W kółko robię to samo. Praca - mieszkanie - praca - mieszkanie - praca - uczelnia - mieszkanie. I jakoś mi tak źle i smutno, bo mało to wszystko rusza do przodu. Nie mówię o Ogrodzie, bo Tajemniczy zmienia się jak w kalejdoskopie - była trawa? No to już nie ma. Będzie nowa. Zasialiśmy na kawałku trochę nowej, ładnej i nam się zachciało całego trawnika. Właściwie, jak to powiedział mój Luby, to ja jestem prowodyrem wszelkich akcji. No i w ten oto sposób z posiadaczy starego zamszonego trawnika, staliśmy się posiadaczami połaci gołej ziemi, która woła o nową trawę. Nie było rabat? No to już są. I nawet rośliny posadziłam. Co do mieszkania... Wolno idzie, a raczej nie idzie, bo kasy brak na cokolwiek. Nie wiem już sama, co tu zrobić, żeby zarobić i w końcu popchnąć to wszystko do przodu. Nie lubię stagnacji i źle mi bardzo, że stoimy od jakiegoś czasu w tym samym miejscu. Podłoga woła o cyklinowanie, odmalowana kuchnia aż prosi się o kuchenne meble. A ja zaklinam w myślach los żeby w końcu się to wszystko wzięło jakoś w garść, bo zwariuję z tego czekania.
Dziś coś innego zdjęciowo. Z jednej strony szaro buro i ponuro, a z drugiej coś te zdjęcia mają w sobie takiego, że aż mi się na usta cisną skojarzenia z takimi "vintage gardens" z kwiatami jak kiedyś, u Dziadka w ogrodzie i z drewnianymi narzędziami, którymi dłubie się w ziemi jakoś tak przyjemniej.
Trochę mam dosyć i jestem zmęczona, dlatego wybaczcie mi ten marudny ton. Pewnie za chwilę wróci mi moje normalne podejście. Ale dziś mam wrażenie, że wszystko jest nie tak.
Pozdrawiam,
Agnieszka.
Nie martw się Kochana! Pomyśl, że jutro będzie lepiej :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mogę pomarudzić razem z Tobą? (może zapomnisz jak Ci źle)
OdpowiedzUsuńwstaję, do pracy na 9
wychodzę o 20
idę na siłownię
wracam przed 22
i nie mam czasu na nic
na siebie
na gotowanie
na bloga ( teraz siedzę i co...i już myślę, że zaraz koniec)
także...jeśli masz więcej wolnego ode mnie
gratuluję
piekne fotki! Zycze rychlego polepszenia humoru!:-)
OdpowiedzUsuńKochana
OdpowiedzUsuńmam podobnie
7.30- 15.30 praca, potem pędzę po dzieci do szkoły. wracamy gotuję lub podgrzewam obiad, i popołudniami dochodzą mi zajęcia dodatkowe dzieci, na które je wożę.2 razy w tygodniu uda mi sie wieczorem wyskoczyć na basen lub aerobik.
W weekendy gotuję piorę sprzątam prasuje.
Nie daj sie chandrze.
pozdrawiam serdecznie
a ja czekam na fotki trawnika :)
OdpowiedzUsuńhmmm, brzmi znajomo. Chyba każda z nas przez coś takiego przechodzi. Zwłaszcza frustruje ten brak kasy na zakup wymarzonych rzeczy do domu. Ja wzięłam na przeczekanie. Postanowiłam że nie idę na kompromisy i czekam, aż uda mi się uzbierać na te wymarzone graty. A do tego czasu - materac na podłodze i gołe ściany:)
OdpowiedzUsuńNie martw się, będzie lepiej, tylko małymi kroczkami.
I jak??Dziś już lepiej?? Każda z nas ma rollercoster nastrojów :)) nie daj się!!:)
OdpowiedzUsuńa blogowanie to dobry sposób na gorszy nastrój :)
Pozdrawiam z Białego Kredensu.
Mam nadzieję, że już lepiej :) uśmiech proszę! wszystko będzie dobrze! :)
OdpowiedzUsuńOdwróci się. Zawsze się odwraca. uszy do góry :)
OdpowiedzUsuńWiesz , ja Ciebie rozumiem.Też czasem popadam w taki nastrój.Tak dużochciałabym zrobić ,ale bywa że nie mam możliwości, że brakuje kasy ,że jestem zmęczona ,że coś nie wychodzi tak jakbym chciała.A przecież staram się i to bardzo. No cóż. ŻYCIE.;-).Co do trawnika to mam go na niewielkim kawałku, a tam gdzie chciałabym najbardziej-jak dotąd chwasty.Może za rok. Głowa do góry.
OdpowiedzUsuń