![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyTvzUT4wLHESaNmcZXhF0N70c0VQRXiqJa6GAppd26KoldmufvfQKVJTSa9CeEXCtGQkg5wQTem5ysUS09gveJkSuTS4D5dGSnhCYdP6Q5alUXAwB7leD2ABhIMrStUIZnSYU_S1bQko/s800/gruszki1.jpg)
Szczerze mówiąc nie wiem, dlaczego ich tak nie lubiłam. Chyba trochę z przekory, może trochę się uparłam? Zawsze mówiłam, że gruszka to jedyny owoc, którego nie jem, bo go nie znoszę. Po kilku latach wymyślonej nienawiści postanowiłam, że zacznę gruszki jeść. I zaczęłam. Nie od jedzenia, ale od oswajania ich najpierw na fotografiach.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJIpX9HIMokH3bcHNMLW2rZpEBOboxdqR5pQGNlPPzEonTIZbIS4fxjYXs5wP7t9TbVe3Mx69zIqnnOjX_3Lgz5e30MkW0mcgfLVV012Uj4_i3qm3AOAzmthhJLCZEybA6PPT337rTqn0/s800/gruszki4.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKUPZawAh4o00fjxkuNCC4K5oFfW0zKqeYNeF8JWdMjiS8ZV1QQS7_OYCAQDoLtDSbsvMswYwRNsGBFSb2QrQn8gt3p5mu9t55bZULx11bMP7C-f0YR7tRKTVlfFQE7nhLUOSRuFy8enM/s800/gruszki5.jpg)
Po kilku ujęciach stwierdziłam, że są wyjątkowo fotogeniczne - mają różne kształty, niesamowitą paletę barw, plamy, kropki. I są takie trochę... rustykalne? Mają w sobie czar czegoś z dawnych lat. Nie potrafię tego nazwać, ale ich urok jest bezapelacyjny.
Parę dni temu zaczęłam od muffinek. Wyszły smaczne - mokre, o intensywnym smaku, podkreślone imbirem. Ale to nie było to. Postanowiłam upiec jakieś ciasto. Coś w typie tarty... I tak oto powstała budyniowa tarta gruszkowa.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6AvbQy17w1ocSxHqI24i1b33vt6JWUhMxFGOK_swdo9pN9wTiLmxFtx3PdOEptOIVfSkh-oZw3WWANe9z9iEVlKZwMuuNNgJ95qGxSNs58haFRz7HENqbnycfmzBktSvDHb2JQYBoIbI/s800/gruszkii.jpg)
Aby upiec taką tartę potrzebujemy:
1/2kg mąki
3/4 szklanki cukru
kostkę masła ( 250g ), dość zimną
1 łyżeczkę proszku do pieczenia
opakowanie cukru waniliowego
2 jajka
opakowanie niesłodzonego budyniu waniliowego
3 duże gruszki
Wszystkie składniki zagniatamy. 1/3 ciasta pakujemy w foliowy woreczek i wkładamy do zamrażalnika. Pozostałą część wykładamy na, wysmarowaną masłem i posypaną bułką tartą, ceramicznę formę do pieczenia tarty o średnicy 30cm. Gotujemy budyń w sposób podany na opakowaniu i jeszcze gorący wylewamy na ciasto. Obrane gruszki kroimy w plastry i układamy na budyniu. Zmrożoną część ciasta ścieramy na tarce bezpośrednio na gruszki. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180*C, ok 45min. Ciepła tarta jest przepyszna, ale budyń się lekko rozlewa. Dlatego jeśli chcemy kroić ładne, równe kawałki trzeba odczekać do ostygnięcia.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglyVMUOlyl0yLS-gvpqgUSUSDVyIwDBMh_0Jj-7OarXCDedyl2BSZvtvi9lB7Rocncm8Tj4XYce9itaLB8MZBtbDnxe1mx3vO_WyEeucs3CB-hn8FPaiQrpL00pAIr-354_cbtPbMaVK8/s800/gruszki.jpg)
To ciasto przekonało mnie do gruszek. Nauczyło też, że ich kupowanie nie jest taką banalną sprawą. Gruszki kupowałam 2 razy. Pierwsze były śliczne, drobne i jasnozielone. Jednak nie sprawdziłam ważnej rzeczy - zapachu. Po przekrojeniu ( były twarde ) spróbowałam jednej i W OGÓLE nie smakowała gruszką. Gruszki przy zakupie trzeba dotykać i wąchać - muszą mocno pachnieć i być niezbyt twarde. Tylko takie mocno aromatyczne nadają ciastu smak, jakiego oczekiwałam.
Mam w planach kolejne eksperymenty kulinarne. Najpierw jednak pokażę Wam, co jakiś czas temu wymyśliłam i zrobiłam. W końcu to działanie napędza kolejne pomysły.
Tej jesieni nie mogłabym wyobrazić sobie lepszej.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
Agnieszka.
Kochana Twoje gruchy wyglądają fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam i fajnie, że i Ty się przekonałaś do nich :)
Zdjęcia cudne!
Buziole
Agata
absolutnie cudowne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZdjęcia super!
OdpowiedzUsuńGruszki lubię,ale te co są w sklepach są twarde i niedojrzałe...daaawno ich nie jadłam.
