Piekę bo lubię. Lubię eksperymenty, nowe smaki, niepewność czy uda się tak jak powinno. Piekę z miłości. Bo kocham widok ukochanej osoby zajadającej się moimi wypiekami. Bo słowa "kochanie, ale dobre!", "siooora, pyszne!" i "córeńko, miałam się odchudzać" to naprawdę najmilsze słowa na świecie. Dziś piekę czekoladowe muffiny wypełnione Nutellą. Trochę na czuja, trochę z podpowiedzią. Siedzą w piecu i pachną, oj jak pachną!
Jeśli się udadzą podam Wam przepis, bo właściwie nie jest tak oczywisty.
EDIT: Muffiny wyszły WSPANIAŁE. Nie są za słodkie. Mąka daje im specyficzny, ale bardzo odpowiadający mi smak.
Na 16szt. potrzebujemy:
3 szklanki mąki razowej (użyłam orkiszowej bo została mi po ostatnich ciastkach)
1 szklankę cukru trzcinowego
1 szklankę ciemnego kakao (niesłodzonego)
3 łyżeczki proszku do pieczenia
Suche składniki mieszamy w jednej misce.
1 mały jogurt naturalny
1 szklankę oleju (użyłam z pestek winogron)
1 i 1/4 szklanki mleka
Mokre składniki mieszamy w drugiej misce.
Wszystko razem mieszamy, niezbyt dokładnie. To "niezbyt dokładnie" jest kluczem do pieczenia pysznych, puchatych babeczek. Kiedyś nie wiedziałam, że ma tak duży wpływ na to, jakie ciasto będzie po upieczeniu. Zbyt długie mieszanie powoduje "zbicie się" ciasta w ciężką i twardą masę - muffiny wiele tracą. Ciasto ma być dość gęste, nielejące.
+ słoiczek 350g Nutelli.
Piekarnik rozgrzewamy do 200*C. Papilotki ułożone w foremce wykładamy łyżką masy, nakładamy łyżkę Nutelli i zakrywamy masą tak aby papilotki były prawie pełne (trochę więcej niż 3/4).
Pieczemy 25min. Wyciągamy i studzimy.
Ze szklanką ciepłego mleka z syropem waniliowym te muffiny po prostu przenoszą do kulinarnego raju.
Jeśli chodzi o wnętrzarskie sprawy... Właściwie dzieje się dużo, ale to wszystko jest tak "niefotogeniczne" i nieciekawe, że nawet nie ma sensu pisać o tym. Bo przecież przekopanie ogrodu, czy zamawianie kontenera na śmieci nie jest zjawiskiem zbyt urokliwym. Ale pomału! Do wszystkiego dochodzimy własnymi siłami, a w przerwach zasypuję mojego J. słodkościami - niech chociaż trochę umilą nam te nieprzyjemne prace.
Życzę Wam miłego dnia i obiecuję, że już wkrótce pokażę choć kilka zdjęć z Tajemniczego Ogrodu - tutaj praca jest ciężka, ale efekty są widoczne od razu.
Pozdrawiam!