29 wrz 2016

sypialnia dopięta na ostatni guzik.

Dziś chciałabym Wam pokazać naszą sypialnię z innej perspektywy. Kilka dni temu widzieliście kącik jaki stworzyłam w niej dla naszego młodszego Synka. Skupiłam się na tym miejscu naszej sypialni celowo omijając przeciwległą ścianę. Po drugiej stronie sypialni też nastąpiła zmiana, która wymaga uwiecznienia. Uwielbiam ten efekt!

Dawno już zarzuciłam pomysł trzymania się kurczowo bazowych skandynawskich kolorów: czerni, szarego i bieli z dodatkiem drewna. No nie potrafię! Choćbym chciała - nie potrafię. Mocny, głęboki granat starej tablicy, która wisi nad komodą, jest tego doskonałym przykładem.


Mój szalony pomysł wymiany gałek w ikeowym Hemnesie spodobał się nie tylko mi - Krysia z AmazingDecor pomogła mi w realizacji. Dziękuję! Oryginalnie są to drewniane wieszaczki marki HK Living, które ja postanowiłam wykorzystać jako uchwyty w komodzie.
Biedny ten mój J. pomyślicie. Ano biedny, bo ciągle męczę go kolejnymi pomysłami, albo już wcielonymi w życie zmianami, które zastaje po powrocie z pracy. Cóż poradzę, ja tak muszę! Ostatnio idzie mi to ciut wolniej, no ale dwójka maluchów w domu trochę mnie jednak tłumaczy, prawda...?






Polubiłam przełamywanie skandynawskiej prostoty elementami w stylu etnicznym - lampa-kosz czy makrama, którą uplotłam leżąc w szpitalu z maleńkim J. w brzuchu nadają jej ciepłego, naturalnego charakteru.



Jak Wam się podoba? Muszę przyznać, że ja najchętniej spędzałabym całe dnie w sypialni. W moim odczuciu jest bardzo przytulna. I taka... nasza. 
Coraz bardziej czuję, że zbliżam się do celu w dekorowaniu naszego mieszkania. Wyszukiwanie dodatków i mebli na tym etapie jest już tylko i wyłącznie ogromną przyjemnością. Dawkuję więc ją sobie po trochu i co rusz coś zmieniam. Mieszkania urządzone od A-Z na raz nigdy nie mają takiej duszy jak te, które dekoruje się latami. To własnie cała magia!

Ciekawa jestem, jak Wam się podoba?

Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka

Wieszaczki HK Living użyte jako gałki - TU
Makrama pleciona ze sznurka - DIY
Oplątwa na bukowym kubiku - TU

20 wrz 2016

mała rzecz, a cieszy. / REGAŁKA.

Pamiętacie może, jak rok temu szukałam komody w stylu PRL marząc, że jak już ją znajdę, to postawię w pokoju T. jako mocny akcent? Otóż tak to ze mną jest, że zdarza mi się przyciągać różne przedmioty. Któryś już raz myślałam o czymś intensywnie i to coś stanęło na mojej drodze. 
Komoda w stylu retro, modern lub vintage to teraz prawie że must have w większości polskich mieszkań pokazywanych na blogach wnętrzarskich. Lubię ten trend. Pozwala na spersonalizowanie wnętrza i nadanie mu niepowtarzalnego charakteru. Co zatem zmieniło się w kwestii naszej komody? Chciałam odebrać jej trochę powagi. Nadać jej takiej dziecięcej wesołości. I wtedy znalazłam gałki od REGAŁKI. Na stronie przepadłam na kilka godzin, wybierając, komponując, wrzucając do wirtualnego koszyka kolejne uchwyty. W końcu uznałam, że mam już to czego potrzebuję i... czekałam na kuriera z moją paczką.



Pokój Starszaka, to moje oczko w głowie. Wyszukiwanie dodatków, mebli i przeróżnych smaczków stało się jednym z moich ulubionych zajęć. Inspiracji poszukuję właściwie bez przerwy,szczególnie teraz kiedy znowu nastał czas nocnych karmień. 






Ciekawa jestem co myślicie o mojej wersji dziecięcego pokoju? W osobnym poście pokażę Wam kącik do pracy, który przygotowałam dla T. Brakuje mi w nim jeszcze kilku drobiazgów, dlatego tak się z tym ociągam. Ale uwierzcie mi, jest śliczny! Niebawem czeka nas zmiana łóżeczka niemowlęcego na dziecięce. Wciąż jeszcze waham się, jakie powinno być. Pomysł co prawda już świta mi w głowie, ale jeszcze nie jestem go na 100% pewna.




Jak widzicie nie tylko komoda dostała nowe gałeczki. Oferta REGAŁKI w 100% wstrzeliła się w mój gust. Uchwyty są w pięknych, nasyconych kolorach, bardzo ładnie wykonane. Wymieniłam więc wszystkie uchwyty na te regałkowe i jestem zachwycona efektem.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
Agnieszka.

Gałki w komodzie, szafie i półeczce - TU.
Pościel w kropelki - TU.
Szklane balony - kupione stacjonarnie.
Mata z frędzlami - TU.
Półki hexagony - TU.
Łapacz moli - DIY.

13 wrz 2016

codzienne rytuały.

WYNIKI:

Doskonale pamiętam ten czas. Oczekiwanie, radość i nutka niepewności. Droga W. odezwij się proszę na agafleischer@gmail.com z adresem na ktory ma zostać wysłany wygrany zestaw. GRATULACJE!

Choć Staś jest jeszcze w moim, rozrastającym się z każdym dniem, brzuchu, i każdy dzień wypełniają najróżniejsze wyobrażenia, jak to będzie, gdy ten mały Cudak będzie już nie we mnie, a obok mnie, to już teraz mamy swoje małe rytuały. Poranki są zarezerwowane dla taty, który przed pójściem do pracy prowadzi monolog skierowany do Staśka, który pełen jest obietnic w stylu: "Bądź grzeczny i nie kop mamy. Za dwa chupa chupsy? No dobra". I w ten oto sposób nasze nowo narodzone dziecko zostanie przez tatę obdarowane całym wagonem lizaków. :) Wieczory z kolei zarezerwowane są dla nas. Leżę lub siedzę i obserwuję, jak Stasiu wprawia mój brzuch w ruch, tworząc niezliczone fale Dunaju. Opowiadam mu o mojej miłości do niego, czytam bajki, te, którymi męczyłam w dzieciństwie moją, zmęczoną po pracy, mamę i nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę jak ten stworzony przez nas Cud, patrząc na mnie, wygina swoje maleńkie kąciki ust ku górze. :)
______________

Kompletowanie wyprawki za drugim razem jest łatwiejsze i... chyba jeszcze przyjemniejsze niż za pierwszym. Dlaczego? Mamy już doświadczenie w temacie i... całkiem spory zapas gadżetów po pierwszym Maluchu. Szczególnie tak jak u nas, kiedy dzieci urodziły się rok po roku. Tym razem pozwoliłam sobie na nutkę szaleństwa. Oprócz sprawdzonych rozwiązań (o których za chwilę), wybrałam kilka, które - oprócz funkcji użytkowej - zaspokajają moją potrzebę dekorowania wnętrz trochę inaczej niż zdawałoby się oczywiste.


Kącik dla Młodszego urządziłam w naszej sypialni, bo Starszak śpi w swoim pokoju i przesypia (zasadniczo) całe noce - szkoda byłoby zakłócać mu spokojny sen. Postanowiłam utrzymać go w stonowanych odcieniach. Oczywiście pojawiają się w wyprawce moje ukochane musztardy i miodowe żółcie (szczególnie ukochałam sobie kocyk Poofi i bodziaki Coodo), ale sama baza jest stonowana i raczej neutralna. Miejsce do spania to kołyska Little Hedonist, w której znaleźć można gniazdko Done by Deer. I tu zaczyna się temat rytuałów i przyzwyczajeń. Kiedy T. był niemowlęciem, zauważyłam że duże, klasyczne łóżeczko zupełnie nie spełniało swojego zadania. Zdawać by się mogło, że taki Malec był zwyczajnie przerażony ilością miejsca, które dostał do swojej dyspozycji. Na początku było dość nerwowo - wróciliśmy ze szpitala i oczekiwaliśmy, że w domu będzie spał spokojnie i w swoim łóżeczku. Ach jakże się myliliśmy! Odruch Moro, podwyższone napięcie mięśniowe i kilka tygodni za krótko w brzuchu sprawiły, że... bardzo szybko zaczęliśmy szukać rozwiązania. Niemowlęce łóżeczko stało puste. Dopiero po jakimś czasie odkryliśmy kilka "patentów" na spokojny sen. Podstawą okazało się ciasne otulanie i... spanie między Rodzicami, czyli ograniczenie przestrzeni. Tym razem już od dnia narodzin J. byłam mądrzejsza i wiedziałam jak działać.




