróciłam z Warszawy. Tym razem to ja byłam trenerem - przekazałam to co wiem kolejnym osobom. To trochę dziwne stać po drugiej stronie. Rok temu stres związany z Olimpiadą Kawy odczuwałam na własnej skórze - teraz stresują się inni. To duży krok do przodu i sprawdzian dla mnie samej. Wiem o tym, że niełatwy ze mnie trener - krzyczę, wałkuję wciąż od nowa to samo, po prostu wymagam. Ale chyba taka już jestem, że wymagania wysoko stawiam zarówno sobie, jak i innym.
Z drugiej jednak strony odpuszczam, i nerwy zostawiam za sobą jeśli chodzi o codzienne sprawy. Robimy porządek w Tajemniczym. Ogród zaczyna wyglądać naprawdę uroczo. Mój Ukochany uwijał się jak mróweczka podczas mojej nieobecności i kolejny milowy krok w kwestii ogrodowej mamy za sobą.
Jestem mu wdzięczna za spokój, za pewność i za to, że jest. Ja czasami jestem zbyt emocjonalna i za bardzo wszystkim się przejmuję. J. potrafi przywrócić równowagę. Właściwie jestem teraz w takim momencie życia, że mogę powiedzieć: niech wszystko płynie swoim torem i dzieje się w swoim tempie, a będę naprawdę szczęśliwa.
Miłego dnia Wszystkim życzę!
Oj widzę, że jesteśmy baaardzo podobne :)
OdpowiedzUsuńPiękny ogród Ci się szykuje - zazdroszczę!
Ja również wyczuwam podobne klimaty :)
OdpowiedzUsuńPiękne hosty. Moje niestety mocno nadjedzone przez ślimaki.
Pozdrawiam :)
Piękne zdjęcia.Uwielbiam funkie!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
No to gratulacje kochana, a zdjęć Tajemniczego poproszę więcej :)
OdpowiedzUsuńŚciskam :))