Wiecie jak to jest dostać niespodziewaną i bardzo przyjemną propozycję? Na pewno! A kiedy jeszcze ta propozycja przychodzi wtedy, kiedy ogarnia nas smutek i melancholia, to już w ogóle jest niesamowicie.
Asia napisała do mnie dwa zdania, mniej więcej: "Aga, mam nowe kolory, o którch kiedyś rozmawiałyśmy. Masz ochotę coś z tym zrobić?" No i jaka była odpowiedź, to chyba już każdy się domyśla...
Jestem dumna i przeszczęśliwa, że to ja po raz czwarty mogłam skomponować dla Was kolorowe łańcuchy Cotton Ball Lights.
Tym razem głownymi bohaterami naszej kolekcji jest 5 kolorów. Wszystkie urocze, pasujące do siebie na milion sposobów. Stworzenie 3 wyjątkowych łańcuchów nie było takie proste. Mam nadzieję, że udało mi się sprostać zadaniu i pokochacie je równie mocno jak wszystkie poprzednie zestawy.
Pierwszy z zestawów to mój ukochany Petit. Delikatne, pastelowe kolory łańcucha przypominają o słodkim i spokojnym dzieciństwie. Przybrudzony róż przepięknie przeplata się z bielą, a mysia szarość podkreśla delikatny, pudrowy róż.
Drugi, Marin, miętowe odcienie kulek wnoszące orzeźwienie zarówno do przestrzeni zajmowanej przez dorosłych jak i dzieci. Są łagodnie pastelowe i bardzo świeże. Bardzo przyjemne połączenie kilku odcieni mięty z charakterną czernią.
Trzeci nazwałam Sable, co po francusku oznacza "piasek". Wyjątkowe kule przeplecione złotą nicią sprawiają, że łańcuch delikatnie mieni się w słońcu, Połączenie karmelowych odcieni otula przyjemną, ciepłą barwą. Skojarzenie z błyszczącym w słońcu piaskiem było tak mocne, że postanowiłam właśnie taką nazwę nadać trzeciemu z łańcuchów. Najtrudniejszy w fotografowaniu, przepiękny w swojej monochromatycznej kolorystyce. Uwielbiam!
Mam dla Was miłą niespodziankę. Cotton Ball Lights pozwoliło mi podzielić się z Wami moimi łańcuchami.
Mam dla Was trzy 20-to kulowe łańcuchy, po jednym z każdego nowego koloru. Napiszcie proszę w komentarzach lub pod zdjęciem na Facebook'u o swoim najmilszym wspomnieniu z dzieciństwa. Jeśli macie Facebook'a będzie mi miło, jeśli polubicie mój fan page, o TU, oraz CBL. Zabawa trwa od 16.09 do 30.09 do 24:00. Zwycięzców ogłoszę kilka dni po zakończeniu zbierania zgłoszeń. Co Wy na to? Macie ochotę na Petit, Marin lub Sable? Zapraszam serdecznie do wspólnej zabawy!
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
Agnieszka.
śliczne... mój ulubiony - Sable :) a może jednak Petit... hmm, Marin też niczego sobie... no to jestem w kropce... CBLowej kropce ;)
OdpowiedzUsuńNajmilsze wspomnienie z dzieciństwa? Było ich mnóstwo, ale szczególnie pamiętam jeden moment. Tego dnia Rodzice przywieźli mnie i mojego brata na wakacje do Babci na wieś. Przyjechaliśmy rano i mieliśmy u Niej spędzić tydzień. Po południu Rodzice postanowili nas odwiedzić... przywieźli nam truskawki z domowej działki. Nie muszę wspominać, że truskawki u Babci tez były ;) Prawda jest taka, że tęsknili ;) My zresztą też! Sable przypomniało mi ten słoneczny wakacyjny dzień! :)
UsuńMoje wspomnienie dzieciństwa jest ich tak dużo…ale to które najczęściej powraca to grzybobranie z mamą…Ja mam około 5 lat i jadę rowerkiem aleją olbrzymich lip wśród pól…brzęczą pszczoły, w koszu Mama niesie podwieczorek…jak wracamy z całym koszem grzybów, łapiemy „okazję” wóz z zaprzężonym koniem, który wraca z pola…jest cudownie….tych wycieczek było bardzo dużo. Jesienią były wykopki i pieczone ziemniaki….zapach ogniska i piękne prawdziwki w koszu…Chciałam chodzić tylko z Mamą…same…zawsze same…był tylko dla mnie…
OdpowiedzUsuńMoje dzieciństwo było pełne szalonych pomysłów i zabaw! Wychowałam się na wsi, w towarzystwie okolicznych dzieciaków i kuzynostwa, pomysłów nam nie brakowało. Więc wspomnień mam całą masę i trudno mi wybrać to jedno, jedyne. Raz byliśmy szalonymi piratami walczącymi na morzu o przetrwanie, innym razem dziećmi z Bullerbyn, budowanie szałasów w lesie – czemu nie? (kto w dzisiejszych czasach puściłby dziecko do lasu? Ja mieszkająca na przeciw lasu – pół dzieciństwa tam spędziłam). Domki na drzewie – to było wyzwanie! Budowanie w okolicznym strumyku tam, wodospadów, puszczanie papierowych łódek… Beztroskie czasy! Teatr? A jakże – zawsze musiałam grać syrenkę Arielkę z racji rudych włosów, choć trochę niewygodnie było mieć związane w kostkach nogi, ale jakoś trzeba było odtworzyć rybi ogon :-)
OdpowiedzUsuńJak na grupę, gdzie dominowały dziewczyny- przystało były i zabawy w dom i przyjęcia, na które przygotowywało się ręcznie robione zaproszenia. Potem tylko przygotowany przez mamę kisiel, owoce, pożyczona od mamy torebka, apaszka i przyjęcie gotowe. Oczywiście obowiązkowo z naszymi dziećmi (miśkami, lalkami etc). Dziś większość z Nas sama oczekuje dzieci, część rozjechała się po świecie, a ja zastanawiam się, czy moje przyszłe dziecko – w dobie komputerów, telewizji i pędzącego nie wiadomo dokąd świata doświadczy choć w połowie takiego pełnego beztroski dzieciństwa… :)
Jak zwykle piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMoje najmilsze wspomnienie z dzieciństwa wiąże się z moim zmarłym tatą. Pamiętam jak raz byłam wyjątkowo nie w humorze, pogoda była paskudna i dni robiły się co raz krótsze. Tata szykował się do pracy, a ja bardzo nie chciałam żeby szedł, tylko został ze mną. Jak zwykle zaczęłam się targować o "jeszcze pięć minut" i wymyślać coraz to nowe zadania dla taty, w tym przemeblowanie pokoju :) A ponieważ byłam córeczką tatusia, mój tato oczywiście zrobił o co go prosiłam, mimo, że w wyniku tego mocno spóźnił się do pracy :) Dziś niewiele pamiętam szczegółów z przemeblowania, za to bardzo mocno utkwił mi w pamięci fakt jak bardzo byłam kochana :)
Moje dzieciństwo to moja babcia, której nie odstępowałam na krok. To najlepsza na świecie zupa pomidorowa w jej wykonaniu, to żal kiedy wyjechała do sanatorium beze mnie, to poranne kakao przed lekcjami w liceum, a w czasie studiów niekończące się rozmowy przez telefon o tym jak mi minął dzień, jak zrobić zalewajkę i uratować ciasto, które się zważyło. Teraz kiedy sama mam córeczkę nadal dużo rozmawiamy. Moja babcia to najcieplejsze i najmilsze wspomnienie mojego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńZakochałam się w Petit! Mam mnóstwo miłych wspomnień z dzieciństwa...najcieplej jednak wspominam wymijanie kropel deszczu z moim Tatą. Do dziś gram w tę niemożliwą do wygrania grę :) ale niestety już bez Taty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Karolina N.
Aga gratuluje takiej długotystansowej współpracy :) jak zwykle piekne komplety stworzyłas :) a ja mam chec na jeden z nich :) Petit.. nie dla siebie dla mojej mamy .. pieknie pasowałby do kuchni w domu po dziadkach. A w tej kuchni spedziłam pół dzieciństwa.. na lepieniu pierogów z babcią.. czesaniu dziadkowi włosów gdy siedział na kanapie i opowiadał historie ze swojego dzieciństwa w trakcie wojny.. w tej kuchni zawsze było pełno ludzi.. rodziny , sąsiadów.. i zawsze sie cos działo.. i stary zegar który wisi do tej pory i bębni co poł godziny i co godzine .. te kulki pięknie by wyglądały wisząc obok tego starego zegara :)
OdpowiedzUsuńJedno z moich najlepszych wspomnień z dzieciństwa to Mikołajki. Rodzice zawsze mieli dla nas drobne prezenty, nie były to kosztowne rzeczy, modne gadżety itp. Był to np. piórnik z calineczką, pluszowy króliczek, naklejki z Muppetami, gra planszowa czy guma do skakania. Pamiętam te prezenty, ale bardziej moment oczekiwania, udawanie, że spimy i czekanie, aż Tato lub Mama, a czasem oboje zakradną się do naszego pokoju i cicho podłożą paczki pod poduszkę lub kołdrę. Pamiętam, że miałyśmy łóżko piętrowe i siostra z góry szeptała do mnie " a co masz?, ale fajne, a mój kroliczek jest czerwony chyba". To był najpiękniejszy czas beztroski i kiedyś tak samo będę zakradala się do pokoju moich dzieci.:) Aranżacje piękne. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńWszystkie piękne! Chociaż ja bym się chyba ku Sable skłaniała najbardziej... cudnie by te kolorki pasowały do mojej sypialni!
