![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGpm8cUvM5DlHjTZpbaGtc2SWu12bCFR2OCGYKnod8i6RNA6V5cKNBsWD26ZPMWE7okRn0-3YVemDE2aa3rQP6zTa86JkdcW61pyA6oe213aLJb2nrwIY0X07gslM0FUNrJMO3xOxTDEY/s800/zupa1.jpg)
Urlopy, nawet te w domu, to bardzo miły wynalazek. Można zjeść śniadanie o 11, posiedzieć w ogrodzie, popędzić po michę letniej zupy i... znowu odpoczywać w ogrodzie. Drugi tydzień wolnego razem z J. spędzamy w wersji "slow" - pracujemy w ogrodzie, dogadzamy podniebieniom i oglądamy filmy do nocy, popijając białym winem. Ach, mogłabym tak cały czas. Tylko czy wtedy wakacje smakowałyby tak samo...?
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2Mzt4y38GDOvAqvAYlPkT7Ruzp7RenfnWjUZ2fHnWChz18oR6SkA1Soh1VgmvTJ4VU2LnMv9stY3uggZ8mlySaxO1HMjhEUJAR8baqlm2yYpSqIKusUiWI8hdghpIqrZjQC5gZWoPHMQ/s800/zupa.jpg)
Pozdrawiam wakacyjnie,
Agnieszka.
To jest jedna z zup, którymi się nie potrafię najeść i traktuję ją jak deser ;-)
OdpowiedzUsuńTeż w podobny sposób spędzam letni czas. Siedzę w ogrodzie i nadrabiam zaległości filmowe :-)
Pozdrawiam!!!
Aguś kocia odpowiedź u mnie na blogu a na zupką chętnie wpadnę :))) mniammm..
OdpowiedzUsuńMmm...zazdroszczę wolnego, zwłaszcza w swoim ogródku :-) Mogłabyś mi podać przepis na tą "zupkę"?
OdpowiedzUsuńwitaj:)
OdpowiedzUsuńmmm jak pysznie u Ciebie:)
ale świetna vintage książka kucharska! skąd Ty takie piękne rzeczy bierzesz? pamiątka rodzinna?
i zazdroszczę wolnego spędzanego w taki sposób:))) też mi się marzy. ściskam:*
U mnie też latem królowała zupa z wiśni, albo równie pyszna z jagód. Z maminym szerokim makaronem.
OdpowiedzUsuńKsiążka cuuuuuuudo i te stare, ręczne zapiski.... mam jeszcze takie po mojej Babci.
Pozdrawiam
urlop w stylu slow i zupka też, no kiedy taką jeść jak nie teraz:)
OdpowiedzUsuńU mnie latem króluje chłodnik z botwinką-mniam!Miłego odpoczynku, leniuchowania, oglądania i degustowania:)
OdpowiedzUsuńjuż sam widok tej soczyście bordowej zupki napawa me zmysły szczęściem:))choć muszę przyznać,że w dzieciństwie nie było mi dane spróbować jej smaku..
OdpowiedzUsuńPS lubię klimat Twojego bloga:P
m.
Takiej zupy to ja jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńZupę wiśniową jadłam, jednak znam ją bez goździków, te smaki kojarzą mi się z latem i czasem u rodziców:)
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie. Bardzo letnio. Mi kojarzy się z letnim lenistwem na działce. Moja mama zawsze latem przygotowuje taką zupę, uwielbiam ją w takie upalne dni jak dzisiejszy!
OdpowiedzUsuńrzeczywiście smak dzieciństwa:) zupa na gorące dni, zupa mojej babci i ten makaron, koniecznie nitki!:)
OdpowiedzUsuńmhmhmmm, ta zupa to istny wehikuł czasu!...znowu mam 5 lat! ;-) piękne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńJaki cudny zestaw starych przepisów - zaprezentujesz go bliżej? :)
OdpowiedzUsuńfantastyczne te stare przepisy! loveee :)
OdpowiedzUsuń