Kiedy Dziewczyny z Ładnebebe zaprosiły mnie do udziału w akcji #mamissimalovesskiphop organizowanej wraz ze sklepem Mamissima.pl i marką SKIPHOP, bez wahania zgodziłam się wziąć udział.
Tematem przewodnim okazała się być "torba Mamy" i krótka opowieść o tym, jak szykujemy się do wyjścia z domu.
Nauczyłam się już, że niezależnie od czasu, który spędzimy poza domem, mam ze sobą zapas rzeczy, które mogą być przydatne w różnych sytuacjach. Torba bywa więc mniej lub bardziej zapakowana, ale ZAWSZE znajduje się w niej nasz "pakiet podstawowy".
- Na co dzień, w domu, zdarza mi się być roztargnioną. Zbyt często przekłada się to na sytuacje, w których jestem zła i zestresowana. Nauczyłam się więc, że wyjścia z domu "szykuję" sobie wcześniej (np. kiedy Chłopiec śpi), i kiedy już-już się zbieramy, nie muszę biegać i szukać potrzebnych rzeczy. Dorze mieć też torbę spakowaną "na gotowo" odłożoną w miejsce, w którym każdy bez problemu ją znajdzie - w sytuacjach awaryjnych można tylko złapać ją w locie i wyjść będąc pewnym, że wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy ma się ze sobą.
- W torbie mam ZAWSZE przygotowane zestawy ratunkowe. Pierwszy: w razie nagłego głodu - owocowe saszetki, ciasteczka, czy krojone owoce ratują sytuację, kiedy dopada nas niespodziewany głód, lub po prostu mamy ochotę coś pochrupać,a także picie, na przykład w wygodnym stalowym bidonie, który utrzymuje temperaturę napoju. Drugi: pieluszkowo-ubraniowy. Zapas jednego i drugiego sprawia, że choćby-nie-wiem-co nam się przytrafiło - damy radę się ogarnąć. Trzeci: zajmujący czas i uwagę - ulubiona zabawka czy książeczka pomagają w sytuacjach, w których potrzeba chwili cierpliwości.
- Pamiętam także o sobie - duża ilość kieszonek w naszej torbie ułatwia posegregowanie rzeczy na te, które należą stricte do Mamy, oraz na te, które potrzebne są Chłopcu. Noszę ulubiony krem (mycie rąk i naczyń milion razy dziennie robi moim dłonią kiepski PR), telefon i notatnik z długopisem- nigdy nie wiem, kiedy wpadnie mi do głowy myśl, którą chciałabym umieścić później we wpisie na blogu.
- Był moment, kiedy pakowałam o wiele za dużo. Dźwiganie na jednym ramieniu wypchanej po brzegi torby, a na drugim 11to kilogramowego Chłopca, stało się uciążliwe. Teraz trzymam się listy "musthaves" i nie pakuję nic więcej - nasze zestawy sprawdzają się idealnie.
- W ostateczności, kiedy sytuacja jest podbramkowa i Chłopiec marudzi, bo jest znudzony, a jesteśmy poza domem i nie mam jak zająć Go zabawą... daję torbę. Zawsze pomaga. W końcu tyyyle w niej ciekawych rzeczy.
Wózkowe torby SKIPHOPa to coś, co powinno znaleźć się w szafie każdej Mamy. Są pojemne, ładnie wykonane (często wcale nie wyglądają wózkowo) i bezproblemowe w utrzymaniu w czystości. Dodatkowo masa kieszonek, w które są zaopatrzone, genialne porządkuje nam to, co w torbie się znajduje. Polecam i będę polecać, bo to moja druga torba tej marki, która sprawdza się w 100%.
Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka.