Tej jesieni trochę się zmienia. Po raz pierwszy będę wkopywała cebule tulipanów. Po raz pierwszy muszę przyciąć krzewy. Po raz pierwszy mówię o Ogrodzie myśląc: mój. Nie jest mój tak naprawdę, właściwie nie powinnam chyba tak myśleć. Ale spędzając tam tyle czasu tego lata zostawiam w nim na jesień i zimę ogromny kawał samej siebie. Tej jesieni oswajam GRUSZKI.
Szczerze mówiąc nie wiem, dlaczego ich tak nie lubiłam. Chyba trochę z przekory, może trochę się uparłam? Zawsze mówiłam, że gruszka to jedyny owoc, którego nie jem, bo go nie znoszę. Po kilku latach wymyślonej nienawiści postanowiłam, że zacznę gruszki jeść. I zaczęłam. Nie od jedzenia, ale od oswajania ich najpierw na fotografiach.
Po kilku ujęciach stwierdziłam, że są wyjątkowo fotogeniczne - mają różne kształty, niesamowitą paletę barw, plamy, kropki. I są takie trochę... rustykalne? Mają w sobie czar czegoś z dawnych lat. Nie potrafię tego nazwać, ale ich urok jest bezapelacyjny.
Parę dni temu zaczęłam od muffinek. Wyszły smaczne - mokre, o intensywnym smaku, podkreślone imbirem. Ale to nie było to. Postanowiłam upiec jakieś ciasto. Coś w typie tarty... I tak oto powstała budyniowa tarta gruszkowa.
Aby upiec taką tartę potrzebujemy:
1/2kg mąki
3/4 szklanki cukru
kostkę masła ( 250g ), dość zimną
1 łyżeczkę proszku do pieczenia
opakowanie cukru waniliowego
2 jajka
opakowanie niesłodzonego budyniu waniliowego
3 duże gruszki
Wszystkie składniki zagniatamy. 1/3 ciasta pakujemy w foliowy woreczek i wkładamy do zamrażalnika. Pozostałą część wykładamy na, wysmarowaną masłem i posypaną bułką tartą, ceramicznę formę do pieczenia tarty o średnicy 30cm. Gotujemy budyń w sposób podany na opakowaniu i jeszcze gorący wylewamy na ciasto. Obrane gruszki kroimy w plastry i układamy na budyniu. Zmrożoną część ciasta ścieramy na tarce bezpośrednio na gruszki. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180*C, ok 45min. Ciepła tarta jest przepyszna, ale budyń się lekko rozlewa. Dlatego jeśli chcemy kroić ładne, równe kawałki trzeba odczekać do ostygnięcia.
To ciasto przekonało mnie do gruszek. Nauczyło też, że ich kupowanie nie jest taką banalną sprawą. Gruszki kupowałam 2 razy. Pierwsze były śliczne, drobne i jasnozielone. Jednak nie sprawdziłam ważnej rzeczy - zapachu. Po przekrojeniu ( były twarde ) spróbowałam jednej i W OGÓLE nie smakowała gruszką. Gruszki przy zakupie trzeba dotykać i wąchać - muszą mocno pachnieć i być niezbyt twarde. Tylko takie mocno aromatyczne nadają ciastu smak, jakiego oczekiwałam.
Mam w planach kolejne eksperymenty kulinarne. Najpierw jednak pokażę Wam, co jakiś czas temu wymyśliłam i zrobiłam. W końcu to działanie napędza kolejne pomysły.
Tej jesieni nie mogłabym wyobrazić sobie lepszej.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
Agnieszka.
Kochana Twoje gruchy wyglądają fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam i fajnie, że i Ty się przekonałaś do nich :)
Zdjęcia cudne!
Buziole
Agata
absolutnie cudowne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZdjęcia super!
OdpowiedzUsuńGruszki lubię,ale te co są w sklepach są twarde i niedojrzałe...daaawno ich nie jadłam.
Tylko gruszki, ale tyle można o nich napisać:)
OdpowiedzUsuńmmm, ja uwielbiam gruszki, a na Twoich zdjęciach wyglądają tak apetycznie!! polecam tartę z gruszkami i serem pleśniowym - przepis w moim ostatnim poście:)
OdpowiedzUsuńa ja w tym roku też pierwszy raz sadziłam cebulki..szafirki:) krzewów nie przycinam bo jeszcze ich nie ma..ale zaliczyłam własną fasolke szparagową i inną zieleninę:) a gruszki uwielbiam fajna jest floniara.. musze wrzucić przepis u siebie!
OdpowiedzUsuńzdjęcia jak zwykle boskie!
pozdrawiam
Foty z klimatem!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię gruszki (dzięki mojej mamie która może je jeść tonami ;) ).