OdpowiedzUsuńMoje najmilsze wspomnienie z dzieciństwa? Mnóstwo ich mam, ale jeśli mam wybrać takie naj naj to będzie to niedzielny poranek, rodzice i ja z siostrą wychodzimy do kościoła... zapach kremu nivea, wody po goleniu taty i perfum mamy, ubieranie się w grubaśne i ciężkie płaszczyki z futerkiem, marsz dziarskim krokiem po skrzypiącym śniegu z rodzicami za rękę... niewiele widziałyśmy okręcone szalikami, w grubaśnych czapkach, do tego idące pod słońce, które roziskrzało śnieg.... mszy nie pamiętam, ale pamiętam że później już w domu było ciasto drożdżowe i herbata z pigwą :)
Gratulacje, piękne zestawy i aranżacje! Oj Petit by świetnie pasował do pokoju Asi, a Marin do Ali ;) Mają dokładnie te kolory w pokojach ... Z moja pamięcią nie jest za dobrze, zwłaszcza tą długofalową ;) ale najmilsze wspomnienia to bezapelacyjnie każde święta BN u kochanej babci Zuzi, krzątanina, smakowite zapachy, wspólna wigilia, żarty wujaszków. Buziaki!
OdpowiedzUsuńNajwspanialsze wspomnienie z dzieciństwa? Jak wraz z moją siostrą cioteczną zbudowałyśmy wspaniały dom dla lalek z ziemi, patyków, szyszek wszystkiego co akurat miałyśmy pod ręką. Jak to teraz wspominam łza kręci się w oku bo kiedy się nie miało tego wszystkiego co chcieć się chciało nie oznaczało to że chodziło się nieszczęśliwym. Była to fantastyczna, kreatywna zabawa, którą zapamiętam do końca życia. I ciągle sobie o niej przypominam jak patrzę na wypełniony po brzegi zabawkami pokój dzieci. Czy wszystko to jest im potrzebne do szczęścia?
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńNajmilsze wspomnienie z dzieciństwa... Nie będę oryginalna, ponieważ moje także łączą się z moim tatą. Kiedy byłam małą mój tata uczył mnie tańczyć ... stawiał moje stopy na swoich, brał za ręce i wirował po całym pokoju. Czułam się wtedy jak mała księżniczka a pokój stawał się salą balową. :)
jmzietek@wp.pl
Cotton są boskie! :) podoba mi się każdy zestaw :) najbardziej pierwszy pastelowy :)
OdpowiedzUsuńWspomnienie z dzieciństwa...oj było ich dużo ale pierwsze co wpadło mi do głowy jak urządzałam z siostrą w pokoju namiot z krzeseł i koca :D tam spędzałyśmy pół dnia na pogaduchach, zabawie lalkami, czasem nawet drzemce :)
mój email sissiparis533@gmail.com :)
UsuńMoje najmilsze wspomnienie z dzieciństwa to pierwszy zapamiętany przeze mnie sylwester u babci, spędzony z moimi rodzicami i młodszym rodzeństwem mojej mamy. Były serpentyny, napój pity przez wujków, nazwany przeze mnie "brzydka herbatka" (whiskey - już teraz wiem jak się nazywała:)), balony, drewniana boazeria i skóra z dzika upolowanego przez dziadka, wisząca na ścianie... Takie niby nic, ale pamiętam że czułam się wtedy bezpiecznie, rodzinnie i szczęśliwie... czego więcej potrzeba dziecku? :) Planuję aktualnie moje wesele i marzy mi się girlanda za naszymi plecami właśnie z cotton balls, a potem żeby wisiała w pokoju naszego maluszka... :)
OdpowiedzUsuńach, wszystkie zestawy bardzo piękne :) dobrze zestawione kolorki :) najbardziej przypadł mi do gustu Petit, ale chyba dlatego, że już jakiś czas myślę o kupieniu takiego dla mojej Gabi do pokoju.
OdpowiedzUsuńdzieciństwo miałam piękne, więc wspomnienia też niczego sobie :) choć żałuję, że nie jestem moją kuzynką, która w głowie jak w dzienniku może odtworzyć każdy dzień z dzieciństwa. dlatego najbardziej lubię z nią siadać przy herbatce i wspominać nasze wspólne wypady na wieś do babci. wtedy ja mówię ile pamiętam, a potem ona dopowiada pozostałe 80% opowieści... jedna z naszych ulubionych to kiedy odwiedzając babcie, weszłyśmy do kurnika, a kogut się ze złościł i gonił nas jak szalony po podwórku, a my głupie zamiast wyleźć z kurnika, to w kółko latałyśmy :) hihi mając po 10lat :) kocham moją babeczkę wandeczkę
Witaj
OdpowiedzUsuńMam zdecydowanie dwóch faworytów Marin ( idealnie pasowałby do świeżo malowanego przeze mnie miętowego pokoju mojej G.) oraz Petit (już oczyma wyobraźni widzę go w swojej sypialni)
Chciałabym napisać o jednym z wielu miłych wspomnień z dzieciństwa jakie przychodzą mi do głowy.
Miałam 3-4 lata. Zostałam zabrana przez dziadków na ferie do Krynicy. Pamiętam siwą głowę mojego dziadka Stanisława, który nosił mnie "na barana", gdy w sercu gościły smuteczki i tęsknota za mamą.
Pamiętam sanki na których ciągnął mnie dziadek, leżaki na których opalała się babcia. I telefon do mamy, wtedy szło się na pocztę i dzwoniło.
Babcia powiedziała wtedy: Powiedz mamusi, że jest Ci tu dobrze z dziadkami.
I mój wzruszony głosik, gdy usłyszałam mamę: DOBRZE MI TAK !!!
Jeden wyraz a jak zmieniał znaczenie.
Anegdotka do dziś żywa u mnie w rodzinie.
Pozdrawiam
Witam, może tym razem szczęście uśmiechnie się do mnie? :) najpiękniejszy jest Petit, ale pozostałe również niczego sobie :) a moje wspomnienie związane jest z moimi ukochanymi dziadkami :) w związku z tym, iż wychowałam się na wsi najmilej wspominam wakacje właśnie tam :) moi dziadkowie posiadali gospodarstwo rolne więc co roku "pomagałam" przy żniwach, jeśli tak można to nazwać :) bieganie na boso po ziarnach zbóż, zbieranie słomy i siana, zabawa pęczkami słomy, budowanie z nich "domków" itp., lub takie zwykłe wspomnienie, pamiętam gdy moja Babcia specjalnie dla mnie doiła mleko od krowy prosto do kubeczka obowiązkowo z pianką .... :) wspinaczki na drzewo, łupanie orzechów z dziadkiem :) ehh co to były za czasy :) pozdrawiam Aniela 19nelka88@wp.pl
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że praktycznie większości dzieciństwo siłą rzeczy kojarzyć się będzie z rodzicami - ich opieką i miłością. Nie pamięta się rzeczy materialnych - ważne jest to, co pozwalało nam się w dzieciństwie czuć bezpiecznie i nie martwić się o problemy dorosłych. To właśnie obecność rodziców, czas spędzany z nimi to coś, co w późniejszych latach pozwala przywoływać najpiękniejsze wspomnienia. Teraz - sama będąc w ciąży (a tak na marginesie: GRATULACJE, bo jeszcze nie miałam okazji Ci pogratulować Twojego stanu :D) zastanawiam się, jak swoje dzieciństwo będzie wspominać moje dziecko. Wiadomo bowiem, że czasy się zmieniły, życie nabrało pędu, męża chwilowo praktycznie nie widzę, bo większość dnia spędza w pracy, żeby zapewnić nam byt...boję się, żeby nasza codzienna gonitwa nie sprawiła, że zapomnimy o tym, co najważniejsze... Chciałabym, żeby nasz syn ze swojego dzieciństwa wyniósł równie piękne i beztroskie wspomnienia jak ja. Przy okazji ustawiam się w kolejce po łańcuch Sable - przecudny jest. Przydałby się zresztą do rozświetlenia przestrzeni przy łóżeczku małego (oj...to już niedługo), bo jeśli mam wybierać między kupnem łańcucha (na który trzeba niestety najpierw zapracować) a możliwością spędzenia czasu z moim ukochanym mężem - zdecydowanie wybieram to drugie :) co nie zmienia faktu, że CBL stoją wysoko na mojej liście zachcianek :) Pozdrawiam, Marta
OdpowiedzUsuńNajmilsze wspomnienie z dzieciństwa to: rodzinne niedziele spędzane na świeżym powietrzu, dobranocka o 19:OO, coca cola do niedzielnego obiadu, kasztanki które dostawałam z bratem za zjedzony obiadek, Kinder-niespodzianka jako umilacz choroby, gra w gumę na podwórku z koleżankami, uwielbiałam kiedy tata zaplatał mi warkocz, a mama kiedy po prostu przytulała na dobranoc, to wakacje spędzone na wsi u babci, proziaki upieczone przez babcie, jazda na rowerze z tatą, niedzielne lakierki założone specjalnie na mszę:) Mam wrażenie, że kiedyś był czas na wszystko, dziś tak szybko ucieka każda chwila, a dobry brakuje. Marine świetnie wkomponowałby się w kącik mojego Maluszka:) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńO kurcze, jakie te kule piękne!!!! Chętnie bym jeden łańcuch przygarnęła... Moje wspomnienie z dzieciństwa łączy się z przykrymi doświadczeniami. Mając ok. 3 lat musiałam być poddana poważnej operacji nerki. Pamiętam jak dziś, jak tata zabrał mnie ze szpitala na przepustkę i bardzo chciał mi sprawić przyjemność. Niestety były to czasy PRLu i ciężko było cokolwiek kupić. Tata zabral mnie do cukierni, gdzie kupił mi misia z wafelka, nadziewanego kremem. Jego smak pamiętam do dzis, mimo że takich juz nie ma....
