29 lip 2016

czego już się nie wstydzę? / GUMI Taras.

W naszym domu mieszkamy już 3,5roku. Wiele się tu zmieniło. Pierwotna koncepcja mieszkania we dwoje poszła w niepamięć, bo teraz mieszkamy w… piątkę! Dwoje dzieci (jedno w brzuchu Mamy), my i pies. Nasze mieszkanie ma około 76m2. Dodatkowo mamy ogród, z którego latem bardzo dużo korzystamy (w tym roku wygląda jak dżungla, bo nie mam siły zrobić porządku z roślinami). No i balkony. Spędzały mi sen z powiek. Jeśli miałabym napisać, czego u nas nie lubię najbardziej, a wręcz czego się wstydzę to byłyby to właśnie balkony. Szczególnie ten z tyłu domu, przylegający do pokoju T. i naszej sypialni. Długi na prawie 8,5m i szeroki na odrobinę ponad metr. Wagon. Nieustawny, z powybijanymi szybami (efekt kruszenia się kitu zakładanego jeszcze w latach 80tych i wichur), kompletnie nieużytkowy. Moja bolączka, bo kadrów na których nie widać balkonu pilnowałam jak lwica.




Aż do tego lata. 

Kiedy GUMI Taras zaproponowało, że pomoże nam przeprowadzić metamorfozę balkonu, oszalałam ze szczęścia! Drewniana podłoga, deski zamiast powybijanych szyb, nowy kolor balustrad… W 5minut miałam w głowie obrazek niczym z katalogu. Balkon – nasze przedłużenie ogrodu. Przekonałam J., że wymiana podłogi i wstawienie szyb to za mało. Ubłagałam Go, abyśmy CAŁKOWICIE zmienili wygląd tego miejsca. I udało się!







Uwierzcie mi, że nie sądziłam, że postawię przed nami tak trudne do wykonania zadanie. Z większością prac wokół domu mierzymy się sami. J. świetnie sobie radzi z różnymi remontowo-budowlanymi działaniami, uznaliśmy więc, że i tym razem całość (oprócz spawania nowej balustrady) zrobimy sami. I tak jak ułożenie GUMI Tarasu to bajecznie proste zadanie (robiłam to w 30 tygodniu ciąży siedząc sobie wygodnie i układając deseczka po deseczce naszą nową, piękną i PACHNĄCĄ podłogę) tak docięcie, wyszlifowanie i dwukrotne zabejcowanie 70desek na balustradę, wywiercenie 140dziur w deskach, wywiercenie 140dziur w balustradzie w celu przymocowania desek i złożenie tego w całość to naprawdę kawał roboty. Daliśmy radę, daliśmy czadu, UDAŁO SIĘ! Trwało to trochę, ale efekt zaskakuje i cieszy mnie za każdym razem, kiedy wyjrzę przez okno.



W kwestii podłogi od GUMI słów kilka:
  • Podłoga zrobiona jest z jesionowych deseczek o różnej długości impregnowanych w wysokiej temperaturze (Thermojesion®).
  • Długość deseczek dobiera nam kalkulator dostępny na stronie GUMI Taras. My musimy tylko dokładnie wymierzyć balkon/taras i wpisać te wartości do kalkulatora (UWAGA! Jeśli miejsce, w którym chcemy ułożyć naszą nową podłogę ma nietypowy kształt, wystarczy napisać do Biura Obsługi Klienta GUMI, a oni pomogą nam rozwiązać każdy, nietypowy problem.)
  • Deseczki układamy zgodnie z wygenerowanym z kalkulatora PDFem, ale prawda jest taka, że jak złapiemy rytm i wypracujemy sobie „system” składania, to nasza „budowa” powstaje w oka mgnieniu.
  • Gumowe stopki na których układa się deski izolują podłogę od podłoża i wyrównują całość tak, że tworzy gładką, równą powierzchnię.
  • Ryflowania na deskach sprawiają, że nie są one śliskie nawet wtedy, kiedy są mokre. T. testował osobiście!
  • Różnorodność wzorów, w których możemy układać podłogę sprawia, że każdy znajdzie swój ulubiony wzór (mi najbardziej spodobało się układanie na cegiełkę, a dodatkowo genialnie poszerzyło nam optycznie balkon).





Co tu dużo mówić – GUMI sprawiło, że już nie muszę omijać wzrokiem widoku za oknem. Nie muszę już w taki sposób kadrować zdjęć, aby przypadkiem nie znalazł się na nich nasz balkon, bo teraz z przyjemnością otwieram drzwi i wychodzimy pochodzić po nagrzanych, jesionowych deskach.

Jak podoba się Wam nasze BEFORE&AFTER? Czy tak jak ja uważacie, że efekt, który udało nam się osiągnąć jest naprawdę fajny i zachęca do korzystania z balkonu?

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
Agnieszka.

