Dziś rano, kiedy wypuszczałam Figę do ogrodu, pierwszy raz poczułam, że jest naprawdę zimno! Oho, czyżby to jesień? 2*C o poranku nie pozwalają zapomnieć, że pomimo słońca w ciągu dnia, tak naprawdę zmieniła się pora roku. Lato odeszło zostawiając po sobie kwitnące w ogrodzie kwiaty i smak owoców zamknięty w słoikach.
Teraz w naszej kuchni królują dynie. Uwielbiam zapach pieczonego puree. Chętnie podjadam pieczoną dynię prosto z blaszki - czasami lekko doprawioną solą. Lubicie tak?
W kuchni zawsze towarzyszy mi ona. Ciekawska i radoście merdająca ogonem, kiedy widzi że jakiś pyszny kąsek szykuje się właśnie dla niej. Tym razem bacznie obserwowała moje kuchenne działania i zaglądała do piekarnika kiedy piekłam dyniowe ciasteczka. Są bardzo... "nieciasteczkowe". Trochę przypominają muffiny. Są korzenne i pyszne jeszcze lekko ciepłe. Z podanych poniżej proporcji wychodzi ok 25 ciasteczek średniej wielkości.
Potrzebujemy:
2,5 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczkę proszku do pieczenia
1 łyżeczkę sody
2 łyżeczki cynamonu
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki soli
2/3 kostki miękkiego masła
1 szklanka cukru
1 szklanka puree z dyni
1 jajko
Masło utrzeć z cukrem, dodać jajko i dyniowe puree. Wszystko zmiksować i dodaćsuche składniki - mąkę, proszek, sodę, sól, cynamon i gałkę muszkatołową. Wymieszać wszystko do połączenia. Wykładać na blaszkę wyłożoną papierem przy pomocy dwóch łyżek - łatwiej zachowamy podobną wielkość porcji. Piec ok 20min w 175*C.
Kilka ciastek i wielki kubek herbaty z cytryną potrafią uratować najgorszy dzień. Polecam!
A co do jesiennych klimatów... Widzieliście jesienną kolekcję ZARA Home Kids ? Ja przepadłam i oczywiście na oglądaniu się nie skończyło...
Uwielbiam ich klimaty, a lookbook'i zarówno odzieżowe jak i wnętrzarskie w wykonaniu Zary sprawiają, że tracę głowę...
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
Agnieszka.
wlasnie mi przypomniałas ze miałam zamówić dynie w dyniowe love :) i chyba mam ochote na te ciastka :D
OdpowiedzUsuńŁapię się na tym, że czekam codziennie na nowy post u Ciebie :) A po Twoim dyniowym wpisie nie wytrzymałam i zamówiłam sobie te białe dyńki u Pauliny, lada dzień powinny być u mnie. Niestety do dyni jadalnej nie mogę się jakoś przekonać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj zupy - gwarantuję dyniową miłość! :)
Usuńkolejna jesień,a ja dalej nie jadłam zupy z dyni ;)
OdpowiedzUsuńTwoje dyniowo-cynamonowe ciasteczka wyglądają bardzo apetycznie do tego propozycja herbaty z cytryną wydaje się wspaniałym duetem, zwłaszcza na jesienną słotę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
O jaki fajny przepis. Z moimi zdolnościami kulinarnymi hehe to może dam radę abyłyby w sam raz na szkolny piknik pod znakiem zdrowego żywnienia :) Buźka!
OdpowiedzUsuńCzyżbyś zakupiła pościel? bo ostatnio wypytywałaś?
OdpowiedzUsuńJa zupę dyniową bardzo lubię ;) muszę upiec ciasteczka. Pozdrawiam.
Nie, pościeli nie - póki co zdecydowałam się na śpiworki zgodnie z Waszymi radami. :)
UsuńLisek obłędny:) oj namieszałaś mi w głowie tym rudym Jegomościem;]
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś podać przepis np. na puree albo zupę?