OdpowiedzUsuńŁancuchy tych kulek poprostu nie mogą być brzydkie, a Ty stworzyłas kolejne prześliczne i teraz zachwytom nie będzie końca:-) najbardziej podoba mi sie pierwszy , bo jest w moich ulubionych kolorach napewno znalazłabym dla niego miejsce. Co do wspomnień z dzieciństwa to bardzo miło wspominam wycieczki motorem z moim tatą. Gdy widziałam , go na piękniej lśniącej , niebieskiej WSC-e był moim bohaterem i zabierał mnie na grzyby,nad jezioro czy też do lasu. Zawsze troche balam się tych wycieczek bo to duzy motor i duża sprawa dla małej dziewczynki , ale czekalam na nie niesamowicie, bo był to nasz wspólny czas. Teraz wiem , ze pokonywalismy razem male odległosci i jezdzilismy bardzo wolno, ale wtedy tata pokazywal mi wielki dla mnie swiat i byla to niesamowita przygoda.
OdpowiedzUsuńagnieszka_pel@wp.pl
Pozdrawiam
Sable to mój ulubieniec :-)
OdpowiedzUsuńNajmilsze wspomnienie z dzieciństwa to chwile na wsi u dziadków i dni, w których dziadek sadzał nas na wóz i jechał z nami na pola kosić siano. W czasie jazdy machałyśmy nogami, które wystawały nam z wozu i śmiałyśmy się od ucha do ucha. Jednego razu zaatakowały nas pszczoły schowane gdzieś w sianie. Dziadek odpędzał je od nas grabiami, tak śmiesznie wtedy wyglądał ganiając za pszczołami po całym polu :-) Dziś dziadka już nie ma, zmarł. Ale nigdy nie zapomnę tel chwili, gdy razem z siostrą przestraszone a jednocześnie szczęśliwe patrzyłyśmy jak broni nas trzymając grabie i kosę w rękach :-) gdy o nim myślę, zawsze wspominam ten dzień :-)to był najpiękniejszy dzień z nim spędzony.
pamiętam pierwsza lalkę którą dostałam od mikołaja rzekomo. Tuz przed gwiazdką, znalazłam ją na dnie szafy i ogromnie się zdziwiłam. Dopiero moja starsza siostra wytłumaczyła mi o co chodzi mówiąż, by ucieszyła się z niej, gdy zobacze ją pod choinką. Pamiętam jej słowa: "niech rodzice cieszą się ze sprawili ci radość" Ach...jak trudno było wierzyć w bajeczkę o Mikołaju, który zostawił worek z prezentami na schodach wejsciowych do domu...
OdpowiedzUsuńPrawdę o tym że o wszystkim wiedziałam, wyjawiłam rodzicom długo długo później:)
Rety, jakie piękne aranżacje! Gratulacje Agnieszko! :)
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńWspomnienie... najmilsze... To były czasy, kiedy ukochana Babcia i Dziadek mieszkający 3 ulice dalej nie mieli jeszcze telefonu. W przestrzeni między budynkami z okna mieszkania Dziadków można było zobaczyć okno mojego pokoju. Byłam chora i Mama postanowiła, że będę miała " stawiane bańki". Miała przyjść za chwilę Pani, która to potrafiła, a ja baaardzo się bałam, myślałam, że to okropnie boli, siniaki, ogień..., płakałam i byłam nieszczęśliwa. Potrzebowałam przytulenie i obrony i bezwarunkowej miłości i całkowitej akceptacji również mojego strachu. Byłam mała, ale sięgałam do przełącznika światła. Zaczęłam włączać i wyłączać światło wzywając pomocy ukochanego Dziadziusia, który nigdy mnie nie zawiódł i którego kocham bezgranicznie. Dawałam mu znaki świetlne, nie mając nadziei, że to zobaczy, nawet nie wiedziałam czy jest w domu. Gdy jeszcze "wisiałam" przy przełączniku usłyszałam dzwonek...
to był Dziadziuś, przybiegł zdyszany od drzwi pytając - "Gdzie jest Agusia...coś się stało... widziałem światła..."
Wszystkim życzę doświadczenia takiej miłości :0)
Agnieszka
agnieszkaklimczak@wp.pl
Najmilsze wspomnienie z dzieciństwa to wakacje pod namiotem u dziadków na Mazurach, bose wycieczki przez pola nad jezioro, szaleństwa i fikołki w stodole na sianie, a potem rozmowy i chichrańce do późna, uciszane przez zatroskanych rodziców. A to wszystko z najlepszymi przyjaciółmi z dzieciństwa, z którymi pisało się listy na "zeszyty" ( czyli takie po 16 - lub 32 kartki;P ) To były czasy... Mam nadzieję, że moje pociechy będą miały tak samo cudowne wspomnienia... :)
OdpowiedzUsuńMoim najpiękniejszym wspomnieniem z dzieciństwa były czasy podstawówki, która trwała wtedy osiem lat. Do dziś pamiętam, gdy podczas długiej przerwy wszystkie dzieciaki biegły do pobliskiego sklepu po napój w woreczku a następnie do piekarni po ćwiartkę cieplutkiego pachnącego chlebka! Po lekcjach czas spędzaliśmy beztrosko na podwórku, a gdy tylko zgłodnieliśmy kupowaliśmy sobie kapustę kiszoną w woreczku, w którym najpierw robiliśmy dziurę, aby wyssać cały sok a następnie przechodziliśmy do degustowania się kapustką. Nie można też zapomnieć o mleku w proszku i oranżadzie! Jak tak teraz sobie wspominam te czasy, to uświadamiam sobie jak niewiele wtedy potrzeba nam było do szczęścia :) Mieliśmy wspaniałe dzieciństwo! Pozdrawiam: Agata
OdpowiedzUsuńPiękne zestawy stworzyłaś! :) Z chęcią ustawiam się w kolejce, może szczęście tym razem dopisze ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze wspomnienie z dzieciństwa, które przychodzi mi na myśl, to przedszkole. Zaczęłam chodzić, kiedy miałam 4 lata. Byłam w grupie z moim Bratem - starszym o rok, a naszą wychowawczynią była nasza Babcia! Ale mieliśmy dobrze :) A teraz sama jetem nauczycielem, pracuję w przedszkolu :) Przeznaczenia nie można oszukać!
Piękne zestawy :)) Najbardziej podobają mi sie kuleczki miętowe :))
OdpowiedzUsuńWspomnienie z dzieciństwa, które pierwsze przychodzi mi do głowy to zasypianie z rodzicami, które uwielbiałam. Pod pościelą rodziców spało sie zupełnie inaczej :)
Mama zawsze brała mi stopy między swoje nogi i tak grzała aż zasnęłam, przebudzałam sie już w swoim łóżko pod swoją pościelą :)
Witam, mnie urzekł zestaw Marin (moja teściowa pochodzi z Marin- niewielka miejscowość na północnym zachodzie Hiszpanii) a co do wspomnień z dzieciństwa... moim najpiękniejszym wspomnieniem są wakacje z kuzynem na wsi. Byliśmy razem może ze 2-3 razy, psotom i figlom nie było końca. Najlepiej wspominam zabawy w MacGyvera - "krótkofalówki" robiliśmy z kawałka drewna, antenkę przybijaliśmy gwoździem i udawaliśmy że ratujemy świat. Z tych wakacji pamiętam też doskonale smak pierogów ruskiech z miętą. To były piękne chwile! Joanna/ romanasia@o2.pl
OdpowiedzUsuńCudowna kolekcja.....każda wersja wyjątkowa...
OdpowiedzUsuńZ dzieciństwa pamiętam bardzo dobrze jak organizowałam wakacyjne tzw. bandy. Banda to była grupka dzieciaków (chętni musieli przejść specjalne szkolenia czy nadają się do bandy). Razem z bandą - organizowaliśmy różne akcje np.: "niewidzialnej ręki". Ot pod nieobecność którejś z babć - nagle wysprzątane zostało babcine mieszkanko, albo nazrywane owoce z ogrodu czekały już w koszu w kuchni. Różni ludzie odnajdywali bukiety kwiatów pod drzwiami. Czasem to bywały też psikusy - np. chowaliśmy się po szafach i pod łóżkami i udawaliśmy przed dorosłymi, że nas nie ma (całą akcję przerywał zwykle fakt, że się komuś zachciewało do toalety...;). Fajne to były czasy organizowania bandy dzieciaków :) Były zbiórki co kilka dni i każdy musiał się zameldować, wykonać jakieś zadanie.....takie oto mam wspomnienia :) Buziak, isz
Pierwsza idealna do pokoju małej królewny.