11 lip 2016

kącik do pracy dla dziecka. / niespodziewana zmian planów.

Dziś mija 13dzień odkąd leżymy z malutkim J. w szpitalu. Nadal w dwupaku, choć było już blisko...
Ale od początku. 

Kiedy poszłam na kontrolę do mojego lekarza w 32 tygodniu ciąży, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw: pilny telefon do szpitala położniczego i zaklepane miejsce od kolejnego poranka. Wskazanie do podania sterydu na rozwój płucek i diagnoza: zagrażający poród przedwczesny.  Już raz to przeżywaliśmy, powtórka z rozrywki to jak cios w samo serce. Nie damy się! Miałam tu zostać 2-3dni i wrócić do Chłopaków. Lekarze jednak postanowili inaczej. Zostaję aż do skończenia 36tygodnia i najprawdopodobniej wtedy wyjdę - nawet jeśli J. postanowi się urodzić, będzie bezpieczny. Kto leżał długo w szpitalu, wie jak bardzo trudno bywa chwilami. Czuję się bezsilna. I tak bardzo niepomocna. A jeśli jeszcze w domu czeka dziecko to... można po prostu oszaleć. Momentami jest mi bardzo trudno. Wiem, że trudniej niż Chłopcu. Na szczęście jest na tyle mały, że nie do końca orientuje się w zaistniałej sytuacji. Ot, mama zniknęła z oczu, ale przecież wokół tyyyyle atrakcji. No i Tata! Od dłuższego już czasu to właśnie z Tatą T. najchętniej spędza czas. Dlatego nie muszę się martwić o samopoczucie Synka, bo jest zaopiekowany najlepiej na Świecie, To jedyne ułatwienie całej sytuacji, bo za codziennością i normalnością tęsknię jak nigdy...

To tak słowem wyjaśnienia, co u nas. Dlaczego nie pojawiają się obiecane posty? Bo zwyczajnie nie mam do nich zdjęć. Piszę teksty, które po urodzeniu Młodszego (a może jeszcze uda się przed...?) mam nadzieję szybko uzupełnić zdjęciami i Wam pokazać. Sporo przede mną zadań i projektów, których naprawdę już nie mogę się doczekać.

Jedną z takich większych zmian jest stworzenie kącika do pracy dla mojego Chłopca. Chciałam przygotować mu wygodne miejsce do przeglądania książeczek i rysowania. Zgodnie z nauką Montessori, dziecko powinno mieć do pracy odpowiednie miejsce - blat roboczy i wygodne krzesełko. Postanowiłam je więc stworzyć, ale najpierw poszukałam inspiracji. Podobają mi się przeróżne rozwiązania. Od mocno loftowych, ze starymi krzesełkami, po kolorowe i nowoczesne. 
Od dłuższego już czasu moją obsesją jest przeglądanie ofert na OLX i Allegro - zdarzają się tam perełki w śmiesznych cenach (swoją drogą - w zeszłym tygodniu właśnie taka perełka trafiła w moje ręce!). Takie wyszukane mebelki i dodatki pozwalają na stworzenie niepowtarzalnego, jedynego w swoim rodzaju pokoju dziecięcego. Coraz dalsza jestem od kupowania "katalogowych" rozwiązań i przekładania ich na życie codzienne. Uwielbiam mieszanie starego z nowym i, mam nadzieję że się ze mną zgodzicie, idzie mi to coraz lepiej.



RAFA kids | ikea.pl materiały prasowe



Przejrzałam oferty polskich sklepów i wyszukałam takie, których styl odpowiada mi najbardziej. To właśnie z tych biurek, stoliczków i krzesełek wybiorę coś, co stanie w pokoju Chłopca. Spójrzcie tylko, uważam że cała 12tka zasługuje na uwagę:

Zdjęcia pochodzą ze sklepów, w których można kupić prezentowane meble.
  1. Krzesełko Little Suzie i biurko Regine Les Gambettes - Muppetshop.eu
  2. Krzesełko szkolne - Bener
  3. Biurko z nadstawką - Tommebel
  4. Ławka i krzesełko szkolne vintage - SimplyModern
  5. Stolik z krzesełkami LATT - IKEA
  6. Biurko regulowane Julia - Mirat
  7. Stylizowany zestaw szkolny Childhome - Fabryka Wafelków
  8. Zestaw szkolny - Asprod Strzyżów
  9. Stolik dziecięcy - Tommebel
  10. Krzesełko vintage - warto szukać na aukcjach, np. Allegro, OLX.
  11. Stolik dziecięcy FLISAT - IKEA
  12. Krzesełko TON Petit - Ton.eu
Jak myślicie, na co powinnam się zdecydować? Co wg. Was pasuje do pokoju mojego Chłopca najbardziej?
Dajcie znać, ciekawa jestem Waszych typów.

Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka.

PS. Jeśli chcecie być z nami na bieżąco, zaglądajcie na nasze instagramowe konto.