Tylko gruszki, ale tyle można o nich napisać:)
OdpowiedzUsuńmmm, ja uwielbiam gruszki, a na Twoich zdjęciach wyglądają tak apetycznie!! polecam tartę z gruszkami i serem pleśniowym - przepis w moim ostatnim poście:)
OdpowiedzUsuńa ja w tym roku też pierwszy raz sadziłam cebulki..szafirki:) krzewów nie przycinam bo jeszcze ich nie ma..ale zaliczyłam własną fasolke szparagową i inną zieleninę:) a gruszki uwielbiam fajna jest floniara.. musze wrzucić przepis u siebie!
OdpowiedzUsuńzdjęcia jak zwykle boskie!
pozdrawiam
Foty z klimatem!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię gruszki (dzięki mojej mamie która może je jeść tonami ;) ).
Te na zdjęciu wyglądają tak, że aż prawie wylizałam monitor!
Uwielbiam gruszki za ich różnorodność- jedne są twarde i soczyste a drugie żółte, miękkie i słodkie :D
Uwielbiam gruszki ale gdybym ich nie lubiła ,to po Twoim poscie bym je normalnie pokochała!!!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!!
Pozdrawiam
Piękne zdjęcia Agnieszko! Gruszki są takie drewniane w wyglądzie, choć chowają pod skorupką cudowną słodycz!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w Zaczarowanym Ogrodzie!
Ja właśnie miałam w weekend piec muffinki z gruszkami i imbirem, ale jednak wypróbuję Twój przepis na ciasto marchewkowe. Zdjęcia bardzo jesienne :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niesamowicie fotogenicznie wyszły te Twoje gruszki.I przyznaję ,że jest w nich faktycznie coś rustykalnego.
OdpowiedzUsuńJak miło, że tak Was tu dużo! Witajcie Wszystkie i cieszę się bardzo, że się wpisujecie. :)
OdpowiedzUsuńHeleno, daj koniecznie znać jak wyszło marchewkowe :)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Ja gruszki uwielbiam!!!to jedne z moich ulubionych owoców i faktycznie jakieś takie...rustykalne...:) Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi:)
OdpowiedzUsuńSliczne fotki!
Pozdrawiam
ojojoj! jakiś znajomy ten przepis ;) cieszę się, że dobre wyszło :)
OdpowiedzUsuńcudne zdjęcia ! W Twoim obiektywie rzeczywiście te gruszki są fotogeniczne !:) Ulubione owoce mojego M. , sama też lubię - takie miękkie i mocno słodkie:)Pomysł na tartę -wypróbuję !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Daria
Agnieszko, fotografie przecudne, niezwykle klimatyczne i takie, ja wiem, chyba nostalgia z nich bije i pachną jesienią. Ja gruszki bardzo lubię, ale mimo, żem ogrodnik z wykształcenia to nie mogę skojarzyć odmian ze smakiem, a są przeróżne. Te, które kupiłaś twarde nadają się na gruszki w syropie lub dżemik. Można jednak dodać jakiegoś wspomagacza smaku, skórka pomarańczowa,orzechy. Ja właśnie robię :)Dżem wychodzi bardzo gruszkowy delikatny, pycha.
OdpowiedzUsuńI też namawiam na połączenie gruszek z serkiem pleśniowym, jak pisze Ana, ja jadłam u koleżanki taki zestaw w ciasteczkach z ciasta francuskiego i bardzo mi smakowało.
Co do ogrodu, to już nie mam sił prosić o zdjęcia całości, tylko takie malutkie sesje wrzucasz. I nie wiem skąd smutna myśl, że nie twój. Tyle pracy, a przede wszystkim serca i miłości wkładasz w ten ogród, że nie może być inaczej, jak twój. A tak w skrytości ducha, to rozumiem cię - też mam takie cudowne miejsce i też jest takie moje-nie moje. Ale zawsze się z nim witam i żegnam, jak ze swoim rodzonym :) ściskam i pozdrawiam gorąco.
Dołączam się do zachwytów, na prawdę piękne zdjęcia - wydobywają nie tylko uroki gruszki, ale jesiennego klimatu :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia gruszek! Bardzo, bardzo malarskie!
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością podglądam Twojego bloga.
A jeśli chodzi o Twoje candy.
Ja wzięłam w nim udział i jestem jedną z tych co to niezmaieściły na swoim blogu informacji o zabawie:) Pewnie dlatego, że piszę o innych rzeczach, mój blog jest w innych klimatach, nie o wnętrzach, nie o smacznych rzeczach. Ale masz racje zasady są zasadami, ale Ty przynajmniej masz sporą listę godnych przeczytania lektur! :-) Nie będzie Ci się nudiło w jesienne wieczory! Teraz tylko filiżanka gorącego kako i kawałek marchewkowego ciasta (albo gruszkowego:) i do czytania ! :-)
serdecznie pozdawiam!
Świetne gruszkowe fotografie!
OdpowiedzUsuńzazdroszczę, u nas niestety gruszek w tym roku nie było:(
Gruszki bardzo szybko dojrzewają , wystarczy że poleżą parę dni w domu i nadają się do jedzenia. To że są twarde jest ich zaletą ponieważ nie sposób zjeść ich zbyt dużo naraz. Uwielbiam Konferencje , mają brzydką szaro zieloną skórkę ale miąższ doskonały . pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne jesienne zdjęcia, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuń