21 maj 2012

vintage gardening secrets.

W kółko robię to samo. Praca - mieszkanie - praca - mieszkanie - praca - uczelnia - mieszkanie. I jakoś mi tak źle i smutno, bo mało to wszystko rusza do przodu. Nie mówię o Ogrodzie, bo Tajemniczy zmienia się jak w kalejdoskopie - była trawa? No to już nie ma. Będzie nowa. Zasialiśmy na kawałku trochę nowej, ładnej i nam się zachciało całego trawnika. Właściwie, jak to powiedział mój Luby, to ja jestem prowodyrem wszelkich akcji. No i w ten oto sposób z posiadaczy starego zamszonego trawnika, staliśmy się posiadaczami połaci gołej ziemi, która woła o nową trawę. Nie było rabat? No to już są. I nawet rośliny posadziłam. Co do mieszkania... Wolno idzie, a raczej nie idzie, bo kasy brak na cokolwiek. Nie wiem już sama, co tu zrobić, żeby zarobić i w końcu popchnąć to wszystko do przodu. Nie lubię stagnacji i źle mi bardzo, że stoimy od jakiegoś czasu w tym samym miejscu. Podłoga woła o cyklinowanie, odmalowana kuchnia aż prosi się o kuchenne meble. A ja zaklinam w myślach los żeby w końcu się to wszystko wzięło jakoś w garść, bo zwariuję z tego czekania. Dziś coś innego zdjęciowo. Z jednej strony szaro buro i ponuro, a z drugiej coś te zdjęcia mają w sobie takiego, że aż mi się na usta cisną skojarzenia z takimi "vintage gardens" z kwiatami jak kiedyś, u Dziadka w ogrodzie i z drewnianymi narzędziami, którymi dłubie się w ziemi jakoś tak przyjemniej.







Trochę mam dosyć i jestem zmęczona, dlatego wybaczcie mi ten marudny ton. Pewnie za chwilę wróci mi moje normalne podejście. Ale dziś mam wrażenie, że wszystko jest nie tak.

Pozdrawiam,
Agnieszka.

10 komentarzy:

  1. Nie martw się Kochana! Pomyśl, że jutro będzie lepiej :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogę pomarudzić razem z Tobą? (może zapomnisz jak Ci źle)
    wstaję, do pracy na 9
    wychodzę o 20
    idę na siłownię
    wracam przed 22
    i nie mam czasu na nic
    na siebie
    na gotowanie
    na bloga ( teraz siedzę i co...i już myślę, że zaraz koniec)
    także...jeśli masz więcej wolnego ode mnie
    gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  3. piekne fotki! Zycze rychlego polepszenia humoru!:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana
    mam podobnie
    7.30- 15.30 praca, potem pędzę po dzieci do szkoły. wracamy gotuję lub podgrzewam obiad, i popołudniami dochodzą mi zajęcia dodatkowe dzieci, na które je wożę.2 razy w tygodniu uda mi sie wieczorem wyskoczyć na basen lub aerobik.
    W weekendy gotuję piorę sprzątam prasuje.
    Nie daj sie chandrze.
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja czekam na fotki trawnika :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hmmm, brzmi znajomo. Chyba każda z nas przez coś takiego przechodzi. Zwłaszcza frustruje ten brak kasy na zakup wymarzonych rzeczy do domu. Ja wzięłam na przeczekanie. Postanowiłam że nie idę na kompromisy i czekam, aż uda mi się uzbierać na te wymarzone graty. A do tego czasu - materac na podłodze i gołe ściany:)
    Nie martw się, będzie lepiej, tylko małymi kroczkami.

    OdpowiedzUsuń
  7. I jak??Dziś już lepiej?? Każda z nas ma rollercoster nastrojów :)) nie daj się!!:)
    a blogowanie to dobry sposób na gorszy nastrój :)
    Pozdrawiam z Białego Kredensu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że już lepiej :) uśmiech proszę! wszystko będzie dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Odwróci się. Zawsze się odwraca. uszy do góry :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz , ja Ciebie rozumiem.Też czasem popadam w taki nastrój.Tak dużochciałabym zrobić ,ale bywa że nie mam możliwości, że brakuje kasy ,że jestem zmęczona ,że coś nie wychodzi tak jakbym chciała.A przecież staram się i to bardzo. No cóż. ŻYCIE.;-).Co do trawnika to mam go na niewielkim kawałku, a tam gdzie chciałabym najbardziej-jak dotąd chwasty.Może za rok. Głowa do góry.

    OdpowiedzUsuń