31 mar 2012

już teraz.

To miały być bardzo wiosenne zdjęcia. Chciałam sfotografować coś przyjemnego, lekkiego i bardzo świeżego. Pomyślałam o wodzie z bąbelkami z odrobiną limonki. Towarzystwo wszechobecnej zieleni miało sprawić, że poczuję się bardzo wiosennie. I nawet przez chwilę tak było. Ale tylko przez chwilę, bo zaczęło okropnie wiać, a z nieba posypał się śnieg. Brrr! Fioletowe z zimna ręce schowałam w kieszenie, a mojemu J. ogłosiłam, że nie wysiądę dzisiaj z samochodu, choćby nie wiem co (trochę dziś się najeździliśmy, a każdorazowe opuszczanie auta skutkowało potwornym zmarznięciem, więc ileż można?).
Powstało kilkanaście wiosennych zdjęć. Wybrałam jedynie kilka takich, które mi się podobają. Poniżej trzy.







Jak tylko załatwię sprawy uczelniane wracam na dobre do fotografii. Kupiłam książkę "Ujęcia ze smakiem" i już nie mogę się doczekać chwili, kiedy z czystym sumieniem będę mogła opatulić się kocem i zgłębiać tajniki fotografii kulinarnej.

Tymczasem wczoraj skończył się konkurs na komentarz pod zdjęciem stoliczka z IKEI. Większością głosów wygrało zdjęcie nr 1.



W większym formacie podeślę je do organizatorów konkursu i najprawdopodobniej zagości na cudownej wystawie zdjęć blogerów współpracujących z IKEĄ.
Udało mi się też, po długiej naradzie z moim Ukochanym, wybrać komentarz, którego autor najciekawiej uzasadnił swój wybór. Nagrodą dla osoby, która opisała swoje odczucia najciekawiej, jest bon o wartości 100zł na zakupy w IKEI.

Wygrywa... Fux!

Poproszę Cię o podesłanie swoich danych na mojego maila - agafleischer@gmail.com - IKEA skontaktuje się z Tobą w celu przyznania nagrody. Moje gratulacje!

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie,
Agnieszka.

28 mar 2012

halo halo!

Jest tu kto? Proszę, powiedzcie, że tu wpadacie pomimo tak okrutnego zaniedbania jakiego się dopuściłam. Dawno mnie tu nie było, ale ostatnio tyle się działo, że dopiero teraz pomału nadrabiam wszelkie zaległości - uczelniane i blogowe. Jeśli chodzi o MPB, no cóż, nie udało się wygrać. Jestem natomiast czwartą baristką w Polsce, brzmi nieźle, prawda? Dużo pracy jeszcze przede mną, ogrom nauki. Ale kocham to co robię i się nie poddam - będę trenowała dalej.
Wczoraj zaczęliśmy z J. porządki w Gniazdku. Umyliśmy okno w jadalni (ojej, ale to poważnie brzmi!) i doprowadziliśmy do porządku, względnego ale chociaż coś, podłogę. Dziś miałam wolne popołudnie i umyłam kuchnię, łazienkę, salon (nie lubię tego słowa) i korytarz. Kupiliśmy też próbki farb i będziemy testowali je na ścianach. Już się nie mogę doczekać! Do sypialni marzy nam się butelkowa zieleń, ale w żadnym z popularnych wzorników nie znalazłam takiego koloru. Polecacie coś z mieszalników w w miarę rozsądnej cenie? Tikkurila? Flugger?



W ogrodzie budzi się wiosna - posadzone rok temu rośliny zaczynają się zielenić. Kupiłam bratki i od razu wejście do domu wygląda jakoś przyjemniej. Wszystko zaczyna mieć taki kształt, jaki powinno. Jest super i myślę, że będzie tylko lepiej.

Pozdrawiam i OGROMNIE Wam dziękuję, za słowa wsparcie. Jesteście nie do zastąpienia!
Buziaki!

16 mar 2012

do przodu!

Eliminacje do Mistrzostw Polski Baristów 2012 zakończone. Jestem bardzo zadowolona, gdyż udało mi się... WYGRAĆ! Do półfinałów wchodzę z pierwszego miejsca. Teraz czeka mnie jeszcze więcej pracy. Ale cieszę się, bo presja, którą zaczęłam odczuwać wpływa na determinację. Jestem zadowolona, wiem jakie popełniłam błędy i zamierzam je poprawić. Ależ się cieszę! Myślałam, że na weekend wrócę do Poznania, ale jak widać życie pisze trochę inny scenariusz. I nie mówię tego ze smutkiem - jestem szczęśliwa, bo taki obrót sprawy daje duże możliwości rozwoju. Trzymajcie za mnie kciuki!





Zdjęcia by coffeeheaven.

Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka.

13 mar 2012

odkryty na nowo.