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twoje posty z przepisami. Uwielbiam gotować i próbować nowych potraw. Dzięki Tobie wiem np. jak smakuje ciasto marchewkowe :)
Serdecznie pozdrawiam,
Marta
P.S. Super, że jesteś częściej na blogu!
Marto,
Usuńpuree to po prostu wydrążona dynia (usuwam pestki i te "flaczki), pokrojona na kawałki i upieczona do miękkości (ok 45min w 200*C / termoobieg) i zmiksowana bez skórki na gładkie puree.
A co do zupy: http://prettypleasure.blogspot.com/2014/09/po-prostu-dyniowe-love.html ;)
Ciacha pysznie wyglądają i może ta forma przemytu dyni będzie mi odpowiadać, bo jakoś się do niej nie mogę przekonać.
OdpowiedzUsuńCiasteczka wyglądają zachęcająco, a zupę dyniową próbowałam w weekend (odrobinę zmodyfikowałam - była pyszna!!! - jedyne, co mnie odstrasza, to krojenie i obieranie dyni; nie wiem, jak sobie z tym radzisz, mi się udało skaleczyć oba kciuki...).
OdpowiedzUsuńW Zara Home bywam czasem, i - tak jak uwielbiam Zarę ciuchową - w tej wnętrzarskiej się gubię. Nic tam nie mogę znaleźć. Jedyne, co mi ostatnio wpadło w oko, to pluszaki właśnie - mają świetne. Za to dziś byłam po raz pierwszy w H&M Home. Może później wrzucę na instagram (tak, od niedawna mam, może się z tego zrobi i blog:)) zdobycze:)
A dzisiejszy dzień (przynajmniej w Warszawie) jest naprawdę piękny i słoneczny! Nie trzeba go niczym ratować:)
Ja zajadam się pieczoną dynią hokkaido polaną oliwą,wyciśniętym czosnkiem i opruszoną solą :)
OdpowiedzUsuńOj tak, jesień już jest, najbardziej odczuwalne jest to rano i wieczorem... A ta dynia puree wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńCzuć już tą jesień, dzisiaj byłam na spacerze i mimo , że słoneczko świeciło to zmarzłam . Przepis na pewno wykorzystam ! :) Pozdrawiam Kamila
OdpowiedzUsuńNo niestety chłodne wieczory przed nami, oby tylko jesień była słoneczna ;)
OdpowiedzUsuńI ja dzisiaj po raz pierwszy odczułam jesienny chłód ... Ale nie ma tego złego - mogłabym wyciągnąć nowe, ciepłe buty ;)
OdpowiedzUsuńJa też mam zawsze kompana podczas gotowania, mojego bullteriera :) Jest niesamowity! :D
Dynie Baby Boo u Pauliny zamówione, teraz czekam na paczkę :) A zupę dyniową może w piątek ugotuję, już nie mogę się doczekać :)
Buziaki!
