Lubię niespieszne niedziele i gotowanie z miłości. Miliony ujęć pomarańczowego brzuszka przyniesionej do domu dyni. Mieszanie w garnku z bulgoczącą wesoło zupą. I ten dreszczyk emocji kiedy On unosi do ust pierwszą łyżkę parującego kremu. A potem mówi "pyszne!".
Przepis na krem z dyni znalazłam na blogu Ani. Bardzo mi się spodobał, gdyż nie był szczególnie czasochłonny. No i nie zawiera mleczka kokosowego, którego chyba nie lubię.
Sprawa jest prosta. Poniżej lista zakupów, jeśli macie ochotę wypróbować tę pyszną, rozgrzewającą i baaardzo aromatyczną zupę.
0,7kg pieczonego miąższu dyni
puszka krojonych pomidorów
średnia cebulka
2 ząbki czosnku
2 łyżki masła
0,5l wody
kostka bulionowa warzywna
sól
pieprz
gałka muszkatołowa
15 listków świeżej bazylii
150ml śmietany 12%
oliwa z oliwek extra virgin
Drobno pokrojoną cebulkę i wyciśnięty czosnek podsmażamy na dwóch łyżkach masła. Kiedy się zeszklą wrzucamy pomidory wraz z całą zawartością puszki do garnka, dodajemy upieczoną* dynię, kostkę bulionową rozpuszczoną w 0,5l wody oraz bazylię i podgotowujemy całość ok 10min. Doprawiamy solą, pieprzem i gałką. Wrzucamy wszystko do dzbanka blendera i miksujemy ok 1min.** Zmiksowaną zupę przelewamy z powrotem do garnka i ewentualnie jeszcze doprawiamy. Dodajemy śmietanę, podgotowujemy (nie może wrzeć!) i gotowe. Podajemy z ziołową bagietką lub grzankami. Z kleksem kwaśnej smietany i podprażonymi na suchej patelni pestkami dyni (J. podpowiada, że idealnie pasują podprażone platki migdałów!)
* Dynię piekę ok 40min w 180st w termoobiegu, pokrojoną w nieduże kawałki. Skórkę łatwo obiera się po upieczeniu.
** Nie posiadam niestety blendera ręcznego - jeśli ktoś ma, to odpada mu przelewanie zupy.
Mieszkanie posprzątane, pranie się suszy, w kuchni porządek. Czego chcieć więcej? Chyba tylko kubka gorącego earl grey'a.
Przed nami nowy tydzień - niech będzie dobry.
Agnieszka
Mmm, bardzo lubię, choć z innego przepisu. Tobie również dobrego tygodnia.
OdpowiedzUsuńA.
Może w końcu przekonam się do dyni?
OdpowiedzUsuńJak zwykle piękne ujęcia :)
Czyli jesień już tuz, tuż, ale jesień w takich kolorach i smakach to ja lubię.:) Cudne zdjęcia
OdpowiedzUsuńLubię zupy kremy. Podobnie przygotowuję zupę z soczewicy, przy czym nie zaprawiam śmietaną a wrzucam do miseczki z zupą kleks gęstej śmietany lub jogurtu greckiego. Zupa pachnie curry... :) A do zupy również podaje bagietkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monika.
Również dobrego tygodnia życzę :*
Usuńten opis wyczekiwania na reakcję na zupę dyniową znam z autopsji. długo wyczekiwany sezon dyniowy też zaczęliśmy. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się zakończenie - niech będzie dobry :) Tego życzę Tobie, sobie i pozostałym blogerkom :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam różne zupy dyniowe, ale z mleczkiem kokosowym też by u mnie nie przeszła ;)
OdpowiedzUsuńjaki ty masz boski stół! te dechy są rewelacyjne!
Zapisuję zatem. Do wykorzystania! :)
OdpowiedzUsuńKuszący przepis:))
OdpowiedzUsuńZdjęcia są megaaa!
Kuszący przepis:))
OdpowiedzUsuńZdjęcia są megaaa!
a ja mam pytanie zupełnie z innego worka. jaki macie blat kuchenny? ikeowy? dębowy? jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńbyłabym baaardzo wdzięczna za odpowiedź.
Karola
I ja uwielbiam wolne weekendy :D I jeszcze uwierzyć w to nie mogę, że teraz już wszystkie będą wolne :D
OdpowiedzUsuńPrzepis bardzo kuszący, może i ja się skuszę? A zdjęcia piękne! Zachwycona jestem :D
Muszę iść po dynie do sklepu! koniecznie hokkaido :> jak cieszę się, że znów są! :/ (choć tu w Norwegii niestety nie w każdym sklepie :/ a na pewno nie w mojej miejscowości...)
OdpowiedzUsuńPyszne zdjęcia! :)
jak ja się cieszę, że jesteś, pyszne te twoje pisanie, pozdrawiam Emilystar
OdpowiedzUsuńWygląda na kulinarne dzieło sztuki. Mmm przepysznie.
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńWpis ten skłonił nie do tego, aby spróbować dyni w postaci płynnej. Zupa w sam raz na teraz! Zakupiłem składniki z listy (pominąłem bazylię), przygotowałem tak jak trzeba i wyszła pycha!
Pozdrawiam Serdecznie,
Art!
nadrabiam zaległości:))) prześliczne zdjęcia i te dynie!!! mmm pycha:)
OdpowiedzUsuńWyborny wpis :)
OdpowiedzUsuń