OdpowiedzUsuńZanim moja się doczeka swego pokoju, może przejdzie mi turkus i pójdziemy w pudrowe róże, kto wie. A drugi bardzo mój. Ojej!
Gratuluje.
Cotton Ball cudo w każdym wydaniu... a Sable jest na moim must have.
OdpowiedzUsuńMoje dzieciństwo ma wiele cudnych wspomnień. Wszystkie związane z wychowaniem u kochanej babci i kochanego dziadziusia na wsi... Dom wśród życzliwych ludzi, takich wiejskich, prostych ludzi alę takich, którzy umieli się szanować, mogli zawsze na siebie liczyć, takich którzy umieli pocieszyć albo posiedzieć przy sąsiedzkiej porannej kawie w milczeniu .. od tak.. po prostu aby każdy wiedział że są. Dom gdzie sąsiedzi nigdy nie pukali. drzwi zawsze były otwarte, drzwi z wiszącą kotarą (osłoną przed owadami). Dom wśród gospodarskich zwierząt tj, świnki, krówki , kozy, drób wszelkiego rodzaju, króliki... umiałam nakarmić każde z nich. Wypas krów. Codzienne wypędzanie krów na łąki (tego brakuje mi najbardziej) te owe krowy takie duże, muskularne a jaka taka krucha pośród nich, one idą posłusznie jedna za drugą , za nimi ciągną się łańcuchy do bali.. były i placki :) na drodze .. a jak. A później piękne łąki, pastwiska - bose nogi na trawie pokrytej rosą (doświadczenie bezcenne), leżenie wśród mleczy, stokrotek z białym wąsem pod nosem (a wąs musiał być obowiązkowo po porannym jeszcze ciepłym mleku, inaczej babcia by z domu nikogo nie wypuściła ) . W tym magicznym domu było spanie na sianie, słomie razem z przyjaciółmi. Przyjaciele byli, tacy PRAWDZIWI .
Może nie był to najbogatszy dom, nie było w nim takiego ładu, składu jak to dziś był kurz, kaflowe piece, krzesła a na nich sterty ubrań, szklanki w koszyczkach (które uwielbiał mój dziadzio...) ale jestem losowi bardzo wdzięczna, że mnie takim doświadczeniem wzbogacił. Za kochających dziadków... nie mieli w życiu łatwo .. oj nie mieli.. Ale ciepło i serdeczność z tego owego domu mam do dziś w sercu i przed oczami..
A muszę napisać jeszcze o takiej magicznej ławce drewnianej (z sękami, drzazgami... brrr) przed domem, na niej siedział mój ŚP. dziadzio z kapeluszem na swojej srebrnej głowie i z fajką w ustach.. a ta owa ławeczka, była ławeczką marzeń mówiliśmy na niej o swoich marzeniach.. o tym żeby mieć samochód, żeby było w domu światło takie prawdziwe nie z lampy naftowej czy świeczek (to marzenie szybko się spełniło), żeby był telewizor, lodówka ... nikt nie marzył o komputerze, PS, telefonach czy innych cudach. I było jeszcze jedno marzenie blond włosej dziewczynki o koniu ( zwanym później Baśka) .. i to marzenie się spełniło.. dzięki dziadziowi (umiałeś dziadzio przekupić babcię, oj umiałeś)... A teraz ta niemała już dziś dziewczynka ma marzenie aby tamte dni wróciły... właśnie bez tej wymarzonej z dzieciństwa cywilizacji, gonitwy za LEPSZYM życiem...
kantorki4@interia.pl
Wszystkie z nich są piekne :)
OdpowiedzUsuńŚwietne połączenia, Petite byłby idealny do właśnie urządzanego pokoju dla mojej córeczki. Mi wspomnienia z dzieciństwa przywołują zapachy - najbardziej lubię ten nagrzanych latem sosen i ich aromatycznej żywicy - tak pachniała polana nad jeziorem, na której spędzałam całe letnie dnie z dziadkiem - tylko my wiedzieliśmy jak jechać rowerem, by się na nią dostać;)
OdpowiedzUsuńiza_judk@poczta.onet.pl
Piękne zestawy. I pięknie pokazane. Jestem rozdarta między Petit i Sable :)
OdpowiedzUsuńDzieciństwo miałam naprawdę ciepłe i szczęśliwe. Rodzice poświęcali mi zawsze dużo czasu i uwagi. Wspomnienia z dzieciństwa, to raczej zbiór migawek niż dłuższa opowieść. Z Tatą łączą się te bardziej aktywne, gry i zabawy na świeżym powietrzu. Choć nie urodził mu się twardy piłkarz, ale subtelna dziewczynka, próbował realizować swoje ojcowskie ambicje ze mną. I tak przypominam mi się ja drąca się wniebogłosy, gdy orientowałam się, że Tata nie trzyma kijka zamontowanego w rowerze, który miał już tylko 2 kółka, cotygodniowe wyprawy na basen i uganianie się za chrabąszczami majowymi po łąkach.
Z Mamą natomiast wiążą się wspomnienia bardziej domowe, cieplejsze. Widzę, jak Mama spędza wieczory w kuchni przy maszynie do szycia (to była jej druga praca), a ja dotrzymuję jej towarzystwa opowiadając wszystko co mi ślina na język przyniesie, albo czytając na głos książki. Albo moje asystowanie przy gotowaniu, gdzie dostawałam proste zadania, przy których jednak rozpierała mnie duma, że tak pomagam Mamie (głównie ubijałam białka jajek i wyławiałam ugotowane pierogi z garnka:).
Miło powspominać...
Petit - prześliczny <3 i to właśnie ten zestaw związany jest z jednym, z moich najmilszych, najcieplejszych wspomnień z dzieciństwa. Było to tak:
OdpowiedzUsuńDawno temu (no, może z 16 lat temu ;)), kiedy jeszcze beztrosko spędzałam czas na upiększaniu domku dla lalek i rysowaniu, w każdą niedzielę mieliśmy z rodzicami piękny zwyczaj, tradycję wręcz - dłuuugi, rodzinny spacer. I spacer ten odbywał się ZAWSZE (!) - niezależnie od pogody, pory roku, czy ewentualnego, wypadającego święta.
Jeden z tych spacerów pamiętam do dzisiaj i dałabym wszystko by znów przenieść się do tych chwil.
Była jesień, początek października - słonko jeszcze mocno świeciło, liście mieniły się milionami ciepłych kolorów, a kasztany dumnie prężyły się w parkowych alejkach. Pośrodku tego malowniczego krajobrazu ja - mała, pucołowata dziewczynka z zaróżowionymi policzkami i setką marzeń, biegnie kilka kroków przed swoimi rodzicami i czuje się beztrosko szczęśliwa - po prostu szczęśliwa!!!
Tata bierze mnie na ręce i wskazującym palcem pokazuje na buszującą na drzewie wiewiórkę.
Mam poprawia wstążkę kończącą mój warkocz i z troską głaszcze mnie po policzku. Wspólnie zbieramy liście i kasztany do wiklinowego koszyka. Głośno się śmiejemy. Jest pięknie, jak z obrazka!
I nagle, dzieje się coś, co kompletnie nie pasuje do tej jesiennej kolorystyki, ale mam wrażenie, że bez tego momentu, nie byłoby tego niezwykłego wspomnienia. Mama sięga do kieszeni swojej torebki i... wyjmuje z niej słodki "zegarek" z pudrowych cukierków - dokładnie w takich samych kolorach jak zestaw Petit (o taki: http://polki.pl/we-dwoje/p/a_i/58/26/2/28538/b/b_9_28538.jpg) .
Jest dla mnie najpiękniejszy, w końcu to mój pierwszy zegarek! Noszę go dumnie na pulchnym nadgarstku, nie pozwalam go nikomu dotknąć i co rusz spoglądam "Która jest godzina?".
Chwile to były piękne, chociaż krótko trwały, bo zegarek po 3 dniach najzwyczajniej w świecie się rozpadł, a ja nawet nie zakosztowałam jego smaku ;).