Te na zdjęciu wyglądają tak, że aż prawie wylizałam monitor!
Uwielbiam gruszki za ich różnorodność- jedne są twarde i soczyste a drugie żółte, miękkie i słodkie :D
Uwielbiam gruszki ale gdybym ich nie lubiła ,to po Twoim poscie bym je normalnie pokochała!!!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!!
Pozdrawiam
Piękne zdjęcia Agnieszko! Gruszki są takie drewniane w wyglądzie, choć chowają pod skorupką cudowną słodycz!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w Zaczarowanym Ogrodzie!
Ja właśnie miałam w weekend piec muffinki z gruszkami i imbirem, ale jednak wypróbuję Twój przepis na ciasto marchewkowe. Zdjęcia bardzo jesienne :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niesamowicie fotogenicznie wyszły te Twoje gruszki.I przyznaję ,że jest w nich faktycznie coś rustykalnego.
OdpowiedzUsuńJak miło, że tak Was tu dużo! Witajcie Wszystkie i cieszę się bardzo, że się wpisujecie. :)
OdpowiedzUsuńHeleno, daj koniecznie znać jak wyszło marchewkowe :)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Ja gruszki uwielbiam!!!to jedne z moich ulubionych owoców i faktycznie jakieś takie...rustykalne...:) Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi:)
OdpowiedzUsuńSliczne fotki!
Pozdrawiam
ojojoj! jakiś znajomy ten przepis ;) cieszę się, że dobre wyszło :)
OdpowiedzUsuńcudne zdjęcia ! W Twoim obiektywie rzeczywiście te gruszki są fotogeniczne !:) Ulubione owoce mojego M. , sama też lubię - takie miękkie i mocno słodkie:)Pomysł na tartę -wypróbuję !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Daria
Agnieszko, fotografie przecudne, niezwykle klimatyczne i takie, ja wiem, chyba nostalgia z nich bije i pachną jesienią. Ja gruszki bardzo lubię, ale mimo, żem ogrodnik z wykształcenia to nie mogę skojarzyć odmian ze smakiem, a są przeróżne. Te, które kupiłaś twarde nadają się na gruszki w syropie lub dżemik. Można jednak dodać jakiegoś wspomagacza smaku, skórka pomarańczowa,orzechy. Ja właśnie robię :)Dżem wychodzi bardzo gruszkowy delikatny, pycha.
OdpowiedzUsuńI też namawiam na połączenie gruszek z serkiem pleśniowym, jak pisze Ana, ja jadłam u koleżanki taki zestaw w ciasteczkach z ciasta francuskiego i bardzo mi smakowało.
Co do ogrodu, to już nie mam sił prosić o zdjęcia całości, tylko takie malutkie sesje wrzucasz. I nie wiem skąd smutna myśl, że nie twój. Tyle pracy, a przede wszystkim serca i miłości wkładasz w ten ogród, że nie może być inaczej, jak twój. A tak w skrytości ducha, to rozumiem cię - też mam takie cudowne miejsce i też jest takie moje-nie moje. Ale zawsze się z nim witam i żegnam, jak ze swoim rodzonym :) ściskam i pozdrawiam gorąco.
Dołączam się do zachwytów, na prawdę piękne zdjęcia - wydobywają nie tylko uroki gruszki, ale jesiennego klimatu :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia gruszek! Bardzo, bardzo malarskie!
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością podglądam Twojego bloga.
A jeśli chodzi o Twoje candy.
Ja wzięłam w nim udział i jestem jedną z tych co to niezmaieściły na swoim blogu informacji o zabawie:) Pewnie dlatego, że piszę o innych rzeczach, mój blog jest w innych klimatach, nie o wnętrzach, nie o smacznych rzeczach. Ale masz racje zasady są zasadami, ale Ty przynajmniej masz sporą listę godnych przeczytania lektur! :-) Nie będzie Ci się nudiło w jesienne wieczory! Teraz tylko filiżanka gorącego kako i kawałek marchewkowego ciasta (albo gruszkowego:) i do czytania ! :-)
serdecznie pozdawiam!
Świetne gruszkowe fotografie!
OdpowiedzUsuńzazdroszczę, u nas niestety gruszek w tym roku nie było:(
Gruszki bardzo szybko dojrzewają , wystarczy że poleżą parę dni w domu i nadają się do jedzenia. To że są twarde jest ich zaletą ponieważ nie sposób zjeść ich zbyt dużo naraz. Uwielbiam Konferencje , mają brzydką szaro zieloną skórkę ale miąższ doskonały . pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne jesienne zdjęcia, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuń