25 sie 2009

pyszności, przyjemności...

Są takie smaki, które dobrze się kojarzą. Są jakby odświętne, przywodzą na myśl miłe chwile i przyjemności. W naszej rodzinie takim smakiem jest karpatka, która jest niesamowitym połączeniem delikatności i lekkości ciasta, z ciężką, odurzająca wręcz słodyczą kremu. Zawsze kiedy któreś z nas wyjeżdża, robi "zamówienie" na pyszności, które chciałoby zastać po powrocie do domu. Dziwnie często wypada na karpatkę.
Tak było i tym razem - męska część naszej gromadki wyjechała na piłkarski turniej do Charkowa na Ukrainę i właśnie wróciła do domu. Wczoraj Mama przygotowała ciasto, które na noc wstawiła do lodówki. Dziś na śniadanie zjadłam ogromny jego kawał. Popijałam przepyszną truskawkowo-śmietankową ukraińską herbatką i... czułam, że tego było mi trzeba. Pyszności! Powroty właśnie dlatego są fajne, bo nie dość, że już stęsknieni cieszymy się swoją obecnością, to jeszcze przypada każdemu ogromny kawał wspaniałego ciacha.





Jeśli ktoś ma ochotę poczuć to co ja delektując się tym cudeńkiem, wklejam przepis i zachęcam do spróbowania!

KARPATKA

Ciasto:

Zagotować 1/2 Kasi ze szklanką wody. Dodać szklankę mąki tortowej i energicznie wymieszać. Zaczekać aż ostygnie od czasu do czasu mieszając. Dodawać po kolei 4 jajka i miksować mikserem.
Przygotować prodiż: dno wyłożyć krążkiem folii aluminiowej i posmarować cienko Kasią. Wyłożyć dno połowę ciasta kuleczkami wielkości 3/4 łyźki, tak aby się nie stykały. Ciasto podczas pieczenia urośnie i utworzy "górzystą" całość. Piec godzinę. Upieczone ciasto wyjąć, i całą operację powtórzyć z pozostałą częścią surowego ciasta.

Krem:

Ugotować budyń z 1/2l mleka, 2 łyżek mąki tortowej, 2 łyżek mąki ziemniaczanej, 3/4 szklanki cukru i 2 torebek cukru waniliowego. Ostudzić od czasu do czasu mieszając. W innym naczyniu rozmiksować 3/4 Kasi o temperaturze pokojowej i stopniowo dodawać cały budyń nieprzerwanie miksując aż do uzyskania jednolitej masy.
Kremem przełożyć ciasto, posypać cukrem pudrem, wstawić do lodówki aby się wystudziło.
I volia!

8 komentarzy:

  1. świetne zdjęcia!
    niezbyt przepadam za kremowymi ciastami, ale Twoja karpatka wygląda bajecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ piękne slodkości ;))
    Gratulacje dla K. za awans i dalej trzymam kciuki...
    POzdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ha ha ja dwa dni temu też piekłam karpatkę, u mnie też uwielbiają

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale pysznie wygląda Twoja karpatka.Dawno nie piekłam.Mam jakis przepis ale nigdy nie wychodziło mi ciasto.Wypróbuję Twój!
    Piękne zdjęcia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Arcydzieło! Nie, nie chcę wiedzieć jak smakuje...:) Wielkie brawa dla mamy za talent cukierniczy, a Tobie za piękne zdjęcia! Ściskam Panie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochane! Wiecie dlaczego tak lubię prowadzić tego bloga? Bo wiem, że zawsze usłyszę od Was jakieś dobre słowo, bo zawsze sprawiacie, że się uśmiechnę. Chciałam Wam baaardzo podziękować - to wiele dla mnie znaczy. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  7. Slicznie wyglada te ciasti - a dla czego nazywa sie Karpatka?

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak pysznie wyglada Twoja karpatka, że sama muszę ją zrobić:) chociaż dziś mam zamiar udać się do sklepu po czekolady i wykorzystać jeden z Twoich ostatnich przepisów na czekoladowe co nieco:)

    OdpowiedzUsuń