Ola
littlestripedmug@interia.pl
Ojej było ich trochę,moje dzieciństwo było naprawdę cudowne i beztroskie. NAjbardziej jednak pamiętam zabawy, gry na dworze, z dziećmi, teraz dzieci głównie siedza w domu. Uwielbialiśmy bawić sie w podchody, super sprawa, nawet się zgubiliśmy, robilśmy strzałki z liści, z gałęzi, z czego sie dało, i chowaliśmy się gdzie popadło, rodzice na wszystko pozwalali. Uwielbiałam kąpać się w bali u sąsiada, to była frajda, i grać w pańatwa i miasta - też graliście? Moje dzieci nawet nie wiedzą co to jest i nie chcą spróbować, a to była switna gra, rozwijająca, i głowa pracowała i ręcę, i pomysł musiał być i wiedza i szybkość, żeby złapać kijek. Ale teraz mam w głowie wspomnień. Dzieciństwo było super. Ale też ciągle pamietam jak dziadek brał mnie na kolana i razem łuskaliśmy orzechy żeby były na zimę, i zawsze tłumaczył że to dobre kwasy i tłuszcz i że się jest po nich mądrym :) Pamiętam do dziś. Super wspomnienia, i takie właśnie są Petit - delikatne, cudowne, beztroskie, cukierkowe, dziewczęce. Kocham wspomnienia :) Martyna Kicińska martyna.kicinska@gmail.com
OdpowiedzUsuńżniwa i wykopki u Babci na wsi to była frajda...z gromadką kuzynów dokazywaliśmy ile wlezie :) po żniwach budowanie tuneli ze snopków słomy, a po wykopkach pieczenie ziemniaków w ognisku...do dziś czuję te zapachy, smaki i czuję na skórze jak strasznie drapała taka świeżo skoszona słoma :)...nie mogę się zdecydować czy Petit czy Sable bardziej pasowałyby mi do sypialni :)...ale chyba jednak skłaniam się w stronę Sable...pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCudowne są :) Trudno się zdecydować, który najładniejszy, bo każdy zestaw kolorystyczny ma w sobie to "coś" :)
OdpowiedzUsuńDzieciństwo to wspólne wyprawy z tatą na ryby. Wyjście na ryby okraszone było zawsze wieczornymi przygotowaniami dnia poprzedniego: sprzęt stojący w korytarzu (koniecznie lekka wędka dla córeczki tatusia), kanapki czekające całą noc w lodówce, rowery sprawdzone, ciepłe ubrania przygotowane. Pobudki o świcie, zapach porannej rosy i kawy, którą tata zawsze przygotowywał na cały dzień do termosu. A potem już tylko podróż w przyjemnym chłodzie poranka i rozpoczęcie "wędkarskiego rytuału" - szukanie idealnego dla dwóch osób miejsca, rozkładanie sprzętu, krzesełek, podbieraka i stojaków na wędki. Wpatrywanie się godzinami w spławik okraszone jest barwnymi opowieściami taty, gdy był młody i pracował w Libii. I nagle bierze! Tata podbiega pomóc mi walczyć z kołowrotkiem. Pierwsza ryba jest moja! Wkładamy ją do siatki, by pokazać wszystkie nasze okazy mamie, gdy odwiedzi nas z drugim śniadaniem. Tata mógłby tak siedzieć do nocy, ale dla dziecka nie jest to łatwe. Jesteśmy jednak na to przygotowani :) Z plecaka wędkarskiego wyciągamy krzyżówkę - teraz tata przejmuje pełną odpowiedzialność za śledzenie spławików, a ja czytam hasła i wpisuję odpowiedzi. Tata jest jak chodząca encyklopedia - zna odpowiedzi na większość moich pytań. Też chciałabym być kiedyś taka jak on!
OdpowiedzUsuńz racji tego, że mój poprzedni post się nie pojawił, próbuje jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńMoim najpiękniejszym wspomnieniem z dzieciństwa jest mój Dziadek. Pokazał świat, nauczył wiązać buty, a wielki zielony guzik, który podarował mi kiedy miałam kilka lat do tej pory przynosi szczęście. Żałuje, że Dziadka nie ma już z nami, szkoda, że moje dziecko nie mogło Go poznać. Dlatego właśnie chciałabym zestaw Marin - ten z zielonym. Byłby dopełnieniem komody, zdjęcie Dziadka na pewno wyglądałoby przy nim niesamowicie :)
kozung@gmail.com
Pierwsze wspomnienie z dzieciństwa. Pamiętam kolorowy szlafrok mojej mamy, leżała na łóżku a ja obok niej. Opowiadała mi, że oto tutaj w taaaakim dużym brzuchu jest mój brat. Niedługo urodzi się, a zostanę taką starszą siostrą. Miałam 4 lata.
OdpowiedzUsuńGdyby mi się poszczęściło, to można znaleźć mnie tutaj: madebyanak.blogspot.com. A tak poza tym to wszystkie kompozycje są cudne!
Najmilsze wspomnienia z dzieciństwa to te spędzone z moim bratem ciotecznym w wakacje :-) Oboje byliśmy jedynakami i spotykaliśmy się tylko w jeden miesiąc w roku więc wykorzystywaliśmy te chwile psocąc u dziadków na wsi. Wymyślaliśmy wyprawy z prowiantem pod pachą i szliśmy w świat, niepowstrzymani przez dorosłych którzy mieli swoje obowiązki przy żniwach. Albo wchodziliśmy na dachy, mieliśmy domek na pustakach gdzie "gotowaliśmy"piasek, odpalaliśmy traktor, szukaliśmy jajek żółwi w piasku, jedliśmy świeży babciny chleb ze smalcem... Pamiętam do dziś zapach łąki, ziemniaków z ognia rozkopanej ziemi jesienią...
OdpowiedzUsuńMi wpadły w oko Marin i Sable, jeden dla córeczki drugi mamy :-) Justyna
Moje najmilsze, najlepsze wspomnienie z dzieciństwa, to dzień w którym rodzice wracali z zagranicy po kilku latach nieobecności. Razem z siostrą byłyśmy wtedy kilkulatkami i czekałyśmy na lotnisku razem z babcią na ich przylot. Łzy w oczach mamy, a szczególnie w oczach taty pokazały nam jak bardzo cieszą się z naszego spotkania i powrotu :))
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się wszystkie :) ale wnętrzarsko pasuje mi Sable :)
Pozdrawiam
Cudne kolory kul! I Sable i Petit, trudny wybór:)
OdpowiedzUsuńPytasz o wspomnienia z dzieciństwa??? Toż to całą wielką księgę potrzeba byłoby zapełnić!!!!
Takie pierwsze wspomnienia, to sukienka w niebieskie pieski, uszyta przez moją Mamę, ponoć miałam 3 latka.... do dzisiaj pamiętam jak nie chciałam, żeby w ogóle ją zdejmować:) Kolejne... to ogród i Tata w ogrodzie. Uwielbiałam uczestniczyć we wszystkich pracach razem z Tatą: misterium siania wczesną wiosną, poziomki zbierane tylko dla mnie, rytuał pieczenia ziemniaków w popiele, który kilka dni wcześniej przygotowywał Tata.... Dobranocki oglądane gdzieś na kolanach u Rodziców: Jacek i Agatka, Miś z okienka.... wakacje letnie u Cioci na wsi i smak świeżej śmietanki, świeżych jajek od perliczek, "pomoc" przy żniwach....
Szkoła: szalone lata, teraz wspominając wszystkie nasze przygody patrząc realistycznie na dzisiejsze przepisy oświatowe i społeczny odbiór naszych wyskoków - to byłoby nie do przyjęcia...: pierwsza nieudana próba wagarów w 2 klasie i fakt, jak takie bąble Dyrektor z płotu szkolnego ściągał po kolei - na samą myl nie mogę przestać się śmiać:) Zbiórki zuchowe w pobliskim lesie, zbieranie makulatury z wózkiem drabiniastym - potrafiliśmy dziennie zebrać po 100kg obchodząc okoliczne domy:) Cudowna wychowawczyni, która nas popołudniami musiała znosić w swoim domu i raczyć nas opowieściami ze swojego dzieciństwa....komu by się teraz chciało??? Zimą wspólne budowanie Igloo ze śniegu, wspólne wylewanie z panem od WF-u lodowiska na boisku szkolnym.... świetny woźny który nam pomagał...
Jakoś tak wszystko wspólnie się "samo robiło"...
Ogromny sentyment mam do tych wszystkich osób, które we wspomnieniach przywołać zdołałam dzięki Twojemu pytaniu.... i stwierdzam, że cudowne dzieciństwo miałam!!!!! pozdrawiam
Iza
Piękne kule,marzenie:)
OdpowiedzUsuńwspomnień z dzieciństwa mam mnóstwo,ale takie które często powraca to spacery z moim ukochanym dziadkiem wokół jeziora,zbieranie z nim winniczków,obserwowanie jak nurkują kaczki,wspólne ogniska i jedzenie kanapek na dworze. Pamiętam,jak czesał mi długaśne włosy,nigdy mnie nie zaciągnął i cierpliwie zaplatał te dwa po pas warkocze.
Moje najmilsze dzieciece wspomnienie to sniadania podczas wakacji u dziadkow.
OdpowiedzUsuńZaspana i jeszcze w pizamie schodziłam "na doł" do kuchni gdzie Babcia i Dziadzio (juz od dawna na nogach), jedli sniadanie. Dziadzio zawsze na "swoim" miejscu pod oknem (duzym wyroznieniem było moc usiasc na tym własnie specjalnym, Dziadkowym krzesle:), a Babcia, jak to z babciami bywa, krzatała sie zawsze po kuchni. Dziadek był pszczelarzem i zawsze w domu było duzo miodu. Tego prawdziwego miodu, ktory latem ciekł po palcach i po brodzie, a w zimie juz skrystalizowany wyskrobywalismy łyzeczka ze słoika. Na sniadanie zawsze był chlebek (swiezy, ciepły i pachnacy) i miod. A Babcia gotowała nam kawe zbozowa albo bawarke:)
a kule najładniejsze to Petit:)
zasypiałam wieczorem w swoim łóżeczku i poczułam jak ktoś mnie budzi dotykiem, otworzyłam oczy, a tam malutki, cieplutki, wesoły szczeniaczek - mój nowy przyjaciel piesek - byłam zachwycona i długo nie mogłam zasnąć :)
OdpowiedzUsuńkule wszystkie są rewelacyjne, tworzą magiczną, ciepłą atmosferę w pokoju, polubiłam już dawno!