Poprosiłam Tatę Chłopców o przywiezienie nam śpiworka-otulacza do szpitala już w drugiej dobie po porodzie. Młodszy spał spokojnie jak aniołek. Nawet położne i pediatrzy przychodzący na codzienny obchód bardzo chwalili nasz śpiworek nazywając go żartobliwie "maciczką". Uważam, że z GroBagami warto spróbować. Dzieci są różne, niektóre lubią być ciasno otulone, a inne nie. Dla mnie najważniejszy był sposób zapinania śpiworka (kryty zamek, wszyty po całej długości umożliwia zmianę pieluszki bez rozbierania malucha) i materiał z jakiego jest wykonany - miękka, dobrej jakości bawełna. Istotne jest, aby takie śpiworki mieć w domu dwa - zawsze jeden na zmianę, kiedy drugi będziemy musieli wrzucić do prania.



W kąciku J. mam też organizer od Beaba. Podobny stoi już od narodzin Starszaka w łazience. Wiedziałam, że przyda mi się drugi, aby pieluszki, mokre chusteczki i resztę niemowlęcych gadżetów mieć zawsze pod ręką. Dzięki temu nocne przewijanie między karmieniami jest dużo sprawniejsze - nie muszę biegać ze śpiącym i głodnym J. do łazienki.





Rytuały to ważna część mojego macierzyństwa. Sprawiają, że zarówno Chłopcy jak i ja sama jesteśmy spokojniejsi. Pilnuję godzin drzemek, jeśli jesteśmy poza domem to zawsze wracamy o określonej godzinie, nie rezygnujemy z codziennych kąpieli (rozmawiałam z Tatą Chłopców i zgodnie stwierdziliśmy, że przez 20mscy T. nie był wieczorem kąpany może ze 3 razy). Wiem, że są różne modele wychowywania.Że niektórzy nie lubią schematów. Że tak bardzo powtarzalny plan kolejnych dni może męczyć i sprawiać, że ktoś będzie czuł się ograniczany. Wszystko jest kwestią potrzeb. Ja mam potrzebę uporządkowania sobie codzienności,  bo inaczej mam poczucie, że wokół mnie panuje chaos. Lubię np. wiedzieć, że przede mną drzemka T. i 2-3godziny na odsapnięcie. Być mamą dwóch Synów jest podwójnie wspaniale. Ale też podwójnie trudno i męcząco. Dlatego cieszę się, że odkąd udało mi się ustalić pewien plan dnia ze Starszakiem, całkiem nieźle idzie mi trzymanie się go. To daje poczucie stabilności. A tego mi wyjątkowo mocno potrzeba.

Ciekawa jestem jak to wygląda u Was? Lubicie rutynę i powtarzalną codzienność? Napiszcie mi o tym w komentarzach. Razem z GroCompany Polska i Deglingos Polska podarujemy komuś z Was zestaw na dobry sen: otulacz-śpiworek GroBag i przytulankę hipopotama Deglingos. Zabawa trwa do 19. września, do północy. Wyniki podam tu, na blogu.


Czekam na Wasze opowieści i serdecznie pozdrawiam,
Agnieszka

Gniazdko Done by  Deer - TU
Kocyk ColorStories - TU
Otulacz-śpiworek - TU
Organizer Beaba - TU

Proporczyk z literką - TU
Drewniane korale XXL - TU
Ozdoby z tamborków - DIY
Drabina - TU