Ciasteczka wyglądają smakowicie. U mnie ostatnio dynia posłużyła do zrobienia domowego bobo fruta:)wszło pysznie i zdrowo:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
a ja wlasnie dzisiaj rzuciłam się na makaronową.. miałam z niej coś zrobić, upiekłam polaną oliwa.. i jak usiadłam tak pochłonełam opruszoną solą calusieńką.. prosto z blachy hahha.. corka sie na mnie dziwnie patrzyła, ale co tam.. nam ciężarnym wszystko wolno hahha
OdpowiedzUsuńja uwielbiam dynię :) zupy z pieczonej dyni i placuszki dyniowe to moi faworyci! :)
OdpowiedzUsuńtapeta / okładzina ścienna mnie zachwyciła. Idę szukać sklepów Zary Home w okolicy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ubrania Zary dla maluchów. Dziewczynka, czyli 3 wzwyż już taka sobie, a Madame właśnie z mniejszych wyrasta :(
;) a ja wtrącę się z pytankiem - czy blat w kuchni jest lakierowany czy olejowany? :) od zawsze myślałam o drewnianym blacie i teraz kiedy już padła decyzja zakupu stoję przed wyborem sposobu jego wykończenia...doradź proszę;) p.s. Dynie jesienią po prostu rządzą!!:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBlat mamy olejowany. Powtarzamy ten zabieg co pół roku i trzyma się świetnie. :)
UsuńOch! Jeszcze pytanko - zczy Twoj blat jest dębowy? Ma wspaniałe wybarwienie!:) ja właśnie wybrałam dębowy i mam nadzieje ze uzyskam taki efekt końcowy jak u Ciebie;)
UsuńDziekuje za odpowiedz;) wygląda naprawde fantastycznie, pewnie jest to efekt właśnie regularnego olejowania;) gratuluje samodyscypliny!:)mam nadzieje ze i mnie jej nie zabraknie;)
UsuńWystarczy, że zepniesz się raz na pół roku. :) Olejowanie jest bezproblemowe i zajmuje chwilę. :)
UsuńMamy blat w okleinie dębowej - bardzo podoba mi się jego kolor. :)
Kolor jest zachwycający - wierze ze ten widok mobilizuje do dbania o niego;) jeszcze raz dziekuję za informację - pomogłaś mi podjąć decyzję ;) będę olejować!!:) czy mogłabyś jeszcze podpowiedzieć mi jaki olej u Was sprawdził się najlepiej? Chetnie skorzystam z Waszego doświadczenia;) pozdrawiam wieczornie;)
UsuńBlat mamy ikeowy, dokładnie AKERBY (były razem z systemem FAKTUM, teraz odpowiednikiem jest KARLBY). Olejujemy olejem z IKEI: BEHANDLA. :)
Usuń;) dziękuję za podpowiedz!:) czyli jak zwykle - IKEA jest "lekiem na całe zło" :) ;) albo inaczej:"wszystkie drogi prowadzą do IKEI";) ;)
UsuńJaki cudowny psiak! :) Ciasteczka wyglądają pyysznie :).
OdpowiedzUsuńA co do Zary, to widziałam i też przepadłam :) Niestety chyba nie mam w pobliżu stacjonarnego Zara Home, ale od czego jest sklep online ;).
Mam właściwie pytanie - Zara ma w ofercie taki stolik z nogami jakby z pni drzew, w ich aranżacjach jest w naturalnym kolorze drewna, ale w sklepie online wygląda na biały. Widziałaś go może w sklepie stacjonarnym? Ciekawa jestem koloru, bo ten drewniany bardzo mi się podoba :). Z góry pięknie dziękuję, pozdrawiam cieplutko :)
Moniś, prawdę mówiąc ja też zamawiam online. A właściwie to nawet nie online, tylko przez telefon, z Panią w sklepie. ;)
UsuńA stolik z pnia poleceam zrobić samemu - to nie takie trudne, a efekt zadziwia wszystkich odwiedzających nasze mieszkanie ;)
Nigdy nie jadłam dyni w żadnym wydaniu, ale Twoje ciasteczka wyglądają i smacznie i przekonywująco :)
OdpowiedzUsuńZ dynią wciąż nie jestem oswojona, a pewna zupa, zupa z dyni z imbirem, którą niestety popełniłam, odstrasza mnie od niej jeszcze bardziej ;-) Chyba pora się przełamać! P.S. Potwierdzam genialność Zary!
OdpowiedzUsuńSmakowita dynia w Twoim wykonaniu :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam właśnie ciasteczka dyniowe, oczywiście jedno już zjadła (mimo że dopiero co wyjęte z piekarnika) - są idealne! Nie za słodkie, korzenne, miękkie, po prostu pyszne! Do tego, tak jak pisałaś, kubek herbaty, lub, jeszcze lepiej, białej kawy ;) Dzięki za przepis, chyba zaraz przeszukam blog od początku w poszukiwaniu pozostałych :)
OdpowiedzUsuńNiestety, ja też juz czuje ten chłód o poranku i wieczorem, jak wychodze z psem:)
OdpowiedzUsuń