Jedno z takich moich miłych wspomnień jest takie: Wynajmowaliśmy kiedyś mały, parterowy domek, ja miałam może z 5 lat, była zima i trochę się rozchorowałam i miałam zakaz wychodzenia z domu. Właśnie spadł śnieg i marzyło mi się, żeby wyjść i ulepić z rodzicami bałwana, no ale nie mogłam przez chorobę... Po jakimś czasie mama zawołała mnie do okna i moim oczom ukazał się mały bałwanek, którego mama ulepiła mi na parapecie, żeby mnie trochę pocieszyć. Póki nie wyzdrowiałam, całymi dniami wgapiałam się w niego i nazywałam moim przyjacielem. Bardzo miło wspominam to zdarzenie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Kamila Brzozowska
A jeśli chodzi o kuleczki CBL, to najbardziej spodobał mi się łańcuch Petit. :)
Nie mam szczęścia w konkursach, w których dzielę się osobistymi spostrzeżeniami, marzeniami czy wspomnieniami...dlatego lakonicznie odpowiem: spracowane ręce prababci - najpiękniejszej, najmądrzejszej i najskromniejszej kobiety, jaką kiedykolwiek udało mi się spotkać. :)
OdpowiedzUsuńkażdy zestaw jest piękny,ale Sable mnie oczarował
OdpowiedzUsuńMoim ukochanym wspomnieniem z dzieciństwa jest czytanie mi wierszy Tuwima przez mojego tatę. Szczególnie upodobałam sobie "Lokomotywę". Uwielbiałam, kiedy "buchał" razem z parą pociągu, potem czytał "powooooooli, jak żółw ociężaaaaaale", by na końcu szybciutko i głośno " i dudnić i stukać, łomotać i pędzić". Pamiętam, że zawsze przechodził mnie wtedy dreszcz i do dziś lubię jeździć pociągiem. :)
OdpowiedzUsuńMoja mama bardzo dużo pracowała, nie rozumiałam tego. Czasem udawałam, że coś mnie boli, żeby została w domu. To były zawsze najwspanialsze dni. Mamunia, Mamisia....... tylko dla mnie:)
OdpowiedzUsuńKule są przepiękne, "choruję" na nie od dawna
Cudne zestawy, a Marin skradł moje serce :-) Nie mam jednego najmilszego wspomnienia z dzieciństwa, bo większość młodzieńczych lat spędziłam beztrosko na wsi. Najwspanialszy był ten kontakt z naturą: bieganie boso po trawie, uczestniczenie w sianokosach (powroty z łąki na wozie z sianem), żniwach (przejażdżki na kombajnie), wykopkach (pieczenie ziemniaków), kąpiele w Balatonie (pobliski staw), posiłki na świeżym powietrzu ( mmmm... pajda chleba z masłem, Maminym pomidorem i szczypiorkiem), mleko wprost od Mućki, wieczorne ogniska, które w lecie organizowali rodzice, kumkanie żab przy uchylonym oknie, zimowe kuligi.... oj mogłabym tak jeszcze wymieniać... ale się rozmarzyłam...:-)
OdpowiedzUsuńWspominanie dzieciństwa dla mnie to przede wszystkim obecność ukochanej Babci - jej ciepła, opiekuńczości, troski, niezapomnianych wakacji na wsi, zapachu ciasta drożdżowego i smaku porzeczek prosto z krzaków rosnących w Babcinym ogrodzie. To wyprawy nad jezioro, pobliską łąkę, czy zbieranie na aleii kwiatów lipy na susz do bawełnianych woreczków a jesienią kasztanów na ludziki . Babci już nie ma z nami, ale wspomnienia pozostaną na zawsze...
OdpowiedzUsuńStaję do kolejki po zestaw Marin, pozdrawiam.
fedorka@op.pl
Jakie cuda! Jeszcze tutaj napiszę, że dziewczyny są przezdolne i przygotowały cudowne aranżacje na pięknych fotkach, bomba! :)
OdpowiedzUsuńPiękne zestawy,moje marzenie.A wspomnienie z dzieciństwa ,uwielbiałam powroty do domu .Z kolonii,ferii,wycieczek.Patrzyłam w rozświetlone okna domu i wiedziałam ,że Ktoś czeka na mnie.To uczucie ,ze jestem wreszcie u siebie.Pozostało mi to do dziś.Uwielbiam wracać do własnego domu.Czy obserwować świecące okna w domu. Basia.T.
OdpowiedzUsuńW zeszłym semestrze na zajęciach z terapii brałam udział w wyjątkowym ćwiczeniu. Każdy uczestnik otrzymał arkusz szarego papieru i kolorową kredę. W tle spokojna muzyka. I my. Z przymkniętymi powiekami. Wracający pamięcią w czasy dzieciństwa. U mnie to lody winogronowe, huśtawka, która była łódką, wymarzony domek dla lalek i pierścionek z zielonym oczkiem. I dalej - pojawienie się w domu małego Zawiniątka, baza w namiocie czy stanie w kącie... z pierwszą miłością. Worek wspomnień się otworzył, a wszystko, co pojawiło się pod powiekami, utrwalone zostało na papierze. Często nieporadnie. Symbolicznie. Mimo to, otwarcie oczu nie przyniosło rozczarowania. Praca, daleka od arcydzieła, nadal jest ze mną. Przypomina mi TE momenty, wywołuje uśmiech i pozwala podróżować w czasie. Wystarczy tylko zamknąć oczy. :)
OdpowiedzUsuńMartin chwycił mnie za serce, więc gdyby istniała szansa na bliższą znajomość, wybrałabym właśnie jego. ;)
Zawsze mile wspominam moje dziecinstwo :) Wychowalam sie na wsi. Wsi spokojna, wsi wesola... Bylo spokojnie, blogo, życie wsrod natury, ale i wesolo, zawsze bylo co robic, z kim sie spotkac, pobawic. Najpiekniejsza byla jesien. Pamietam nasze wyprawy do lasu, przepiekne kolory lisci, zapach grzybow, nasze psy biegajace po wrzosowej polanie. Blogostan. Chwila wytchnienia. Mieszkajacy w tej samej wsi dziadek mial dwa koniki i bryczke, ktora zabieral nas na lesne przejazdzki. Nigdy tego nie zapomne.
OdpowiedzUsuńWracalismy z koszami pelnymi grzybow, szyszek, roznych galazek i bukietami wrzosow. Caly dom pachnial lasem.
Chyba dlatego do dzis uwielbiam panne jesien i jej kolory...
Beni
Każde zestawienie jest piękne :) Sable jest jednak najbardziej pasującym połączeniem kolorków, które mogłabym zawiesić w salonie :) Moje najwspanialsze wspomnienie z dzieciństwa ... jest ich wiele. Miałam cudowne dzieciństwo, cudownych rodziców, którzy dali mi tyle miłości i wspaniałych wspomnień ... co dzisiaj przekazuję dalej - czyli moim dzieciom :) Jednak najwspanialszym wspomnieniem jest moment przyjścia na świat mojego młodszego brata. Czas oczekiwania, radość, chęć poznania, zobaczenia, dotknięcia ... jest to coś niesamowitego dla 5 letniej dziewczynki. To wspomnienie przekazałam (mam nadzieję) mojej córce, której zafundowałam taką samą dawkę emocji, gdy oczekiwała na swojego młodszego brata. Tyle tylko, że miała wtedy 6 lat :) Wspomnienie to jest o tyle cudowne i wyjątkowe, że idzie z nami przez całe życie ....
OdpowiedzUsuńbuziak
Najlepsze wspomnienie z dzieciństwa? Wieś... Stodoła wypchana po brzegi świeżo zwiezionym z pola sianem, poszukiwanie jaj po całym kurniku i zawody kto zbierze ich więcej, ucieczka przed goniącymi nas gęsiami lub koziołkiem, do którego zbyt blisko się podeszło, skakanie po najwyższych drzewach, dzięki czemu mam pamiątkę na całe życie w postaci blizny na kolanie, zabawa w chowanego na polach pełnych zbóż i maków, zapach świeżo zebranych jabłek z sadu lub pomidorów prosto ze szklarni, wyławianie ryb z mulistego stawu na wędkach z patyka i sznurka, smak ziemniaków pieczonych wieczorami w ognisku, a także zapach i smak kakao popijanego wieczorową porą na tarasie z ukochanymi rodzicami, rodzeństwem, kuzynostwem i dziadkami...