Kiedyś myślałam, że warto prowadzić bloga o modzie. Często autorki tych blogów piszą, że od producenta butów, torebek i innych, otrzymały prezent do wykorzystania w swoich stylizacjach. Niezwykle wygodna to idea, gdyż tak naprawdę bardzo niewielkim kosztem można uzupełnić swoją szafę o nowe dodatki czy ubrania. Pomyślałam także, że świetnie byłoby dostawać z różnych wnętrzarskich sklepów meble czy dodatki do domu, a później pokazać je w domowych stylizacjach. Jakież było moje zdziwienie, kiedy dostałam maila z propozycją współpracy od... IKEI! Zaproponowano mi otrzymanie mebla w zamian za wykonanie trzech dowolnych stylizacji. Przystałam na propozycje z ogromną radością, gdyż lubię wyzwania. A niejako było to dla mnie wyzwanie, bo na dosłownie 1,5 dnia wróciłam do domu, sfotografowałam mebel, a teraz znowu jestem w Warszawie. Mój mebel to stoliczek z wchodzącej dopiero na polski rynek kolekcji IKEA PS 2012. Kolekcja ta ma na celu ukazanie dawnych pomysłów w nowym, odświeżonym i bardziej współczesnym wydaniu. Okazuje się, że takie małe cudeńko (48x48cm) jest niezwykle funkcjonalne i doskonale sprawdza się w wielu miejscach. Właściwie można by nadać mu przydomek "pomocnika".

Pokój? Dlaczego nie! Połączenie stolika ze starusieńkim krzesłem, dywanikiem hand made i konikami Dala bardzo przywodzi na myśl skandynawskie klimaty.



Łazienka? Oczywiście! Wygodne miejsce do ułożenia różnych łazienkowych bibelotów - klamerek czy ręczników. Mieszczą sie też typowo ozdobne akcenty, a całość nie jest zbyt duża do małej przestrzeni.



Domowe biuro? Świetnie! Pomieści wszelkie potrzebne kartony z ważnymi rzeczami, a na blacie jest wystarczająco dużo miejsca do twórczego działania.



(kliknięcie na zdjęcie powiększa je)

Mam dla Was niespodziankę. Jedno z moich zdjęć (tzn. jeden z powyższych zestawów) zostanie zaprezentowane na konferencji prasowej dotyczącej nowej kolekcji. Waszym zadaniem jest wybranie najlepszego zestawu i uzasadnienie swojego wyboru. Osoba, która najciekawiej wyjaśni, dlaczego dokonała takiego, a nie innego wyboru, otrzyma w prezencie bon o wartości 100zł do wydania na zakupy w IKEI. Czas macie do 30 marca.

Przyznam, że zabawa była naprawdę doskonała, a mój J. spisał się na medal - pomagał mi aranżować i dobierać dodatki, a także doświetlał ciemne kąty pomysłowo wykorzystując w tym celu lustro. Muszę przyznać, że taki uniwersalny mebel jest doskonałym rozwiązaniem dla osób, które w ciekawy, designerski sposób chcą urozmaicić swoje wnętrze. My sprawdzaliśmy jak stoliczek pasuje do naszego remontującego się mieszkania. Zdecydowanie stwierdzam, że design wzbogaca KAŻDE wnętrze - i nie myślę tu tylko o niewykończonych pomieszczeniach domu. Mam na myśli także wnętrze każdego człowieka, bo dobry design inspiruje, motywuje do działania i daje masę radości. Te 1,5 dnia spędzone na wspólnym wymyślaniu "jak by to pokazać?" naprawdę pomogły mi naładować baterie.

Pozdrawiam Was serdecznie i czekam na Wasze komentarze,
Agnieszka.

10 mar 2012

przyłapana.

Jestem w domu. Wydawałoby się, że będę leżeć do góry brzuchem i odsypiać zmęczenie poprzednich dwóch tygodni. Nic bardziej mylnego! Wzięłam się ostro do pracy, bo już wkrótce pokażę Wam pewien prezent. Więcej szczegółów już niedługo, ostrzcie pazurki i otwierajcie umysły, bo i na Was czeka niespodzianka.
Tymczasem dziś razem z J., który pomagał mi w powyższym projekcie, przyłapaliśmy w Tajemniczym Ogrodzie nieśmiało skradającą się wiosnę.



Dobrze być w domu, szkoda że na tak krótko...

Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka.

8 mar 2012

już bym chciała...

Chciałabym już wrócić do domu. Do kątów, które znam. Do miasta, które nie pędzi jak szalone wciągając mnie w ten dziki wir. Od prawie dwóch tygodni jestem w Warszawie. Treningi do MPB 2012 są w tym roku jeszcze bardziej męczące niż rok temu. Może to kwestia podejścia? A może po prostu tęsknota za tym co czeka mnie w domu? Na weekend wracam do Poznania, aby choć trochę nacieszyć się spacerami z psem, robieniem zdjęć, czy oglądaniem filmów zajadając się świeżo uprażonym popcornem.
Tymczasem zabrałam do Warszawy coś, co jest efektem ubocznym kilku wolnych godzin, które udało mi się tu na miejscu wykraść z kolejnych pracowitych dni. Nie przesadzę jeśli powiem, że to największa robota, jaką zrobiłam - na szydełku oczywiście. No bo przecież robótką nazwać tego nie można?
Zaczęłam jeszcze w Poznaniu miliard razy prując kolejne rzędy, bo a to dywanik falował, a to się zwijał. Nie mam złotego środka, jak to zrobić. Potrzeba na pewno kilometrów sznurka, grubego szydełka i ogromu cierpliwości.





Wybaczcie mi jakość drugiego zdjęcia, ale zrobiłam je telefonem, bo nie mam ze sobą aparatu. W każdym razie, mogę powiedzieć, że... SKOŃCZYŁAM! I pewnie zrobię jeszcze kiedyś coś podobnego. Ale nie teraz, chwilowo odstawiam treningi cierpliwości.

Stęskniłam się za Wami i musiałam już coś napisać, bo jakoś za cicho tu na blogu.
Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka.

PS. Dziś nasze święto, więc życzę Wam, aby każdy mały pomysł, każdy plan i marzenie stały się realne. Buziaki!