OdpowiedzUsuńWspomnienia z dzieciństwa , tak bym chciała napisać coś pięknego. Szukam we wspomnieniach i szukam i zaglądam coraz głębiej i nie wiem, bo przecież nie każdy miał ich tony, miliardy albo chociaż setki. Ja chciałabym mieć ich choć kilka, tak żeby na samą myśl uśmiechnąć się, pomyśleć jak to było cudownie być dzieckiem.....i szukam dalej i tak doszukałam się jednego. Tak to było miłe, jak moja babcia u której byłam na wakacjach poświęcała mi czas, po prostu, zabierała mnie na spacery, gotowała pyszny obiadek i zabierała do biblioteki, bo wiedziała jak bardzo kocham książki. Ona mnie rozumiała, doceniała, była ze mnie dumna, a wtedy to było dla mnie najważniejsze, choć raz poczuć się ważnym dla kogoś... po prostu. Szukam dalej i pustka... bo nie zawsze jest wesoło, nie zawsze cudownie, nie u każdego tak miło. Więc zostaję i chwytam się tego jednego wspomnienia i uśmiecham się na tą myśl, babcia chyba mnie trochę kochała, takie obce to wtedy mi było uczucie. Tak musiała mnie kochać bo była dobra dla mnie. I wypieram tą resztę wspomnień i pamiętać chcę tylko o tym jednym miłym. Dotyk babci ręki, takiej pomarszczonej, prowadzącej mnie do biblioteki, mojego raju wtedy... dziękuję babciu, uratowałaś mnie przed smutkiem i samotnością !
OdpowiedzUsuńTeraz kiedy sama jestem już dorosła, mam swoje dzieci to tak bardzo dbam żeby u nich na myśl o dzieciństwie pojawiało się milion wspomnień, samych cudownych i wspaniałych i mam nadzieję że mi się uda, wierzę w to i uda się !
Jako, że ja zakochana jestem absolutnie w kolorach b&w wybrałabym kule właśnie w tym kolorze, ale Majka moja córcia, delikatna, romantyczka na pewno byłaby wprost zachwycona zestawem Petit, urządzamy właśnie jej pokoik, i już oczami wyobraźni widzę ją tańczącą w jej ukochanym stroju primabaleriny przy blasku kul Petit i jej zachwyt w oczach, trzeba spełniać marzenia dzieci, mimo że nie zawsze pokrywają się z naszymi wyborami :) więc stajemy w kolejce o spełnienie marzeń mojej małej baletnicy !
pozdr.
Alicja L z Mimblowego domku :)
kuai@amorki.pl
Moje wspomnienia z dzieciństwa wiążą się z wolnością. Tą, której brakuje nam dorosłym, a i współczesnym dzieciom. Tą wolnością beztroski, jaką dawało przysłowiowe "podwórko". To, że po szkole biegało się po dworze, robiło domki i bazy w krzakach, a jedyne co nam za to groziło to ochrzan od sąsiada, jeśli połamaliśmy gałęzie. To, że w wakacje chodziło się do ogródka i jadło marchew prosto z grządki, owoce prosto z drzewa i pomidory z krzaka. A jak znalazło się wielką gąsiennicę, to z troską o nią biegło się do Pani Sąsiadki, która w atlasie pokazywała nam jaki wyrośnie z niej motyl, a potem dawała cukierki. To, że w telewizji oglądało się wtedy tylko dobranockę. Nie było komórek, ale mama miała z nami kontakt "okienny" - i zawsze wiedzieliśmy, która mama kogo woła.
OdpowiedzUsuńBrakuje mi tego teraz. I smutno mi, gdy patrzę na współczesne dzieci, którym nowinki techniczne przysłaniają to, co naprawdę ważne - kontakt z przyrodą, dziecięcą przyjaźń i właśnie tą swoistą wolność. Mam nadzieję, że dla mojego dziecka, którego oczekuję, uda mi się odnaleźć choć namiastkę tamtego dziecięcego świata.
Ewa eM
marcewus@wp.pl
Hmm moje najniższe wspomnienie jest ten jednym z najgorszych wydarzeń w moim zyciu. Jak to zwykle bywa złe przeplata się z dobrym. To był dzień jak codzień pojechaliśmy na wieś na imieniny dziadka. Starsze rodzeństwo cioteczni zamknelo się w pokoju dzieci. Maluchy uśpione a ja... sama. Z nudów (miałam ze 4-5lat) wyszłam na dwór popłakac. Łzy spływają ce po policzkach zasłania widok i wylądowała na maszynie do orania. Ból przeszyl moja głowę. Krew była wszędzie. I myśl jak się pokazać w domu -wszyscy będą na mnie krzyczeć, pochłania cioci dywany. Taka głupia myśl prawda? :) teraz się z tego śmieje ze dzieci naprawdę myślą inaczej. Schowalam się. Wołali mnie. Nie wyszłam. I ten najpiękniejszy moment na świecie. Mama wyszła mnie szukać. Nie było nic piękniejszego cudownie jego i mojego ba tym świecie. Wybiegłam taka cala we krwi w hej ramiona. Czułam jej ciepło, jej zapach, czułam się tak bezpiecznie. Wiedziałam, że już będzie dobrze. Trochę wspolczuje mamie teraz po latach bo nogi pod nią zapewne się ugieły jak mnie zobaczyła z ta dziura na czole. Ślad pozostał na całe życie. Ale ta bliskość i poczucie bezpieczeństwa pozostały na zawsze. Nawet teraz gdy przyjeżdża do mnie pomoże przy dzieciach, zrobi obiad i zwyczajnie jest to znowu czuje to co wtedy - będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńTam na początku miało być najmilsze ale komórka ma swoje wersje językowe :)
UsuńWspomnień z dzieciństwa mam tak wiele,że ciężko skupić się na jednym :-) Teraz gdy mam dziecko często wspominam np żniwa u dziadków,sianokosy,jak wdrapywaliśmy sie na furę siana,albo biegaliśmy na bosaka po kałużach i to w deszcz :-) Wspaniale było,jednak najbardziej w pamięci utkwiły mi jedne z urodzin,gdzie nie chciałam mieć gości w postaci koleżanek i kolegów,a chciałam je spędzić z rodzinką :-) Pamiętam ze razem z mamą robiłyśmy tort czekoladowy w kształcie głowy misia,który wyszedł nam piękny i pyszny jak nigdy. Ze względu na to,że urodzinki mam w listopadzie to szybko robi się ciemno,więc siedząc w oknie kuchennym wypatrywałam gości,w końcu udało się dostrzec idące stadko skradających się dziadków. Było cudownie,bawiliśmy się,jedliśmy i rozpakowywaliśmy prezenty( dodam,ze do tej pory uchowało mi się opakowanie po bombonierce). W końcu przyszła pora na zmuchnięcie świeczek,po wszystkim babcia zapytała jakie miałam życzenie,a ja powiedziałam,ze chce żeby jeszcze dziś spadł urodzinowy śnieg. Wszysby mieli ubaw po pachy,a ja wpatrywałam sie w okno w nadzieji,że życzenie się spełni...i wiecie co się stało jakieś 30 minut później? Spadł piekny,duży najprawdziwszy urodzinowy śnieg,ja skakałam z radości,a wszyscy siedzieli z buziami otwartymi po ziemię :-) Jednak małe cuda,małych dzieci sie zdażają :-) Tak więc w następnym roku spełnimy marzenie córci o własnym pokoju i domku,a takie piękne CLB byłoby pięknym początkiem do wymyślenia koncepcji tego otoż wnętrza :-)
OdpowiedzUsuńewach83@wp.pl
Ewa Ch. wraz z Liwią :-)
Wspomnień z dzieciństwa mam tak wiele,że ciężko skupić się na jednym :-) Teraz gdy mam dziecko często wspominam np żniwa u dziadków,sianokosy,jak wdrapywaliśmy sie na furę siana,albo biegaliśmy na bosaka po kałużach i to w deszcz :-) Wspaniale było,jednak najbardziej w pamięci utkwiły mi jedne z urodzin,gdzie nie chciałam mieć gości w postaci koleżanek i kolegów,a chciałam je spędzić z rodzinką :-) Pamiętam ze razem z mamą robiłyśmy tort czekoladowy w kształcie głowy misia,który wyszedł nam piękny i pyszny jak nigdy. Ze względu na to,że urodzinki mam w listopadzie to szybko robi się ciemno,więc siedząc w oknie kuchennym wypatrywałam gości,w końcu udało się dostrzec idące stadko skradających się dziadków. Było cudownie,bawiliśmy się,jedliśmy i rozpakowywaliśmy prezenty( dodam,ze do tej pory uchowało mi się opakowanie po bombonierce). W końcu przyszła pora na zmuchnięcie świeczek,po wszystkim babcia zapytała jakie miałam życzenie,a ja powiedziałam,ze chce żeby jeszcze dziś spadł urodzinowy śnieg. Wszysby mieli ubaw po pachy,a ja wpatrywałam sie w okno w nadzieji,że życzenie się spełni...i wiecie co się stało jakieś 30 minut później? Spadł piekny,duży najprawdziwszy urodzinowy śnieg,ja skakałam z radości,a wszyscy siedzieli z buziami otwartymi po ziemię :-) Jednak małe cuda,małych dzieci sie zdażają :-) Tak więc w następnym roku spełnimy marzenie córci o własnym pokoju i domku,a takie piękne CLB byłoby pięknym początkiem do wymyślenia koncepcji tego otoż wnętrza :-)
OdpowiedzUsuńewach83@wp.pl
Ewa Ch. wraz z Liwią :-)
Wspomnienie z dzieciństwa- cóż może być prostszego do opisania, trudno tylko wybrać tą jedną najlepszą historię, a kiedy myślę, że znalazłam już tą najlepszą, nagle z ciemności wyłania się jeszcze lepsza, bardziej sentymentalna, bardziej kolorowa.
OdpowiedzUsuńDlatego postanowiłam opisać swoje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa. Nie ma w nim co prawda nowo poznanych tropikalnych miejsc, nie ma też egzotycznych potraw, ani tych przezabawnych samochodzików, które zawsze znajdują się w wesołym miasteczku.
Pierwsze wspomnienie jakie posiadam z dzieciństwa powstało kiedy miałam 4-5 lat. Robiliśmy wtedy remont, a ja dostałam odpowiedzialne zadanie... zrywania tapety w przedpokoju.Czułam się wtedy tak dorosła, w końcu robiłam "remont mieszkania"! Pamiętam, że staliśmy z rodzicami- każde przy swojej ścianie- rozmawialiśmy i zrywaliśmy tapetę. Zwykłą białą, wzorzystą tapetę.
Mam ogromny sentyment do tej chwili.
Pozdrawiam i polecam taką formę wspólnego spędzania czasu!
Hmm... Trudno wybrać takie jedno wspomnienie, gdy jest ich wiele... Mieszkałam na wsi, pamiętam jak z dzieciakami nad stawem budowaliśmy bazy, walczyliśmy z przeciwną grupą... I właśnie to najwspanialsze, to kiedy już większość z nas poszła do domu, zostałam ja z garstką przyjaciół i nagle pojawił się blisko nas bocian. Nie pamiętam jak był duży, mnie wydawał się ogromny! Chcieliśmy do niego podbiec bliżej, ale jak szybko przyfrunął tak szybko odfrunął, to była taka właśnie chwila ulotna, zbyt ulotna.
OdpowiedzUsuńI chyba właśnie na wspomnienie ciepłego lata wybrałabym cottony miętowe albo piaskowe... Trudny to wybór...
Trudno wybrać tylko jedno wspomnienie, jako że wspomnienia mojego dzieciństwa to coroczne, wakacyjne dni spędzone z moimi najkochańszymi Dziadkami!:) Cudowne dzieciństwo, dni dziecięcej beztroski, codziennych atrakcji, zapachów, które do dnia dzisiejszego "są" ze mną.. Babciny kogiel-mogiel, przepyszna drożdżówka, nauka szydełkowania czy robienia szalika na drutach, rowerowe wycieczki z dziadkiem na działkę, gdzie - wspinając się na drabinę - podjadałam - prosto z drzewa - gruszki, śliwki, budowałam z Nim szałas, wyprawy na ryby, które Dziadek uwielbiał łowić a ja próbowałam:) No i biwakowe wyprawy kajakami...
OdpowiedzUsuńCudowny czas, który mimo upływających lat - zawsze będę pamiętać!!:)
A łańcuch PETIT - te piękne pastelowe kolory - to kolory, które przypominają mi Babcine mieszkanie i wszechobecne tam kwiaty:)
Kasia D.
Dla mnie każde wspomnienie wakacji u Dziadka jest na wagę złota... Nie mam jednego, konkretnego. Każda chwila z Dziadkiem była wyjątkowa...
OdpowiedzUsuńMoje najmilsze wspomnienie z dzieciństwa...hmm...to dziwne, ale zbieranie 'robaków' do wędkowania! Dziś bym nawet tego paskudztwa nie dotknęła, ale wtedy z dumą wyciągałam jakieś glisty czy dżdżownice czy inne ustrojostwo wielkości 20cm!! Ojciec kopał, a ja zbierałam to, co ziemia dała. No i po uzbieraniu odpowiedniej ilości kończyliśmy 'wykopki' i szliśmy na ryby. To były czasy! Aż się rozmarzyłam..bo teraz chyba żywą przynętę chyba kupuje się w sklepie, czyż nie?
OdpowiedzUsuńCo do CBL, to wszystkie zestawy są cudnie dobrane, nie sposób się zdecydować, bo Petit jest bardo wdzięczny, Marin idealnie wpisuje się w moją kolorystykę, a Sable to czyste ciepło w kulkach, taka wizualna kołderka:)
Pozdrawiam,
Magda Ada
Petit cudne! Uwielbiam ten pudrowy róż... ale nie wiem, gdzie w naszym mieszkaniu odnalazłby się najlepiej. Sable najbardziej uniwersalny, ale jednak Petit zachwyca ponad wszystko!
OdpowiedzUsuńWspomnienie z dzieciństwa... Nie wiem, które jest najlepsze, bo każde inne. Ale teraz przychodzi mi do głowy plaża i kopanie zamków. Zawsze moim celem było wybudowanie basenu z ciepłą wodą (ciepłą = cieplejszą niż w Bałtyku), falochronu i jeszcze czasem wiatrochronu (w końcu czasem nad polskim morzem tak dmucha...).
I właśnie na tym upływały mi całe wakacje nad morzem! Zawsze potem miałam spalone plecy i bladą twarz :)
Wspomnień z dzieciństwa mam dużo: jedne wywołują uśmiech na mojej twarzy, inne wprawiają mnie w zakłopotanie i od razu nasuwa mi się jedno pytanie: O matko - jaka ja byłam głupia hehehe (mam nadzieję, że użycie czasu przeszłego jest adekwatne do mojego obecnego stanu). Teraz jako mama zastanawiam się na tym: czy moje dziecko też będzie miało co wspominać???
OdpowiedzUsuńMieszkanie w bloku to jedno wielkie wspomnienie. Wszyscy trzymaliśmy się razem, jakoś nikt z nami non stop nie chodził (rodzice) i dawaliśmy sobie radę;). Blokową imprezą, która scalała wszystkie dzieci to oczywiście Kolęda;). I nikt nam nie mógł zarzucić, że mamy mało ruchu - schody pokonywaliśmy z prędkością światła i to kilkakrotnie. Ale co tam schody - również piwnice, które zawsze wywoływały jakiś dreszcz emocji;). I ciągle to samo pytanie: Czy już był u Was i u kogo właśnie jest??? Potem oczywiście zeszycik do religii i dalsze bieganie;). Mieszkanie w bloku i to na dodatek na wyższym piętrze powodowało, że czasami nie chciało się pokonywać enty już raz schodów, więc stawało się przez blokiem i wołało (sorry, nie wołało, darło się): Mamaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Oczywiście kilka sąsiadek się wychyliło z myślą: Czego to moje dziecko chce;p;p;p. A potem odpowiedź: Do domu:):). No i wspólne piknikowanie na kocach w parku. Znoszenie całego dobytku tzn. lalki barbie, karteczek i zabawy;). I nie było komputera, tableta, komórek, po prostu super spędzaliśmy czas;). I człowiek nie bał się odezwać, bo trzeba było iść po klucz do suszarni, zapytać się czy koleżanka może przyjść, trzeba było iść do sklepu bo mamie mąki zabrakło (przy okazji można było sobie coś kupić). A zabawa w podchody po całym mieście... Zostały tylko wspomnienia - ale są i to jest najważniejsze;):). No i jeszcze raz chciałabym poczuć smak gumy Donald;):):).
paulina_zietara@wp.pl
Marin, najbardziej przypadł mi do gustu, chociaż Sable też w moim stylu, są piękne!
OdpowiedzUsuńWspomnienie z dzieciństwa! Jest wiele, ale najbardziej pamiętam smaki (chleb z masłem i cukrem, mleko prosto od krowy) i zapachy- lawendy, koszonej trawy....beztrosko było😊 ala.wisniewska@poczta.onet.pl
Od kiedy przeczytałam o tym konkursie u Ciebie, myślę i myślę nad jakimś swoim wspomnieniem z dzieciństwa i nic! Nie dlatego, że nie mam czego wspominać, ale od kiedy jestem mamą (jutro stuknie 10 lat!) inne rzeczy ciągle wspominam ;) Wspominam i nieustannie się wzruszam. Życzę Ci wielu takich wspomnień i wzruszeń z całego serca! A "Kulki" wszystkie cudne, choć Petit podoba mi się najbardziej - cóż, jestem mamą trzech łobuzów, więc różu wokół mnie niewiele :) Pozdrawiam - Agnieszka
OdpowiedzUsuńZestaw Petit jest przeuroczy!! W moich ulubionych kolorkach:-)
OdpowiedzUsuńA najmilsze wspomnienie z dzieciństwa?
Ogród moich moich Dziadków, w rogu przy kwiatowych rabatach zgarbiona stara jabłonka i olbrzymi zielony orzech, jak stare dobre małżeństwo. I ja leżąca w wysokiej trawie z rękami pod głową wpatrująca się w biegnące po niebie chmury. Liczyły się tylko one, w fantazyjnych kształtach i formach. Raj dla dziecięcej wyobraźni. Do dzisiaj mam ten obraz przed oczami, sielski i spokojny. Beztroski. Niepowtarzalny.
Pozdrawiam ciepło
Katarzyna
A wyniki konkursu już były? ;)
OdpowiedzUsuń